Po ujawnieniu nieprawidłowości w działaniu Facebooka przez sygnalistkę i wraz z postępem prac nad unijnymi regulacjami zagęszcza się atmosfera wokół globalnych platform cyfrowych.

Sygnatariusze Polskiej Karty Suwerenności Cyfrowej (PKSC) złożyli wczoraj w Sejmie petycję wzywającą rząd do podjęcia „realnych, a nie pozornych działań” w kierunku ograniczenia potęgi takich globalnych firm technologicznych, jak: Facebook, Google czy Amazon. „Chcemy, by polska gospodarka była odporna na działanie cyfrowych gigantów, którym zależy jedynie na powiększaniu własnego monopolu, a nie na dobru użytkowników” – stwierdzają.
– Składamy petycję do Sejmu, żeby od debaty przejść do działania – mówi Damian Iwanowski, członek zarządu Fundacji Instrat. Koalicję PKSC oprócz tej organizacji tworzą m.in. Polska Chmura zrzeszająca firmy zajmujące się przetwarzaniem danych, doradczo-analityczna organizacja pozarządowa Instytut Nowej Europy oraz think tank Akademia Kadr Europejskich.
– Nasza inicjatywa łączy różne środowiska – podkreśla Aleksander Arabadźić, prezes Akademii Kadr Europejskich. Koalicja stara się zwiększyć świadomość obywateli o zagrożeniach wynikających z transformacji technologicznej. Jej działania dotyczą też kwestii ekonomicznych, jak monopolizacja rynku przez największe platformy czy nieszczelność podatkowa w gospodarce cyfrowej.
Aleksander Arabadźić przyznaje, że nagłośnieniu problemów wynikających z nieograniczonej potęgi big techów sprzyjają takie akcje jak Facebook Papers, ujawnione przez Frances Haugen, która do maja br. pracowała w tym koncernie. Sygnalistka dowodzi, że w pogoni za zyskiem big tech ignoruje swój szkodliwy wpływ na użytkowników. Ujawnione przez Haugen dokumenty wskazują m.in., że nastawiony na przyciąganie uwagi jak największej liczby internautów algorytm Facebooka sprzyja radykalizacji treści, a także że firma ukrywała badania o szkodliwym wpływie swoich serwisów społecznościowych na najmłodszych użytkowników.
Autorzy petycji zwracają uwagę na „niespotykany do tej pory wpływ platform cyfrowych na stan debaty publicznej”. Stwierdzają, że „nieudolna moderacja” serwisów społecznościowych „pozwala na rozprzestrzenianie się fałszywych informacji oraz rosnący wpływ populistycznych ugrupowań, co wpływa na poziom agresji społeczeństwa, a w konsekwencji również na funkcjonowanie demokracji i zagrożenie wolności słowa”. Dlatego oczekują od rządzących zobowiązania platform cyfrowych do większej transparentności oraz powołania przy każdej przedstawiciela. Miałby on odpowiadać za naruszenia wobec użytkowników solidarnie z cyfrową korporacją, co ułatwi egzekwowanie kar wobec big techów.
Wśród postulatów jest też wzmocnienie kompetencji regulatorów rynku – UOKiK i UODO – oraz wprowadzenie podatku cyfrowego dla globalnych koncernów technologicznych.
– Internet wykreował wielkie firmy, bez których trochę nie wyobrażamy sobie życia. Dobrze, że są, ale wiążą się z nimi także problemy – mówi poseł Lewicy Maciej Gdula, wskazując, że big techy są obecnie „too big to tax” (zbyt wielkie, by podlegać podatkom) i należy to zmienić. – Lewica zdecydowanie opowiada się za ich opodatkowaniem – podkreśla Gdula. Posłowie jego klubu w końcu ub.r. złożyli projekt ustawy wprowadzającej 7-proc. daninę od przychodów platform internetowych. W lipcu została ona skierowana do pierwszego czytania w Sejmie i na tym etapie utknęła.
Większe szanse na uchwalenie ma przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt ustawy o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych. Ma ona użytkownikom tych mediów dać instrumenty do przeciwstawiania się arbitralnym decyzjom o usuwaniu wpisów i blokowaniu kont, a jednocześnie chronić ich przed „rażąco szkodliwymi” treściami. Izby branżowe firm internetowych i telekomunikacyjnych postulują jednak, aby resort zrezygnował z tej legislacji, m.in. dlatego, że będzie dublowała przepisy powstające obecnie w Unii Europejskiej. Chodzi o kodeks usług cyfrowych (Digital Services Act – DSA) przygotowywany w pakiecie z aktem o rynkach cyfrowych (Digital Markets Act – DMA).
Damian Iwanowski uważa, że implementacja tych regulacji w dużym stopniu może odpowiedzieć na oczekiwania PKSC. Obawy co do DMA mają jednak przedstawiciele biznesu. Ponad 20 organizacji z całej Europy zaapelowało więc do unijnych decydentów „o podejmowanie przemyślanych decyzji” w sprawie tej regulacji. W liście – pod którym podpisały się też Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, Związek Cyfrowa Polska i think thank Startup Poland – zaznaczają, że DMA „jest niesłusznie postrzegane jako rozporządzenie, które będzie miało wpływ jedynie na strażników dostępu”, bo dotknie też małe i średnie przedsiębiorstwa. Ostrzegają, że jeśli przepisy pójdą za daleko, to zamiast zwiększyć konkurencję, osłabią pozycję europejskich MSP wobec big techów.