Choć napędy elektryczne są znane od ponad stu lat, cały czas trzeba je udoskonalać – zwłaszcza biorąc pod uwagę potrzeby motoryzacji. To z myślą o niej inżynierowie ze Szczecina opracowali specjalny silnik elektryczny
Pomimo tego, że branża motoryzacyjna oferuje coraz więcej modeli samochodów na prąd, to wciąż pojazdy takie traktowane są jako nowinka techniczna. Niesłusznie, bo napęd elektryczny konkurował ze spalinowym od zarania motoryzacji. Już pod koniec XIX w. klienci mogli nabywać pojazdy bezkonne wyposażone w silnik elektryczny lub protoplastę dzisiejszych benzyniaków. Barierę 100 km/h jako pierwszy złamał w 1899 r. pojazd na prąd właśnie – belgijski La Jamais Contente (Nienasycony). W tym samym czasie po Londynie i Nowym Jorku jeździły elektryczne taksówki.
Zarówno wtedy, jak i dziś podstawowym problemem „elektryków” były baterie, a konkretnie zbyt mała ich pojemność, a także wysoki koszt produkcji. Ponieważ na horyzoncie nie widać technologii, która pozwoliłaby na budowę lekkich, pojemnych i tanich akumulatorów, każda oszczędność w zużyciu energii elektrycznej przez samochód jest na wagę złota. – Nieprawdą jest, że maszyny elektryczne to nudny dział inżynierii, bo silniki niewiele się zmieniły od ponad stu lat. Co do zasady działania to prawda, ale wciąż zmieniają się materiały, z których urządzenia są wykonane. Zmieniają się sterujące nimi automatyka i elektronika. A do tego dochodzą wyzwania związane z miniaturyzacją – mówi prof. Ryszard Pałka z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie.
Pozostało
88%
treści
Powiązane
Reklama