Jak wskazuje w rozmowie z DGP Krzysztof Inglot, ekspert rynku pracy i założyciel Personnel Service, pozyskanie pracowników sezonowych staje się w Polsce coraz trudniejsze, co jest wynikiem kilku nakładających się zjawisk.

- Z jednej strony maleje liczba młodych osób – w ciągu niespełna dwóch dekad grupa w wieku 18–29 lat zmniejszyła się aż o 40 proc.: z 7,5 mln do 4,5 mln. To właśnie ta grupa tradycyjnie zasilała sezonowe sektory: gastronomię, hotelarstwo, handel czy rolnictwo -wskazuje Inglot.

- Z drugiej strony, choć część młodych – np. maturzyści czy studenci – wciąż chętnie podejmuje pracę wakacyjną, korzystając ze zwolnień z PIT i ZUS, ich liczba nie wystarcza, by pokryć potrzeby rynku – dodaje.

Cudzoziemcy uzupełnią niedobory rynku pracy sezonowej?

Inglot wskazuje, że w przypadku „klasycznej” sezonowości rozumianej jako prace w miesiącach letnich, Polacy – mimo że trudniej dostępni – są często preferowani przez pracodawców.

- Wynika to nie tylko z mniejszej liczby formalności przy zatrudnieniu, ale też z niższych kosztów związanych z zakwaterowaniem i logistyką – a to w sezonowych budżetach ma duże znaczenie – wyjaśnia.

Równolegle jednak coraz większe znaczenie zyskują pracownicy zagraniczni, zwłaszcza spoza Unii Europejskiej. Na koniec marca 2025 r. ZUS zarejestrował ponad 1,21 mln obcokrajowców, co oznacza wzrost o 6,3 proc. rok do roku. Ukraińcy nadal dominują (67,1 proc.), za nimi są Białorusini (11 proc.), ale dynamicznie rośnie udział pracowników z dalszych kierunków – liczba Kolumbijczyków wzrosła aż o 200 proc., Filipińczyków o 52 proc., a Hindusów o 12 proc.

Cudzoziemcy są coraz częściej obecni w gastronomii (16,3 proc.), logistyce (14,4 proc.) oraz usługach administrowania i wsparcia (25 proc.) – czyli głównie poprzez agencje zatrudnienia.

Zdaniem eksperta z Personnel Service, to właśnie w logistyce zagraniczni pracownicy często okazują się lepszym rozwiązaniem niż lokalni – sezon w tej branży nie przypada latem, ale rozpoczyna się we wrześniu i trwa do grudnia, czyli w czasie kiedy studenci wracają na uczelnie, a wakacyjni pracownicy przestają być dostępni.

Czy stawki za pracę sezonową poszły w górę?

Pytany o widełki wynagrodzeń oferowanych przez pracodawców w sezonie letnim 2025 w porównaniu do poprzednich lat, Inglot wyjaśnia, że w te wakacje obserwujemy wzrost stawek. Dodaje jednak, że tempo podwyżek jest bardziej umiarkowane niż w przypadku pracy etatowej.

Od 1 stycznia 2025 r. w Polsce obowiązuje wyższa płaca minimalna – 4666 zł brutto miesięcznie oraz 30,50 zł brutto za godzinę pracy. To oznacza wzrost odpowiednio o 366 zł i 2,40 zł względem drugiej połowy 2024 r. Tym samym minimalna stawka godzinowa ustanowiła nowy próg wejścia dla prac sezonowych.

W porównaniu z ogólnym rynkiem pracy, sezonowe stawki rosną wolniej. Według danych GUS, przeciętne wynagrodzenie w Polsce w I kwartale 2025 r. wyniosło 8962 zł brutto, a w sektorze przedsiębiorstw – 9045 zł, co oznacza wzrost rok do roku o około 9–10 proc.

W przypadku prac sezonowych ten wzrost był bardziej umiarkowany – szacuje się, że stawki wzrosły średnio o 5–8 proc. To w dużej mierze efekt krótkoterminowości zatrudnienia, kosztów zakwaterowania i transportu, które często ponosi pracodawca.

Ile wynosi stawka godzinowa dla ratownika wodnego albo sprzedawcy lodów?

Jak wynika z danych Personnel Service, na najwyższe stawki godzinowe mogą liczyć instruktorzy sportów wodnych oraz pracownicy obsługi eventowej. Za godzinę mogą dostać nawet 42 zł netto. W przypadku animatora czasu wolnego proponowana płacą to 30 zł netto za godzinę, w przypadku ratownika wodnego 27 zł, a dla sprzedawcy lodów – 26 zł.

„Na papierze” najmniej zarobią kelnerzy i pracownicy punktów gastronomicznych – średnia proponowana płaca sięga 26 zł. Tyle że osoby z tej branży mogą liczyć na dodatkowy przychód w postaci napiwków.

ikona lupy />
Oferowane wynagrodzenia dla prac sezonowych w lecie 2025 r. / Materiały prasowe / Personnel Service

W praktyce jednak wynagrodzenia w „sezonówkach” są zazwyczaj wyższe. Młodzi pracownicy, szczególnie ci do 26. roku życia, korzystający ze zwolnienia z PIT i składek ZUS, mogą zarobić nawet 40–50 zł na godzinę „na rękę”. W gastronomii – zwłaszcza z napiwkami – stawki sięgają 35 zł, a w fizycznych zajęciach takich jak logistyka, budowa czy sprzątanie po eventach często oferuje się od 32 do 45 zł za godzinę.