Uznał tak Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z 8 grudnia 2016 r. (sygn. akt VI ACa 1395/16). A tym samym znacząco wzmocnił spółdzielców w potyczkach z władzami, z których są niezadowoleni.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Organizowane jest walne zgromadzenie. W porządku obrad znajduje się punkt przewidujący podjęcie uchwały w sprawie udzielenia absolutorium członkom zarządu spółdzielni. Ma to być jedynie formalność, ale spółdzielcza opozycja się mobilizuje i przychodzi – nomen omen – walnie na zgromadzenie. W efekcie prezes absolutorium nie uzyskuje. Wówczas pojawia się wniosek o odwołanie go ze sprawowanej funkcji. Pada argument, że skoro nie budzi zaufania spółdzielców, nie powinien zarządzać ich majątkiem.
I tu pojawia się problem. W planowanym porządku obrad znajdował się co prawda punkt dotyczący absolutorium, ale nie było punktu dotyczącego odwołania prezesa. Ten mówi więc, że nie zgadza się na kolejne głosowanie. Spółdzielcy – mający większość na sali – jednak wniosek poddają pod głosowanie i pozbawiają prezesa stanowiska.
Kto ma rację?
Zdaniem stołecznego sądu apelacyjnego – spółdzielcy. Artykuł 41 par. 1 ustawy – Prawo spółdzielcze (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 21 ze zm.) stanowi co prawda, że walne zgromadzenie może podejmować uchwały jedynie w sprawach objętych porządkiem obrad podanym do wiadomości członków w terminach i w sposób określonych w statucie. Ale art. 49 par. 4 określa, że walne zgromadzenie może odwołać tych członków zarządu, którym nie udzieliło absolutorium; i w tym wypadku stosowanie wyżej wspomnianego art. 41 par. 1 jest wyłączone.
Potrzebne jest zaufanie właścicieli
– Trzeba pamiętać, że zarząd spółdzielni zarządza majątkiem spółdzielców. Jeśli nie budzi ich zaufania, powinien stracić funkcje jak najszybciej – podkreśla dr Jarosław Sachajko, poseł Kukiz’15 specjalizujący się w prawie spółdzielczym. I dodaje, że czekanie nawet kilkanaście miesięcy do następnego walnego zgromadzenia, aby odwołać prezesa, byłoby absurdem.
Na dodatek mogłoby dojść do sytuacji, że zagrożony prezes zamiast zajmować się sprawami spółdzielni, całymi miesiącami szukałby większości przed kluczowym dla niego walnym.
– Zachowanie wielu osób zajmujących dobrze płatne stanowiska w spółdzielniach sprawia wrażenie, jakby myśleli oni, że to spółdzielcy są dla nich, a nie oni dla spółdzielców – twierdzi dr Sachajko.
Sprawa w świetle przepisów nie jest jednak wcale tak oczywista. Sądy wielokrotnie stawały po stronie zarządzających. Zwracały uwagę na art. 83 ust. 7 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1222 ze zm.). A zgodnie z nim walne zgromadzenie może podejmować uchwały jedynie w sprawach objętych porządkiem obrad podanym do wiadomości członków w terminach i w sposób określony w ustawie.
I tu pojawia się wątpliwość: czy art. 49 par. 4 prawa spółdzielczego dotyczy tego samego co art. 83 ust. 7 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych? Jeśli tak – należy zastosować oczywiście ten drugi – korzystniejszy dla władz, jako przepis dotyczący tylko spółdzielni mieszkaniowych, a nie spółdzielczości w ogóle. Wielu ekspertów uważa jednak, że sprawa możliwości odwołania członka zarządu, który nie otrzymał absolutorium, jest nieuregulowana w ustawie o spółdzielniach. I w związku z tym należy zastosować przepis prawa spółdzielczego korzystniejszy dla tych, którzy zarządzających chcą jak najszybciej odwołać.
Sporny wyrok Sądu Najwyższego
Tę drugą koncepcję poparł Sąd Apelacyjny w Warszawie. Zgadza się z nią także adwokat Radosław Płonka, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga. Podkreśla on, że w podobnej kwestii wypowiedział się już Sąd Najwyższy w wyroku z 25 września 2014 r. (sygn. akt II CSK 704/13). Stwierdził wówczas, że członkowie zarządu spółdzielni mogą być odwołani przez walne zgromadzenie „także” podczas innego posiedzenia niż to, na którym nie udzielono im absolutorium.
Tyle że na ten sam wyrok – w uproszczonej wersji – powołują się również przedstawiciele władz spółdzielni. Z naszych informacji wynika, że w co najmniej dwóch przypadkach warszawskich spółdzielni prawnicy zatrudnieni przez zarządy przywoływali właśnie to stanowisko. Mówili: „na następnym posiedzeniu oczywiście prezes może zostać odwołany. Ale na tym – nie”.
– Rzecz w tym, iż Sąd Najwyższy wskazał, że członkowie zarządu mogą być odwołani także podczas innego posiedzenia. Kluczem jest tu słowo „także”, wyraźnie wskazujące, że nic nie stoi na przeszkodzie, by członka zarządu, który nie uzyskał absolutorium, odwołać na tym samym posiedzeniu – wyjaśnia mec. Płonka.
Aby uniknąć jakichkolwiek wątpliwości i sporów, najlepiej by było, gdyby przedstawiony porządek obrad przewidywał głosowanie nad udzieleniem absolutorium oraz punkt, który opcjonalnie stanie na forum organu: „odwołanie członków zarządu, którzy nie uzyskali absolutorium”. Wpływ spółdzielców na kształt ogłoszenia o porządku obrad jest jednak często ograniczony.