Według Macieja Pilarka z kancelarii Sadowski i Wspólnicy, choć tego typu przekształcenia są procesami obszernymi, które wymagają pieczołowitego przygotowania, to o ile zostaną przeprowadzone profesjonalnie w oparciu o dobrze przygotowane przepisy, same w sobie nie muszą mieć negatywnego wpływu na podmiot przekształcany i jego otoczenie. Kluczem do bezpiecznej transformacji jest zapewnienie w ramach projektowanych przepisów pełnej sukcesji praw i obowiązków.
"Wszystko zależy od konstrukcji przepisów opracowywanej tzw. ustawy medialnej" - zaznacza.
"Jeśli tego typu proces jest dobrze przygotowany, to de facto nic złego się nie dzieje. W Polsce co roku dokonuje się wielu procesów przekształceń i to wszystko działa. Ale najważniejsze jest tutaj planowanie. Tego typu proces powinien być poprzedzony badaniem due diligence, czyli analizą sytuacji prawnej, finansowej i podatkowej przekształcanych spółek w kontekście planowanej transformacji. To najtrudniejszy element procesu przekształcenia" - wskazał Pilarek.
"Zwłaszcza w wypadku telewizji będzie to pionierskie działanie, które trzeba bardzo dobrze przygotować, tak aby nieumyślnie nie doprowadzić do jakichś usterek formalno-prawnych. Potencjalne ryzyka stanowić mogą m.in. sprawy pracownicze, jak również umowy z kontrahentami, w tym umowy licencyjne. Te ryzyka w bardzo dużym zakresie zależą od sposobu sformułowania przepisów dotyczących przejścia pomiędzy formą prawną spółki akcyjnej Skarbu Państwa w osobę prawną na wzór instytucji kultury. Jeśli ustawa zapewni pełną sukcesję, to przejście to będzie płynne i większych problemów nie powinniśmy się spodziewać" - dodał ekspert.
Zdaniem Pilarka przekształcenie TVP, PR i PAP odbędzie się najprawdopodobniej na zasadzie sukcesji uniwersalnej, która polega na tym, że nowo powstający podmiot wstępuje w prawa i obowiązki swojego poprzednika. Jak mówił, raczej wykluczone w tym wypadku wydaje się skorzystanie z drugiej reguły spotykanej w ramach procesów przekształceń, tj. zasady kontynuacji, która zakłada tożsamość podmiotu przy zmieniającej się jedynie formie prawnej.
"Z zasady kontynuacji można korzystać np. przy przekształceniu spółki akcyjnej w inną spółkę kapitałową, czyli przy obracaniu się w ramach reżimu spółek prawa handlowego. A instytucja na wzór instytucji kultury nie jest uregulowana w Kodeksie spółek handlowych, więc zasada kontynuacji będzie raczej wykluczona. Także dotychczasowe doświadczenia, jeśli chodzi o dekomercjalizację spółek Skarbu Państwa i przekształcanie ich w instytucje kultury, co ma miejsce np. w wypadku Polskiego Wydawnictwa Muzycznego wskazują, że przekształcenia spółek medialnych odbędą się przy wykorzystaniu sukcesji uniwersalnej" - tłumaczył.
Jak mówił, oznacza to, że kontrahenci czy pracownicy tych instytucji mogą nie odczuć żadnej zmiany, jeśli chodzi o sytuację prawną.
"Nie znamy jeszcze treści projektu, więc możemy tylko spekulować, ale w przypadku sukcesji uniwersalnej, biorąc pod uwagę przepisy Kodeksu pracy i innych ustaw, wydaje się, że pracownicy, związki zawodowe lub rady pracowników zostaną poinformowani, iż nastąpi zmiana po stronie pracodawcy, lecz nie będzie konieczności podpisywania np. aneksów do umów. Podobnie można przyjąć, iż kontrahenci nie będą musieli obawiać się o to, czy ich należności będą regulowane przez nowy podmiot. Zakładam, że nowa ustawa będzie szła w kierunku tego, że nowe instytucje są osobami prawnymi, tak jak w przypadku instytucji kultury. Z tej perspektywy może okazać się, iż dla pracowników i kontrahentów spółek medialnych fakt ich przekształcenia nie będzie mieć większego znaczenia" - mówił. Wyjątkiem, jego zdaniem, może okazać się sytuacja członków zarządu i prezesów dawnych spółek, gdyż w chwili gdy spółki akcyjne przestaną istnieć, wygasną też ich mandaty.
Jak mówił, cały proces przekształcenia będzie prawdopodobnie żmudny i potrwa dość długo.
"Żaden z takich procesów nie dokonuje się z dnia na dzień. Nawet najprostsze przekształcenia małych przedsiębiorstw zajmują co najmniej kilka tygodni. W wypadku spółek medialnych mamy do czynienia z dużymi przedsiębiorstwami, z wieloma kontrahentami, tysiącami pracowników, skomplikowanymi umowami licencyjnymi, etc." - dodał.