Gdy gospodarkę ogarnia recesja, a w przedsiębiorstwach pojawiają się problemy finansowe, wielu menedżerów rwie włosy z głowy, zastanawiając się, jakie decyzje podjąć, by przetrwać trudne czasy.
Często największe kłopoty wcale nie wynikają z drastycznie spadających zamówień czy wzrostu kosztów, ale z pogarszającej się płynności finansowej. Na to, czy uda się ją utrzymać, czy nie i trzeba będzie ogłosić bankructwo, mają wpływ procedury wprowadzone w firmie, nim pojawiły się pierwsze jaskółki kryzysu.
Jak podkreślają eksperci, ważnym elementem pozwalającym zachować płynność jest odpowiednie zarządzanie należnościami. Według raportu Portfel Należności Polskich Przedsiębiorców dziś aż 26,6 proc. faktur nie jest płaconych w terminie. – Dla niemal 63 proc. polskich firm niespłacone należności stanowią barierę dla prowadzenia działalności. Przedsiębiorstwa coraz częściej muszą kredytować kontrahentów, co powoduje utratę ich płynności finansowej – uważa Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów.
Aby nie stać się ofiarą zatorów płatniczych, należy wprowadzić w firmie procedury monitoringu należności. Umożliwia to szybką reakcję na powstałe zagrożenie braku spłaty długu i natychmiastowe rozpoczęcie procedury windykacyjnej. Warto pamiętać, że im szybciej rozpoczynają się działania windykacyjne, tym większa szansa, że dług uda się odzyskać.
Czynności podejmowane w ramach monitoringu należności specjaliści dzielą na dwa etapy: przed terminem i po upływie terminu płatności. W pierwszym etapie kontrahent zostaje poinformowany o zbliżającej się płatności za fakturę na 2 – 3 dni przed upływem terminu. Przypomnienie takie dyscyplinuje kontrahenta do regularnych wpłat. Działanie takie jest szczególnie uzasadnione w odniesieniu do firm, które regularnie spóźniają się z płaceniem za faktury. Działania monitorujące po upływie terminu płatności polegają na domaganiu się od dłużnika natychmiastowej zapłaty. W tym celu wykonuje się telefony, wysyła e-maile, SMS-y lub wezwania do zapłaty. Działanie powinno być stanowcze i konsekwentne, by nie tylko prowadziło do spłaty zadłużenia, ale zniechęciło partnera do doprowadzenia do podobnej sytuacji w przyszłości.
Uzupełnieniem monitoringu należności powinny być działania prewencyjne – przede wszystkim sprawdzanie wiarygodności partnerów i zawieranie umów ułatwiających odzyskanie należności.
Nieraz jednak mimo wdrożenia prawidłowych procedur zachwianie płynności może się pojawić. Wówczas firmie przyjdzie skorzystać z pomocy instytucji finansowych. Niestety w okresie spowolnienia gospodarczego zaciągnięcie kredytu może nie być proste. Banki zgodnie z bieżącą oceną sytuacji oraz zaleceniami regulatora zaostrzają swoją politykę, przez co kredyty stają się nie tylko mniej dostępne, lecz także droższe.
Zdaniem Dariusza Filipka z Deustche Bank PBC wiele firm, dla których w czasie hossy dostępne były pożyczki, teraz może mieć problemy z ich otrzymaniem. – Ale przedsiębiorcy mogą wciąż z powodzeniem sięgać po inne dostępne na rynku rozwiązania oferowane przez instytucje finansowe, jak np. faktoring – podpowiada bankowiec.
Przy kredycie obrotowym bank ocenia zdolność kredytową przedsiębiorcy, jego zapotrzebowanie na kapitał obrotowy oraz to, w jaki sposób może zabezpieczyć spłatę kredytu. W przypadku faktoringu wymogi są znacznie łagodniejsze. Tu liczy się przede wszystkim ocena jakości portfela należności nabywanego przez faktora – liczba dłużników, kwoty i terminy płatności wystawionych faktur.

26,6 proc. faktur w Polsce nie jest opłacanych w terminie

63 proc. firm uważa, że zatory płatnicze przeszkadzają im w prowadzeniu działalności

78 proc. firm straciło pieniądze z powodu nieuczciwości kontrahenta