Dzięki internetowym serwisom streamingowym polski rynek muzyczny zaczął rosnąć. W 2013 r. wartość muzyki cyfrowej sprzedawanej w Polsce wzrosła w stosunku do 2012 r. o blisko połowę i dziś stanowi już 15 proc. całego rynku.
Dzięki internetowym serwisom streamingowym polski rynek muzyczny zaczął rosnąć. W 2013 r. wartość muzyki cyfrowej sprzedawanej w Polsce wzrosła w stosunku do 2012 r. o blisko połowę i dziś stanowi już 15 proc. całego rynku.
Osiem na 10 najlepiej sprzedających się muzyków w Polsce w 2013 r. to twórcy rodzimi. Podobnie zresztą jest w coraz większej liczbie państw. Właśnie ekspansja lokalnej twórczości oraz coraz większa sprzedaż muzyki za pośrednictwem serwisów streamingowych (czyli pozwalających na jej odsłuchiwanie bez posiadania konkretnego pliku) to najważniejsze trendy wskazywane przez raport Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego (IFPI).
Według IFPI to systemy streamingowy i abonamentowy są dziś największą nadzieją dla rozwoju dla rynku. Przychody z tych usług wzrosły w 2013 r. na całym świecie aż o 51 proc., po raz pierwszy przekraczając próg 1 mld dol. Tylko dzięki temu kanałowi dystrybucji ogólnoświatowy rynek jest w znacznie mniejszych tarapatach, niż mógłby być; ogólne przychody ze sprzedaży muzyki spadły w 2013 r. o 3,9 proc. i łącznie wyniosły 15 mld dol. Największy propblem mieli producenci w Japonii, gdzie gwałtownie spadła sprzedaż płyt, a usługi internetowe dopiero się rozkręcają. Mimo to globalne przychody uzyskane z serwisów oferujących muzykę na drodze streamingu, jak Deezer czy Spotify, przekroczyły 1 mld dol., a w 2013 r. łącznie na całym świecie korzystało z nich już 28 mln konsumentów (w 2012 r. było ich 20 mln, a w 2010 r. – tylko 8 mln).
Także w Polsce ten właśnie sposób słuchania i kupowania muzyki zaczyna odgrywać coraz ważniejszą rolę. W ubiegłym roku w 31 polskich serwisach, z których IFPI posiadała dane, miało się jej sprzedać za 33,3 mln zł, co stanowi 15 proc. rynku. Piotr Turek, dyrektor sprzedaży w firmie Wind Mobile specjalizującej się w sprzedaży ringback tones, czyli dźwięków odgrywanych w telefonie w oczekiwaniu na połączenie, nie dostrzega jednak wyraźnych efektów takiego zjawiska. – Na razie to mimo wszystko margines wszystkich konsumentów – mówi DGP.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama