Przed jesiennymi wyborami temat sytuacji na rynku nieruchomości wzięły na sztandar niemal wszystkie partie polityczne. Nowa Lewica przez wiele miesięcy forsowała hasło, że mieszkanie „jest prawem, nie towarem”. W podobnym tonie wypowiadali się politycy Koalicji Obywatelskiej.
– Ja wiem, co to znaczy być młodym człowiekiem, wziąć ślub, być po raz pierwszy ojcem i nie mieć żadnej szansy na mieszkanie. (...) Dlatego bym dzisiaj powiedział bez chwili wahania, że mieszkanie jest prawem człowieka, to znaczy móc mieszkać w godnych warunkach to nie jest jakiś przywilej, to nie może być marzenie i dorobek całego życia – przekonywał lider KO Donald Tusk na konwencji podczas inauguracyjnego spotkania „MeetUp Nowa Generacja” w czerwcu 2022 r.
Pytany przez Interię Marcin Kierwiński, sekretarz generalny partii, tłumaczył z kolei, że problemy mieszkaniowe to „temat, którym żyją ludzie, więc musimy się nim zajmować”. – Kiedy spotykamy się z wyborcami, to zwłaszcza młodzi mówią, że o mieszkanie zawsze było ciężko, ale teraz ono stało się dla nich nieosiągalne. Inni mówią z kolei, że sytuacja kredytowa ich wykańcza. Tak nie może, tak nie powinno być – podkreślał Kierwiński.
Efektem wielomiesięcznej kampanii wyborczej było sformowanie rządu przez Koalicję 15 października. W podpisanej przez cały obóz rządzący umowie stwierdzono, że zwiększenie dostępności mieszkań to „jedno z głównych wyzwań, przed jakimi stoi nasz kraj”, a strony koalicji „stworzą warunki dla istotnego przyspieszenia tempa oddawania nowych mieszkań: własnościowych, dostępnych na najem realizowany także przez samorządy oraz mieszkań socjalnych i komunalnych”. Miało zostać zapewnione także wsparcie dla samorządów realizujących remonty pustostanów. Z kolei w sejmowych kuluarach mówiło się nawet o powołaniu specjalnego ministerstwa ds. mieszkalnictwa, które – z uwagi na wagę problemu – miałoby koordynować nową politykę w tej kwestii. Ostatecznie nic takiego się nie wydarzyło.
Niewiele zmieniło się również w samej polityce mieszkaniowej. Choć od wyborów minęło 11 miesięcy, przez cały czas znajdujemy się w punkcie wyjścia – nie wiemy nawet, na które z rozwiązań leżących na stole rządzący będą chcieli się zdecydować. Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że o różnym podejściu koalicjantów do kwestii rozwoju mieszkalnictwa wiadomo było od samego początku. Nie wykonano jednak żadnych kroków, aby usiąść do stołu i problem ten rozwiązać. W rezultacie – zamiast spójnej wizji – rząd od wielu miesięcy serwuje Polakom kakofonię mieszkaniową. Tylko w ostatnich tygodniach mogliśmy usłyszeć, że:
„Budżet Polski przyjęty, rząd przeznacza na mieszkalnictwo 4,3 mld zł. W budżecie jest okrągłe 0 zł na kredyt 0 proc.” (minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz na portalu X),
„Wypowiedzi pani minister w tej kwestii są nieprecyzyjne. Fakty są inne. Będę oczekiwał od pani minister wyjaśnień” (premier Donald Tusk na konferencji prasowej),
„W mojej ocenie nie będzie kredytu 0 proc.” (wicepremier Krzysztof Gawkowski w rozmowie z Wirtualną Polską),
„Program #naStart nie został odwołany” (wiceminister rozwoju Jacek Tomczak w rozmowie z „Rzeczpospolitą”),
„W realiach, w których się znajdujemy, na kredyt #naStart nas po prostu nie stać. W sferze mieszkalnictwa są ważniejsze cele” (wiceminister rozwoju Tomasz Lewandowski w rozmowie z DGP),
„Pieniędzy wystarczy na każdą formę wsparcia mieszkalnictwa oraz wystarczy, aby wdrożyć program kredytowy. (…) Wydatki na kredyt 0 proc. są już wstępnie rozpisane, w pierwszym roku funkcjonowania programu to ok. 500 mln zł” (minister rozwoju Krzysztof Paszyk na antenie TVP Info).
Podobnych cytatów jest na pęczki. Większość z nich nie popycha jednak dyskusji do przodu. Projekt ustawy o kredycie #naStart – mający być „elementem szerokiej strategii rozwoju mieszkalnictwa realizowanej przez rząd” – został zaprezentowany w kwietniu i od tego czasu nie trafił nawet do laski marszałkowskiej. Nie uchwalono także żadnej alternatywy, która spowodowałaby, że deficyt mieszkaniowy by się zmniejszył, a sytuacja Polaków znajdujących się w luce czynszowej znacząco by się poprawiła.
Niezależnie od tego, czy kredyt #naStart ostatecznie zostanie przyjęty przez Sejm, czy odesłany do kosza, jedno jest pewne: Koalicja 15 października w pierwszym roku swoich rządów nie zdała egzaminu z powagi problemu. „Jedno z głównych wyzwań, przed jakimi stoi nasz kraj” nadal czeka na realizację. ©℗