Podstawowym warunkiem uzyskania dopłaty będzie spełnienie kryterium dochodowego. Ustalono je przy założeniu, że wysokość czynszu nie powinna przekraczać 40 proc. wydatków rodziny. I tak zgodnie z ustawą single będą mogli liczyć na pomoc finansową, jeśli ich miesięczne zarobki nie są wyższe niż 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. W przypadku pozostałych gospodarstw domowych próg ten będzie podwyższany o 30 pkt proc. wraz z każdą kolejną osobą w rodzinie. Oznacza to, że w trzyosobowym gospodarstwie limit, do którego ma przysługiwać dopłata, wyniesie 120 proc. przeciętnego wynagrodzenia, w czteroosobowym – 150 proc.
W wyliczaniu ostatecznej wysokości wsparcia pod uwagę będzie brany m.in. koszt odtworzenia 1 mkw. powierzchni użytkowej danego budynku oraz powierzchnia mieszkania. Według wyliczeń Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju, które przygotowało ustawę, w Warszawie przeciętna czteroosobowa rodzina będzie mogła otrzymać dopłatę w wysokości 561 zł. W Białymstoku takie samo gospodarstwo domowe dostanie 400 zł, a w Opolu – 374 zł. Za przyznawanie pomocy mają odpowiadać gminy, przy założeniu, że zawarły umowę z inwestorem umowę na budowę budynku mieszkaniowego, precyzującą m.in. lokalne wymogi dla inwestycji. Samorządom przysługuje też możliwość uzależnienia przyznania dopłat od dodatkowych kryteriów. Na przykład mogą przyznać pierwszeństwo osobom niepełnosprawnym, rodzinom z dziećmi, osobom najgorzej sytuowanym oraz emerytom.
Choć ustawa dopiero co weszła w życie, to niewykluczone, że w najbliższych miesiącach rząd poluzuje warunki dochodowe, aby bonusy mieszkaniowe dostawało więcej osób. Trwają bowiem konsultacje publiczne w sprawie nowelizacji ustawy o Krajowym Zasobie Nieruchomości, która przewiduje m.in. przesunięcie tego progu dla singli z 60 proc. do 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia (dla większych gospodarstw limit ten byłby powiększany o 30 pkt proc. wraz z każdą dodatkową osobą).