Niejasność co do poprawności decyzji organu kierowanego przez Patryka Jakiego potrwa dłużej, niż wszyscy przypuszczali. Powód? Członkom komisji weryfikacyjnej nie podobają się sędziowie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, do którego trafiły skargi na decyzje organu. Patryk Jaki żąda więc wyłączenia z orzekania tych sędziów, którzy zajmowali się w przeszłości sprawami reprywatyzacyjnymi. W efekcie choć zaskarżone decyzje komisji są wykonalne, to nadal nie wiadomo, czy miasto ostatecznie będzie władało nieruchomościami przy ul. Twardej, pl. Defilad i dawnej Siennej.
Wiceprezydent Warszawy Witold Pahl działanie komisji weryfikacyjnej uważa za obstrukcję.
– Miasto jest zainteresowane, aby te rozstrzygnięcia zapadły jak najszybciej. Być może obawa komisji weryfikacyjnej przed niekorzystnym dla niej rozstrzygnięciem legła u podstaw takich działań – tłumaczył na zwołanym w piątek spotkaniu prasowym.
Pełnomocnik miasta Bartosz Przeciechowski dodał, że trudno wyobrazić sobie, aby za podstawę do wyłączenia sędziego uznać to, że w przeszłości wydał on wyrok, który nie podoba się organowi.
Przewodniczący komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki mówił za to, że „jeśli się okaże, że sądy staną po stronie mafii reprywatyzacyjnej czy handlarzy roszczeń, to będzie to wielki skandal”. Polityk woli dmuchać na zimne, dlatego zawnioskowano o wyłączenie niektórych sędziów. Pełnomocnik organu przekonywał, że trudno powierzyć tak istotne decyzje osobom, które jeszcze kilka lat temu nie widziały nieprawidłowości przy ustanawianiu kuratorów dla osób mających ponad 120 lat.
Stołeczny WSA postanowił rozprawy odroczyć do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia złożonych wniosków o wyłączenie. Biorąc pod uwagę, że od decyzji WSA przysługuje zażalenie do Naczelnego Sądu Administracyjnego – samo ustalenie składu orzekającego może potrwać wiele tygodni.
Sprawy, które miał rozstrzygnąć WSA w Warszawie, mają duży ciężar gatunkowy. Wcześniej bowiem ten sąd zajmował się kwestiami pobocznymi, jak prawidłowość grzywien nakładanych na Hannę Gronkiewicz-Waltz. Teraz jednak chodzi o całe decyzje komisji weryfikacyjnej.
Gdyby sąd je utrzymał w mocy (a następnie podtrzymał to Naczelny Sąd Administracyjny) argumentacja magistratu o bezprawnych działaniach Patryka Jakiego ległaby w gruzach.
Gdyby jednak sąd zdecydował się decyzje uchylić (a następnie tak samo sprawę oceniłby NSA), okazałoby się, że w praktyce powołanie i działalność komisji weryfikacyjnej nie przyniosły żadnego efektu oprócz politycznego.
Do decyzji wydawanych przez komisję weryfikacyjną wielu prawników ma zastrzeżenia od samego początku jej istnienia. Podkreśla się przede wszystkim, że Patryk Jaki podczas rozpraw dopuszcza się szeregu uchybień proceduralnych. Jednak gdyby sąd uznał, że rzeczywiście do nich doszło, powinien ocenić, czy mogły mieć one wpływ na rozstrzygnięcie sprawy przez organ.
O to, czy decyzje wydawane przez komisję weryfikacyjną, powinny w ogóle podlegać sądowej kontroli, toczyła się zażarta dyskusja ponad rok temu. Wówczas sam Patryk Jaki przekonywał, że ustawa o szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa (Dz.U. z 2017 r. poz. 718 ze zm.) jest zgodna z konstytucją m.in. dlatego, że ustalenia komisji podlegać będą sprawdzeniu przez sądy.