Rzeszowski sąd przyznał spółce odszkodowanie za straty w działalności gospodarczej. Zrobił to na podstawie prawa międzynarodowego. Jeśli linia orzecznicza się utrzyma, to na pieniądze będą mogli liczyć także inni
/>
/>
/>
W sprawie rozpatrywanej przez Sąd Rejonowy w Rzeszowie (wyrok z 7 maja 2015 r., sygn. akt XI C 152/14 ) firma transportowo-spedycyjna domagała się odszkodowania za straty, które poniosła w związku z odebraniem jej niektórych nieruchomości na budowę drogi. W decyzji wywłaszczeniowej nie zostały ustanowione żadne służebności ani nie przewidziano budowy urządzeń, które mogłyby zminimalizować niedogodności, jakie powstały po ograniczeniu obszaru, na którym spółka się mieści. Konsekwencją tego był wzrost kosztów prowadzenia działalności gospodarczej.
Jedną z wywłaszczonych działek był plac manewrowy dla tirów. Po jej odebraniu pojazdy nie mogły podjeżdżać pod magazyn, wydłużył się więc czas ich załadunku i rozładunku. Ponadto do czynności przeładunkowych została zaangażowana firma zewnętrzna. Drugą z odebranych działek był z kolei parking dla pojazdów – po jego wywłaszczeniu firma musiała wynająć pobliską nieruchomość na ten cel, co również wiązało się z kosztami. Kupić innej nie mogła, bo odszkodowanie za grunt otrzymała 18 miesięcy później.
Luka w przepisach
Początkowo firma domagała się odszkodowania od Skarbu Państwa na podstawie przepisów kodeksu cywilnego (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 121 ze zm.). Do jego zasądzenia konieczne jednak było uznanie decyzji wywłaszczeniowej za nieważną. Kiedy się to nie udało – spółka wskazała, że odszkodowanie należy się jej na podstawie prawa międzynarodowego, a konkretnie – protokołu nr 1 do Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (Dz.U. z 1995 r. nr 36, poz. 175 ze zm.). Akt został przez nasz kraj ratyfikowany i wszedł w życie 19 stycznia 1993 r.
Pierwotnie sąd rejonowy oddalił powództwo, jednak sąd II instancji uznał, że powinien rozpatrzyć, czy odszkodowanie należy się m.in. w świetle powyższych przepisów międzynarodowych. Przy ponownym rozpoznaniu sprawy sąd uznał, że roszczenie jest uzasadnione, ale tylko jeśli chodzi o skutki częściowego wywłaszczenia nieruchomości stanowiącej plac manewrowy, bo zmieniły się warunki korzystania z działki.
Precedens szansą
Zdaniem ekspertów wyrok jest precedensowy. – To chyba pierwszy taki wyrok, gdzie sąd uwzględnił roszczenie spółki o odszkodowanie w związku z tzw. faktycznym wywłaszczeniem, polegającym na ograniczeniu możliwości korzystania przez firmę z pozostawionej jej części nieruchomości. Sąd oparł się przy tym na art. 1 protokołu nr 1 do Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, a tym samym przyznał, że w tym przypadku organy administracji publicznej, decydujące o wywłaszczeniu, naruszyły wyrażoną w tej konwencji zasadę poszanowania mienia oraz zasadę proporcjonalności działań władzy przy pozbawianiu prawa własności – podkreśla adwokat Marek Tokarczyk z Kancelarii Roczniak Tokarczyk i Partnerzy.
Sąd stwierdził natomiast, że firma nie może dostać rekompensaty za wielomiesięczne opóźnienie w wypłacie odszkodowania za nieruchomość stanowiącą parking dla pojazdów, która została wywłaszczona w całości.
Jak zauważa Grzegorz Ginalski, radca prawny współprowadzący sprawę, wywłaszczenie i wypłata odszkodowania miały miejsce w latach 2010–2011, a więc w czasie istnienia luki w przepisach, która nie pozwalała na zminimalizowanie ujemnych następstw związanych z oczekiwaniem na wypłatę odszkodowania.
– Do 9 września 2008 r. obowiązywał art. 18a specustawy drogowej (ustawa o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie dróg publicznych; t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 687 ze zm.), który zapewniał możliwość wypłaty bądź bezspornej części odszkodowania, bądź też jego części, w przypadku gdy strona odwoływała się od decyzji ustalającej wysokość odszkodowania. 25 lutego 2013 r. wprowadzono do art. 12 specustawy ust. 5 lit. a, zgodnie z którym na wniosek osoby uprawnionej do otrzymania odszkodowania za nieruchomość należy w ciągu 30 dni wypłacić zaliczkę w wysokości 70 proc. odszkodowania ustalonego przez organ I instancji. Tak więc zarówno podmioty wywłaszczone przed spółką, jak i po niej, miały zapewnioną możliwość wypłaty części odszkodowania, co zapobiegało szkodom wynikłym w okresie pomiędzy decyzją wywłaszczeniową a wypłatą rekompensaty – stwierdza mec. Ginalski.
