Spółdzielnie mieszkaniowe w całej Polsce dyskryminują operatorów telekomunikacyjnych. Tak wynika z postępowań prowadzonych przez UOKiK
/>
Spółdzielnie mieszkaniowe utrudniają lub wręcz uniemożliwiają dostawcom internetu czy sygnału telewizyjnego działalność na swoim terenie. – Tego typu praktyki mają miejsce w całej Polsce – informuje Maciej Chmielowski z biura prasowego UOKiK.
Od 2010 r. urząd wydał 21 decyzji w takich sprawach, a w toku jest kolejnych sześć postępowań wyjaśniających. Decyzje prezesa UOKiK potwierdzają również sądy, które badają odwołania składane przez spółdzielnie.
Traci lokator
Na monopolistycznych praktykach spółdzielni tracą przede wszystkim mieszkańcy.
– Z punktu widzenia lokatora korzystne jest, żeby w jednym budynku usługi telekomunikacyjne mogło świadczyć jak najwięcej przedsiębiorców. Ich rywalizacja oznacza niższe ceny i większą dbałość o klienta – zauważa Maciej Chmielowski.
Niestety – UOKiK nie zawsze jest uprawniony do tego, aby interweniować w przypadku łamania praw lokatorów. – Członkowie spółdzielni co do zasady nie są konsumentami i podlegają przepisom prawa spółdzielczego, dlatego urząd nie jest uprawniony np. do interwencji w przypadku sporów pomiędzy nimi a organami spółdzielni – wyjaśnia Maciej Chmielowski.
Nie oznacza to jednak, że prezes UOKiK w ogóle nie może oceniać działalności spółdzielni mieszkaniowych. W świetle ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów (Dz.U. z 2007 r. nr 50, poz. 331) są one traktowane jak przedsiębiorcy, ponieważ zajmują się m.in. budową mieszkań czy świadczeniem usług telekomunikacyjnych.
– Prezes urzędu ma prawo kontrolować umowy i regulaminy oferowane mieszkańcom pod kątem naruszania zbiorowych interesów konsumentów, a także przeciwdziałać nadużywaniu przez spółdzielnie pozycji dominującej, chroniąc zarówno przedsiębiorców, jak i konsumentów – tłumaczy Maciej Chmielowski.
Problemy operatorów
Jakie kroki powinni podjąć operatorzy, którzy natkną się na nieuzasadniony opór ze strony władz spółdzielni? – Działania organu antymonopolowego, jakim jest prezes UOKiK, stanowić mogą jedynie dodatkowy środek ułatwiający dostęp przedsiębiorcom telekomunikacyjnym do budynków mieszkalnych. Podstawowym środkiem, z jakiego powinni korzystać przedsiębiorcy, są instrumenty prawne przyjęte w megaustawie – zauważa Mariusz Zając, adwokat, partner w Kancelarii Zając Zarębski i Partnerzy.
Chodzi o ustawę o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych (Dz.U. z 2010 r. nr 106, poz. 675 ze zm.). – W myśl art. 30 ust. 1 tej ustawy przedsiębiorcy telekomunikacyjni niemogący uzgodnić z właścicielem budynku warunków dostępu w drodze umowy po upływie 30 dni mogą zwrócić się do prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej o zakreślenie dodatkowego terminu na zakończenie negocjacji. W razie jego bezskutecznego upływu mogą wystąpić do prezesa UKE o wydanie decyzji wyrażającej zgodę na dostęp do budynku i określającej zasady tego dostępu – radzi mec. Zając.
Choć ocenia, że obecne uregulowania dają przedsiębiorcom telekomunikacyjnym instrument prawny skutecznie gwarantujący im prawo dostępu, to zaznacza, że mankamentem tego rozwiązania jest długotrwałość procedury uzyskania decyzji dostępowej.
Wyroki potwierdzające
Do nadużycia pozycji dominującej doszło m.in. w przypadku ukaranej przez prezesa UOKiK Spółdzielni Mieszkaniowej „Metalurg” w Częstochowie. Sprawa sięga 2010 r. Teraz decyzję urzędu potwierdził sąd apelacyjny.
– UOKiK stwierdził, że spółdzielnia bezpodstawnie utrudniała świadczenie działalności jednemu z przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Początkowo odmowę uzasadniono tym, że usługi dostępu do internetu i telewizji kablowej oferuje już sama spółdzielnia – relacjonuje Maciej Chmielowski.
Później spółdzielnia żądała od operatora, aby podejmował kroki, które nie były konieczne do rozpoczęcia przez niego świadczenia usług. Wymagano np. przedstawienia szczegółowej dokumentacji technicznej sieci czy też żądano, aby operator wystąpił do zakładu energetycznego o przydział mocy energetycznej oraz o montaż licznika. Jak zauważył prezes UOKiK, to ostatnie żądanie mogło prowadzić do ponoszenia przez przedsiębiorcę kosztów, które spowodowałyby nieopłacalność inwestycji. Do takich samych wniosków doszedł operator i zaprzestał korespondencji ze spółdzielnią.
Od decyzji urzędu spółdzielnia odwołała się do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ten jednak nie przychylił się do jej zarzutów. Spółdzielnia nie złożyła broni i wniosła apelację. 5 września sąd odwoławczy jednak ją oddalił (sygn. akt VI ACa 1746/13). W uzasadnieniu ustnym sąd zauważył, że spółdzielnia już w pierwszym piśmie stwierdziła, iż nie jest zainteresowana świadczeniem usług przez przedsiębiorcę, bo sama prowadzi taką działalność. Sąd II instancji uznał więc, że wszystkie dalsze kroki spółdzielni były tylko działaniami pozornymi. Podkreślił też, że spółdzielnia nie wykazała, że udostępnienie nowemu operatorowi zasobów mieszkaniowych uniemożliwiłoby racjonalne korzystanie z nieruchomości.