Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, do 18 maja rada nadzorcza TVP ogłosi listę finalistów konkursu, w którym zostanie wyłoniony szef telewizji. Choć w mediach publicznych nie płacą tak dobrze jak u prywatnej konkurencji, to o ten fotel ubiega się 35 chętnych, wśród nich dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz, Robert Kozak, no i oczywiście dotychczasowy prezes Juliusz Braun.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, do 18 maja rada nadzorcza TVP ogłosi listę finalistów konkursu, w którym zostanie wyłoniony szef telewizji. Choć w mediach publicznych nie płacą tak dobrze jak u prywatnej konkurencji, to o ten fotel ubiega się 35 chętnych, wśród nich dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz, Robert Kozak, no i oczywiście dotychczasowy prezes Juliusz Braun.
TVP jest dyżurnym chłopcem do bicia, ale też solidnie sobie na to zasłużyła. Bardziej przypomina komercyjną konkurencję niż telewizję z misją zapisaną w ustawie. Nadal obowiązuje zasada „tyle misji, ile abonamentu”. A może czas z nią zerwać?
Prezes TVP będzie musiał poradzić sobie z problemem finansowania. Dziś telewizja publiczna jest na niewielkim plusie, ale tylko dzięki ściąganiu zaległego abonamentu od tych, którzy kilka lat temu uwierzyli Donaldowi Tuskowi, że „teraz będzie za darmo”. Teraz za to płacą, z odsetkami. Gdy to źródełko wyschnie, a stanie się to wkrótce, pieniędzy w kasie znowu może braknąć. Sejm przed wyborami w opłatach majstrować nie będzie, więc nie ma co liczyć, że abonament RTV zostanie połączony z rachunkiem za prąd.
Nowemu prezesowi, niezależnie kto nim będzie, życzę odrobiny odwagi. Antena publiczna jest największym beneficjentem cyfryzacji, ma aż 14 kanałów. Niech chociaż połowa z nich ma rzeczywistą wartość. Chciałbym, aby więcej pieniędzy przeznaczono na wiecznie niedoinwestowaną TVP Kulturę, która pokazuje, że można robić interesujący i niebanalny program z misją. Chciałbym, aby Dwójka nadawała mniej kabaretów i biesiad, a więcej transmisji z koncertów. Publiczny nadawca powinien relacjonować wszystkie najważniejsze krajowe festiwale. TVP mogłaby też emitować więcej ambitnego kina i dokumentu, niekoniecznie w późnych godzinach nocnych.
Telewizja za kadencji nowego prezesa zmierzy się też z problemem zmiany sposobu oglądania treści wideo. Coraz więcej osób sięga po programy w internecie. Tymczasem oferta VoD TVP jest rozproszona po serwisach konkurencji. Publiczny nadawca drugim Netflixem raczej nie będzie, ale niech przynajmniej zrobi krok w tym kierunku, bo wszystko wskazuje na to, że w przyszłości na tym będzie można ugrać najwięcej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama