Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział we wtorek, że prace nad ustawą ws. pomocy dla posiadaczy kredytów w obcej walucie będą szły w kierunku uchylenia związanych z nimi nadużyć, z drugiej strony tak, by nie doprowadzić do zrujnowania systemu bankowego.

W czwartek Sejm będzie pracował nad trzema projektami ustaw dotyczących pomocy dla posiadaczy kredytów zaciągniętych w obcej walucie - tzw. ustawy spreadowej, przygotowanej przez Kancelarię Prezydenta Andrzeja Dudę oraz dwoma propozycjami poselskimi, autorstwa PO i Kukiz'15. Prezes Kaczyński został o te prace zapytany na wtorkowej konferencji prasowej.

"Będziemy nad tym pracować w ten sposób, żeby z jednej strony to nadużycie (...), jego skutki jakoś uchylić, a z drugiej strony - żeby nie doprowadzić do zrujnowania, rozbicia systemu bankowego, bo takie niebezpieczeństwo też istnieje i odpowiedzialna władza musi to brać pod uwagę" - powiedział szef Prawa i Sprawiedliwości.

"Tutaj droga, która zostanie przyjęta, będzie brała pod uwagę ten aspekt sprawiedliwościowy, który tutaj występuje i także ten aspekt pragmatyczny, który też musi być brany pod uwagę" - dodał Kaczyński.

Prezydencki projekt ustawy o zasadach zwrotu niektórych należności wynikających z umów kredytu i pożyczki zakłada wprowadzenie limitu kwotowego w wysokości 350 tys. zł, który jest wysokością kapitału kredytu, w stosunku, do której konsument jest uprawniony do żądania pomniejszenia kapitału lub zwrotu nadpłaty.

Zgodnie z propozycją, klient będzie mógł w terminie 6 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy wnioskować o zwrot spreadów. Uprawnionym do złożenia wniosku będą również klienci, których umowa kredytowa już wygasła. Według autorów projektu ustawy, w dalszej kolejności powinno dojść do przewalutowania kredytów, a wymuszać je będzie między innymi zwiększanie wymogów kapitałowych dla tych kredytów.

Projekt ustawy Kancelaria Prezydenta złożyła do Sejmu w sierpniu. Kancelaria szacowała wówczas, że koszty tej operacji dla banków wyniosą 3,6-4 mld zł.

Propozycja Platformy Obywatelskiej powtarza zapisy projektu ustawy "frankowej", rozpatrywanego przez Sejm ubiegłej kadencji. Zakładał on, że kredytobiorca mógłby ubiegać się w swoim banku o przewalutowanie posiadanego kredytu hipotecznego w walucie obcej, czyli m.in. we franku szwajcarskim.

Przewalutowanie miałoby następować po kursie z dnia sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej i polegać na wyliczeniu różnicy między wartością kredytu po przewalutowaniu, a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w polskich złotych. Bank miał umarzać część tej kwoty. Jeżeli natomiast różnica byłaby wartością ujemną, to nie podlegałaby umorzeniu, ale stanowiła zobowiązanie kredytobiorcy w całości.

Z programu miałyby korzystać osoby, których relacja wartości kredytu do wartości zabezpieczenia jest wyższa niż 80 proc. Kolejnym warunkiem ma być kryterium powierzchni nieruchomości - w przypadku mieszkania jego powierzchnia nie może przekraczać 100 m kw., a w przypadku domu 150 m kw. Kryterium powierzchni nie dotyczyłoby rodzin z trójką i więcej dzieci. Aby skorzystać z dobrodziejstw ustawy, kredytobiorca nie może posiadać innego mieszkania ani innego domu, chyba że ma inny lokal mieszkalny lub jego część nabyte w drodze spadku już po zaciągnięciu restrukturyzowanego kredytu.

Projekt Kukiz'15 ustawy o restrukturyzacji kredytów denominowanych lub indeksowanych do waluty innej niż waluta polska oraz o wprowadzeniu zakazu udzielania takich kredytów został przygotowany we współpracy ze Stowarzyszeniem "Stop Bankowemu Bezprawiu". Przewiduje on zrównanie kredytów złotówkowych i kredytów denominowanych w obcych walutach. Oznacza to potraktowanie m.in. kredytów frankowych tak, jakby były kredytami w walucie polskiej.