Problem zauważony
Szanse na to, że także inni przedsiębiorcy będą mogli pójść śladem rzeszowskiej firmy, zwiększa to, iż sprawą zainteresowali się także Helsińska Fundacja Praw Człowieka oraz rzecznik praw obywatelskich.
– Biorąc pod uwagę, że polskie prawo zasadniczo nie przewiduje w przypadku wywłaszczenia lub przejęcia nieruchomości odszkodowania za wystąpienie różnych ujemnych skutków dla byłego właściciela, wyrok Sądu Rejonowego w Rzeszowie zasądzający odszkodowanie na podstawie Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności niewątpliwie jest precedensowy – komentuje Kamilla Dołowska, dyrektor zespołu prawa cywilnego w Biurze RPO.
Zaznacza, że problem, jaki wyłania się na tle tej sprawy, jest złożony pod względem konstytucyjnym. Dotyczy bowiem bardzo często odpowiedzialności podmiotów publicznych za skutki ich legalnych działań i ich relacji do konstytucyjnej zasady słuszności odszkodowania.
– Sama możliwość orzekania na podstawie konwencji jest dyskusyjna, ale nie jest to pierwszy przypadek, kiedy sąd na tej właśnie podstawie opiera swoje rozstrzygnięcie. Problem pozostaje w sferze zainteresowania rzecznika praw obywatelskich. Rzecznik monitoruje wszelkie sygnały o zapadających w tym obszarze wyrokach sądowych – wskazuje Dołowska.
OPINIE EKSPERTÓW
Niewątpliwie w przedmiotowym wyroku znajdują się tezy o charakterze precedensowym. Sąd zwrócił uwagę na bardzo ciekawy i ważny problem. Rzeczywiście w obecnym systemie prawnym bardzo problematyczna jest sytuacja właścicieli nieruchomości wywłaszczonych częściowo, którzy następnie na utrzymanych resztówkach mają poważne ograniczenia związane z wykonywaniem wcześniejszej działalności. Organy publiczne – dbając o dyscyplinę finansów publicznych – nie są wówczas zbyt chętne do rozwiązywania takich kwestii, traktując je jako problem konkretnych właścicieli. Bagatelizują jednocześnie fakt, że ten rzekomo indywidualny problem jest skutkiem działań wywłaszczeniowych.
W tym kontekście bardzo ciekawym rozwiązaniem jest zastosowanie art. 1 protokołu nr 1 do Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Zgodzić się należy z sądem, że jest to obecnie jedyna podstawa dająca możliwość uwzględnienia roszczeń powoda w tej i w podobnych sytuacjach. Przy zastrzeżeniu, że sąd II instancji utrzyma ten wyrok w mocy – będzie można uznać orzeczenie za precedensowe. Jego istotną wartością jest znaczące rozwinięcie pojęcia „wywłaszczenie faktyczne” i zaadaptowanie go do podobnych jak niniejsza sytuacji, z uwzględnieniem wykładni art. 1 protokołu. Na marginesie można dodać, że będzie to kolejny rodzaj wyodrębnianych w orzecznictwie form wywłaszczenia, obok np. również wiążącego się z tymi zagadnieniami „wywłaszczenia planistycznego”.
Utrzymanie w orzecznictwie tez wyrażonych przez Sąd Rejonowy w Rzeszowie otworzy drogę do dochodzenia roszczeń przez inne podmioty (zwłaszcza podmioty gospodarcze), znajdujące się w podobnej sytuacji. Podkreślić jednak należy, że dotyczy to tylko podmiotów wywłaszczonych w sposób zbliżony jak w niniejszej sprawie, a nie wszystkich przedsiębiorców ponoszących straty w związku z realizacją inwestycji drogowych. Ryzykowne byłoby bowiem rozszerzanie podstawowego dla tej sprawy zakresu pojęcia „wywłaszczenia faktycznego” na sytuacje niezwiązane z procedurą odbierania nieruchomości na cele publiczne.
Oparcie wyroku sądu rejonowego na art. 1 protokołu nr 1 do Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności jest rozstrzygnięciem twórczym w zakresie korzystania z narzędzi prawnych. Moim zdaniem jednak świadczy bardziej o indywidualności i odwadze sędziego, niźli stanowić będzie wytyczną orzeczniczą w sprawach własności. Odwołanie się do tak ogólnego przepisu, mającego charakter swoistej klauzuli generalnej nieobecnej w tej postaci w prawie polskim, stanowi pośrednio wyraz bezradności sądu w poszukiwaniu podstaw rozstrzygnięcia, które sąd uważał po prostu za słuszne i sprawiedliwe. Niewątpliwie brakowało bowiem podstaw do orzekania na podstawie artykułów konstytucji, specustawy drogowej oraz kodeksu cywilnego. Nasze prawo nie znajduje zastosowania do stanów faktycznych podobnych do tego z niniejszej sprawy. Innymi słowy – ustawodawstwo krajowe nie chroni własności w sposób odpowiadający standardom europejskim.
