Chęć udziału w rządowym programie wyraziło tylko 56 z 2479 gmin.
Cztery kąty w rządowym programie / Dziennik Gazeta Prawna
Kolejna flagowa inicjatywa gabinetu premier Beaty Szydło rozpocznie się w Białej Podlaskiej. Wczoraj w siedzibie warszawskiej giełdy podpisano pierwszą umowę inwestycyjną w tej sprawie. W mieście powstanie 180 mieszkań czynszowych. – Jedyne, czego nie mają dziś samorządy, to finansowanie. Jesteśmy w stanie przygotować wszelkie umowy na budowę, ale potrzebujemy koła zamachowego w postaci wkładu finansowego. Dlatego dla nas ten program był jak skrojony na miarę – zachwalał rządowy program prezydent Białej Podlaskiej Dariusz Stefaniuk (PiS).
Zdaniem przedstawicieli Rady Ministrów Mieszkanie Plus diametralnie zmieni sytuację na rynku, którego deficyt jest szacowany na 2,5 mln mieszkań. – Mamy do nadrobienia 50 lat komunizmu i PRL – argumentował wicepremier Mateusz Morawiecki. Jak dotąd chęć uczestnictwa w programie wyraziło 56 gmin. Są wśród nich zarówno duże miasta, jak Wrocław czy Szczecin, jak i mniejsze jednostki, np. Świdnica i Żory. Wstępnie rząd znalazł tam 180 ha terenów, na których będzie można zbudować 15 tys. mieszkań.
Opozycja wytyka, że choć program wciąż znajduje się we wstępnej fazie, 56 gmin to tylko 2 proc. wszystkich jednostek tego szczebla. – To śmieszny wynik. O sukcesie można by było mówić, gdyby w grę wchodziło choćby 500 samorządów – krytykuje posłanka PO Ligia Krajewska. Jej zdaniem większość jednostek albo w ogóle nie chce brać udziału w programie, albo wstrzymuje się z decyzją, dopóki nie będą znane skutki dla tych, którzy już do niego przystąpili. – Rząd nie bierze pod uwagę tego, że postawi budynki na peryferiach, a na samorządy spadnie obowiązek doprowadzenia tam dróg, komunikacji, wybudowania szkół i przedszkoli – argumentuje nasza rozmówczyni.
Odzew mógłby być większy, gdyby twórcy projektu wcześniej zdali sobie sprawę, jaką rolę do odegrania mogą w nim mieć samorządy. – Zakładaliśmy, że będziemy budować głównie na gruntach Skarbu Państwa. Doszliśmy jednak do wniosku, że warto tych inwestycji poszukać także w samorządach. A to się okazało fundamentem programu – przyznał Mirosław Barszcz ze spółki BGK Nieruchomości, która prowadzi pilotaż programu. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa ocenia jednak dotychczasowe wyniki pilotażu jako obiecujące. – Każdy samorząd może nawiązać współpracę ze spółką na zasadzie dobrowolności – przypomina rzeczniczka MIB Elżbieta Kisil. – Uruchomienie inwestycji jest poprzedzone szeregiem analiz, przygotowaniem odpowiedniego terenu czy zbadaniem zapotrzebowania na mieszkania – dodaje.
Z naszych rozmów z samorządowcami rzeczywiście wynika, że wielu obawia się przystąpić do niego z marszu. Niektóre miasta, jak Warszawa, wciąż wstrzymują się z decyzją. Jeden ze stołecznych urzędników narzeka, że program zakłada, iż jeśli najemca zdecyduje się płacić czynsz wyższy o 20 proc., po pewnym czasie przejmie mieszkanie na własność. Nasz rozmówca dowodzi, że ta różnica jest zbyt mała. – W ten sposób nie zmienimy tendencji na rynku. A przecież chodzi także o to, by zwiększyć w nim udział mieszkań na wynajem – przekonuje. Bardziej entuzjastycznie do programu podchodzą władze Sopotu, który należy do tych 56 awangardowych samorządów. – Specyfika naszego miasta i związane z nią ceny metra kwadratowego mieszkania sprawiają, że najbardziej perspektywiczni dla nas mieszkańcy, a więc młodzi rodzice z dziećmi, wolą osiedlać się gdzie indziej. W efekcie Sopot się wyludnia. Program Mieszkanie Plus może tę tendencję zmienić – mówi nam jeden z lokalnych urzędników.
Aby zachęcić samorządy do większej aktywności, w program chce się zaangażować Giełda Papierów Wartościowych. – Mieszkanie Plus potrzebuje znacznych środków. Jako giełda jesteśmy w stanie zaoferować emisję dłużnych papierów wartościowych, czyli obligacji, na rynku regulowanym. Dzięki temu transakcja jest przejrzysta – przekonuje w rozmowie z DGP prezes Małgorzata Zaleska. – Uważamy, że powinny to być obligacje przychodowe, gdyż nie wchodzą one w poziom zadłużenia, a – jak wiadomo – jednostki samorządowe są w tej chwili blisko wyznaczonych limitów. Zabezpieczeniem takich obligacji mogłyby być przyszłe przychody z najmu mieszkań – wskazuje szefowa warszawskiej giełdy.