Słabsze wyniki sprzedaży urządzeń zmuszają giganta z Cupertino do coraz bardziej zaskakujących działań, które oddalają Apple od pierwotnej wizji założyciela firmy Steve’a Jobsa. Agencja Bloomberg donosi, że już w przyszłym roku na rynku pojawią się dwa nowe iPhone’y z większymi zakrzywionymi ekranami.

Mijający rok był dla firmy z Cuperitno przełomowy - przede wszystkim z jednego powodu. Po raz pierwszy w historii byliśmy świadkami premiery dwóch wersji iPhone’a jednocześnie. Mowa oczywiście o flagowym iPhonie 5S oraz jego tańszym odpowiedniku 5C, którego złośliwi określają mianem „plastikowego iPhone’a. Wiele wskazuje na to, że dla Tima Cooka i spółki to wciąż za mało i już w przyszłym roku na rynku pojawią się dwa kolejne smartofny z „nadgryzionym jabłkiem”.

Agencja Bloomberg donosi bowiem, że w Apple coraz głośniej mówi się o dwóch większych iPhone’ach, których ekrany miałyby zostać wykonane w technologii flexible OLED. Urządzenia byłyby odpowiedzią na wyzwanie rzucone przez Samsunga i LG. Dwaj koreański giganci całkiem niedawno wypuścili na rynek pierwsze w historii smartfony z zakrzywionym ekranem – Samsung Galaxy Round oraz LG Flex. Póki co, obydwa urządzenia są dostępne jedynie w Korei Południowej, ale nie wykluczone, że już wkrótce zadebiutują również w Europie i USA.
Rewolucyjne doniesienia dotyczące najbliższych planów Apple nie dotyczą jednak jedynie sposobu wykonania wyświetlaczy nowych iPhone’ów, ale również – a może przede wszystkim – ich wielkości. Mówi się bowiem o smartfonie z ekranem 4,7-cala oraz 5,5-calowym phablecie, który miałby stanąć w szranki z popularnym Samsungiem Galaxy Note.

„Wielkość ekran to jeden z elementów, w którym Apple wciąż musi gonić konkurencyjny obóz Androida” – podkreśla rynkowy analityk Dennis Chan w rozmowie z Bloombergiem. Rzeczywiście, 4-calowy ekran w iPhonie 5S nijak ma się do urządzeń Samsunga, HTC i LG. U wspomnianych konkurentów standardem są obecnie wyświetlacze 4,7- a nawet 5-calowe.

Dlaczego Apple coraz bardziej oddala się od wizji Steve’a Jobsa, który nigdy nie był zwolennikiem zasypywania rynku dziesiątkami produktów? Chodzi oczywiście o pieniądze. Analitycy prognozują, że nadchodzący świąteczny okres sprzedażowy może być dla firmy z Cupertino najgorszym od 2008 roku. Nowe urządzenie mogą się okazać doskonałym sposobem na wypełnienie rynkowych nisz, a przede wszystkim na zwiększenie wpływów ze sprzedaży.

Warto również zwrócić uwagę na fakt, że całkiem niedawno Apple zwiększyło swoje moce produkcyjne. W zeszłym tygodniu firma poinformowała o otworzeniu swojej nowej fabryki komponentów w New Hampshire (stan Arizona). Czy stanie się ona przyczółkiem do dalszej rynkowej ekspansji amerykańskiego giganta?