W tym przypadku chodzi o ochronę własności pod postacią tzw. wywłaszczenia faktycznego, czyli – skutku ubocznego wywłaszczenia prowadzącego do zwiększenia obciążeń dotychczasowego właściciela. Najbardziej nawet głębokie i wnikliwe wczytanie się w treść art. 1 protokołu nr 1 do konwencji nie daje jednak jednoznacznych podstaw do zasądzania odszkodowania w związku z wywłaszczeniem faktycznym. Wyraźniejsze wskazówki daje case law Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – żaden jednak z powołanych wyroków nie dotyczy kwestii szkód powstałych w związku z prowadzeniem działalności gospodarczej. Sytuacja ta rodzi wiele problemów wtórnych, z których głównym jest problem zasad kapitalizacji szkody (wyrok ten mógłby bowiem oznaczać, że Skarb Państwa będzie ponosić konsekwencje wywłaszczenia przez dziesiątki lat). Sąd nadał art. 1 protokołu nr 1 znaczenie, z którym w cywilizowanym systemie prawnym należy się utożsamiać: ochronie podlega własność rozumiana nie jako sama wartość nieruchomości, za którą przysługuje odszkodowanie wskazane w konwencjonalnych przepisach administracyjnych, czyli wartość rozumiana statycznie, lecz – ochronie podlega wartość własności rozumiana zjawisko rozciągnięte w czasie, umożliwiające uzyskiwanie dochodów.
Wydanie takiego wyroku stało się możliwe jedynie wskutek odwołania się do fundamentalnych wartości oraz do funkcjonalnego rozumienia prawa, co niestety jest rzadkością w polskim sądownictwie, zdominowanym przez wykładnię formalistyczną i semantyczną. Jeżeli omawiane orzeczenie zostanie utrzymane w mocy, to będziemy mieli do czynienia ze swego rodzaju precedensem. Oparcie wyroku na ratyfikowanej umowie międzynarodowej jest rozwiązaniem nietypowym w Polskiej judykaturze – jest trochę tak, jak gdyby prawo europejskie jawiło się sądom jako zbyt liberalne. Tymczasem konwencja powinna być stosowana bezpośrednio, mając pierwszeństwo w przypadku kolizji z ustawami. Zatem każdy taki wyrok należy traktować jako odkrycie nowego lądu. Żeby na owym lądzie poczuć się pewniej – konieczne jest w tej kwestii jednoznaczne stanowisko Sądu Najwyższego lub Trybunału Konstytucyjnego – a najlepiej obu tych sądów.
Sąd Rejonowy w Rzeszowie oparł się niemal wyłącznie na europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności oraz Konstytucji RP. Takie podejście jest w naszym kraju nietypowe. Konwencja, jeśli już jest powoływana w uzasadnieniach orzeczeń, to raczej jako dodatkowy argument przemawiający za określoną interpretacją postanowień ustawowych niż bezpośrednia podstawa orzekania.
Ochronę prawa własności reguluje na gruncie konwencji art. 1 protokołu nr 1. Trybunał w Strasburgu wywodzi z niego prawo właścicieli do słusznego odszkodowania za wywłaszczoną nieruchomość. „Słuszność” odszkodowania polega na tym, że powinno ono zostać wypłacone nie tylko w kwocie odpowiadającej co do zasady wartości rynkowej utraconego gruntu, lecz także w odpowiednim terminie. Ponadto organy powinny uwzględniać negatywne konsekwencje częściowego wywłaszczenia dla właścicieli, np. gdy po wywłaszczeniu części nieruchomości właściciele narażeni są na uciążliwości wynikające z mieszkania w bardzo bliskiej odległości od autostrady czy też nie mogą kontynuować działalności stanowiącej ich jedyne źródło utrzymania.
Choć do tej pory Europejski Trybunał Praw Człowieka nie rozpatrywał żadnej skargi dotyczącej specustawy drogowej, to jednak praktyka jej stosowania może budzić pewne wątpliwości. Jednym z najistotniejszych problemów są opóźnienia w wypłacie odszkodowań za wywłaszczone nieruchomości. Teoretycznie ustawa przewiduje w tym zakresie terminy wiążące organy, niemniej w praktyce rzadko kiedy są one przestrzegane. Co więcej, odszkodowania ustalone w decyzjach niejednokrotnie bywają zaniżone w stosunku do realnej wartości utraconego prawa. Innym problemem, którego dotyczył również wyrok sądu w Rzeszowie, jest kwestia tzw. resztówek, a więc pozostałości po wywłaszczonej nieruchomości, które nie nadają się do wykorzystania na dotychczasowy cel. Specustawa wprawdzie daje właścicielom możliwość domagania się od zarządcy drogi ich wykupu, ale w praktyce jest to bardzo utrudnione. Na wszystkie te problemy zwracała uwagę nie tylko Helsińska Fundacja Praw Człowieka, lecz także np. Najwyższa Izba Kontroli w raporcie z sierpnia 2014 r.