Paszyk przypomniał, że w ostatnich tygodniach polski rząd przyjął pierwsze ustawy deregulacyjne, dzięki czemu z barków polskich przedsiębiorców zdjęte będą „ponadmiarowe obciążenia”. Wśród najważniejszych zmian wymienił tzw. urlop od ZUS oraz częściowe zmiany w systemie składek zdrowotnych.

– Potrzebne jest budowanie przyjaznego otoczenia biznesowego, głównie dla mikro, małych i średnich przedsiębiorstw, które dają Polsce odporność w ważnych momentach, jak np. kryzysy gospodarcze – mówił w poniedziałek w Poznaniu szef resortu rozwoju.

W maju Rada Ministrów przyjęła pakiet deregulacyjny, w tym nowelizację ordynacji podatkowej – m.in. zasadę domniemania niewinności podatnika w sporach z urzędem skarbowym – oraz projekty ułatwiające cyfryzację sądownictwa, wprowadzające ułatwienia dla małych firm na giełdzie i wspierające repolonizację gospodarki poprzez priorytetowe traktowanie rodzimych przedsiębiorców w zamówieniach publicznych.

Natomiast w czerwcu rząd zaakceptował kolejne projekty obejmujące zmiany w przepisach o rachunkowości i firmach audytorskich, kodeksie postępowania karnego, prawie farmaceutycznym, gospodarce odpadami i kilkunastu innych ustawach administracyjnych i gospodarczych.

Paszyk tłumaczy, jak osiągnąć pełny efekt deregulacyjny

Zdaniem Paszyka konieczna jest synchronizacja działań legislacyjnych na poziomie poszczególnych stolic krajów członkowskich, jak i Brukseli.

- Deregulacja jest bardzo ważna nie tylko na naszym polskim poziomie, ale też na poziomie europejskim. W przyszłym tygodniu przekazujemy naszą prezydencję Danii i chcemy podzielić się naszymi doświadczeniami i dobrymi praktykami – zaznaczył Paszyk.

Wskazał, że „pełny efekt deregulacyjny” da się osiągnąć tylko wtedy, jeśli deregulacja będzie dotyczyć zarówno przepisów krajowych, jak i unijnych.

- Bez poprawy konkurencyjności będziemy przegrywać na rynku globalnym – powiedział.

Konieczna ekspansja poza UE

Mówiąc o przyszłości polskich przedsiębiorców, głównie z sektora mikro, małych i średnich firm, Paszyk wskazał również, że konieczne jest ich wyjście „ze strefy komfortu”, jaką jest rynek unijny i rozszerzenie działalności na kraje trzecie.

- Unia Europejska jest ważnym elementem rozwoju, ale musimy - jak wiele innych krajów europejskich - poszukać rynków i partnerów poza UE – powiedział.

Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego obecnie do krajów UE trafia 74,4 proc. polskiego eksportu, a do krajów rozwiniętych – a więc doliczając jeszcze m.in. USA, Szwajcarię, Norwegię, Kanadę czy Wielką Brytanię – 87,1 proc.

Uzależnienie polskiej sprzedaży zagranicznej od tych kierunków rośnie. Jeszcze rok temu - a więc na koniec kwietnia 2024 r. - wskaźniki te wynosiły odpowiednio 74,4 proc. oraz 86,6 proc.