Premiera zakrzywionego phabletu LG nie jest żadnym zaskoczeniem. Koreański gigant już kilka tygodni temu informował o rozpoczęciu masowej produkcji wyświetlaczy flexible OLED. W pewnym momencie wydawało się nawet, że LG zaprezentuje urządzenie wykonane w tej technologii jeszcze przed rywalami z Samsunga. Po raz kolejny okazało się jednak, że w przypadku rynku smartfonów to Samsung zawsze musi być „tym pierwszym”.
Czym różni się G Flex od Galaxy Round? Przede wszystkim sposobem zakrzywienia ekranu. O ile w przypadku Samsunga mamy do czynienia z zakrzywieniem poziomym, o tyle ekran G Flex jest zakrzywiony pionowo, co – jak podkreśla producent – ma znacząco poprawić jakoś prowadzenia rozmów głosowych.
Jedna rzecz zdecydowanie łączy jednak konkurencyjne urządzenia: w obu wypadkach elastyczny ekran stanowi jedynie dodatek, gadżet i ciekawy wizualny „bajer”. Nie jest to natomiast żadna wartość dodana, która sprawi, że konsumenci ruszą szturmem do sklepów, aby kupić „zakrzywione smartfony”. Zresztą, w tym momencie byłoby to raczej niemożliwe. Obydwa urządzenia mają być dostępne jedynie w Korei Południowej, a o ich międzynarodowej premierze nikt na razie nie wspomina.
Wracając do LG G Flex, 6-calowy phablet został wyposażony we wspomniany już ekran flexible OLED o rozdzielczości 1280x820 i zakrzywieniu wynoszącym od 7,9 do 8,7 mm. Pod względem specyfikacji technicznej, G Flex łudząco przypomina nowego flagowego smartfona Koreańczyków - G2. Na pokładzie znalazł się więc procesor Snapdragon 800 (2,26GHz), 2GB pamięci, aparat 13-mpx oraz bateria 3,500 mAh.
Niestety w przypadku G Flex, producentowi zabrakło pomysłów na dodatkowe funkcje wykorzystujące potencjał elastycznego ekranu (Samsung Round poradził sobie na tym polu zdecydowanie lepiej). Jedyne udogodnienia dotyczą możliwości odblokowania phabletu poprzez przechylenie ekranu oraz dostępu do multimedialnych aplikacji bezpośrednio z poziomu blokady ekranu.
Koreańczycy chwalą się natomiast samoregenerującą powłoką, która pokrywa tylni panel phabletu. Dzięki niej wszelkie przetarcia i zarysowania mają samoczynnie znikać z urządzenia po zaledwie kilku minutach. Tę funkcjonalność będzie można jednak ocenić dopiero po przetestowaniu LG G Flex. Póki co, to wszystko brzmi zbyt pięknie, aby było prawdziwe.