Głównym motorem branży znów będą środki UE, tym razem z budżetu 2014–2020 – stwierdzili uczestnicy debaty poświęconej budownictwu.
W branży zapanował optymizm. GDDKiA do 2023 r. chce wydać na inwestycje 93 mld zł, PKP PLK planują przeznaczyć na ten cel ponad 45 mld zł. Perspektywy są dobre, ale mam poważne wątpliwości, czy znów nie idziemy złą drogą – mówił Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.
Alfred Watzl, członek zarządu Strabag Polska, przyznał, że selekcja projektów wygląda dziś zupełnie inaczej niż przed boomem budowlanym przed Euro 2012, który zakończył się falą upadłości. – W 2011 r. mieliśmy w portfelu zamówień grubo ponad 7,8 mld zł. Dziś zadowalający jest dla nas poziom 4 mld zł. Przed złożeniem oferty bardzo starannie analizujemy rentowność kontraktu – podkreślał Watzl.
Część firm próbuje zdywersyfikować przychody, ubiegając się o kontrakty w energetyce. To zlecenia o wyższych marżach. Minus jest taki, że projekty energetyczne są obarczone większą liczbą czynników ryzyka. Prezes Elektrobudowy Jacek Faltynowicz zauważył, że projektów energetycznych na rynku jest nieporównywalnie więcej niż 15 lat temu. – To będzie czas żniw w energetyce dla tych, którzy mają doświadczenie w tej dziedzinie. Dla tych, którzy wcześniej nie realizowali zadań energetycznych, a wzięli na siebie duże kontrakty, to może być tragedia – ocenił Jacek Faltynowicz. – Poza tym ten boom w energetyce nie będzie wieczny. Budowa nowego bloku w Kozienicach skończy się za dwa lata. W ciągu kolejnych lat będą dobiegały końca inwestycje w Jaworznie, Opolu i Turowie – przypomniał.
Na budowlanych inwestycjach ostatnich lat powinni też rosnąć producenci materiałów budowlanych, np. cementu. – Mamy w Polsce jeden z najnowocześniejszych przemysłów cementowych w Europie – podkreślił Maciej Marciniak, prezes spółki Górażdże Beton. – W tym roku polskie zakłady wyprodukowały 16 mln ton. W ciągu najbliższych lat powinniśmy dojść do rekordowego poziomu z 2011 r., czyli 19 mln ton – podkreślił.
Jednocześnie zaznaczył, że w naszym kraju ten biznes jest bardzo konkurencyjny. W Polsce beton produkuje tysiąc wytwórni. Dla porównania: w Turcji pięć razy więcej betonu wytwarza taka sama liczba producentów. – Dzisiaj wielu producentów albo nie osiąga zysku, albo ponosi straty. Dla poprawy rentowności branży wskazany jest ok. 10-proc. wzrost cen, podobnie w kruszywach – ocenił prezes Maciej Marciniak.
Jakie są relacje wykonawców z największymi inwestorami? Według Dariusza Blochera te z GDDKiA się poprawiły. – Rozwiązujemy problemy na budowach, a nie w mediach. Ale nie zmienia to faktu, że wciąż musimy rozwiązywać problemy – tłumaczył prezes Budimeksu.
Alfred Watzl z zarządu Strabag Polska wskazywał na potencjalne problemy z inwestycjami kolejowymi w latach 2014–2020. – Dla nowej perspektywy przetargów prawie nie ma. Na dodatek w dużej części będą one wykonywane w formule „projektuj i buduj”. To znaczy, że w 2015 i 2016 r. branżę wykonawczą czeka w kolejnictwie przestój, a w latach 2018–2020 nastąpi kumulacja inwestycji, co stworzy duża presję na cenę, a to może stawiać pod znakiem zapytania rentowność kontraktów – ostrzegał.
Podczas dyskusji padła teza, że ostatnie zmiany w prawie zamówień publicznych przyniosą niewielki efekt. W nowych przepisach jest np. zapis mówiący o tym, że oprócz ceny musi być drugie kryterium. Wtedy zamawiający często dodają długość gwarancji. Co robią oferenci? Niemal automatycznie proponują najdłuższą możliwą gwarancję. W efekcie cały czas mamy dyktat najniższej ceny.