Zgłaszając projekt zakładający zwrot spreadów frankowiczom prezydent uznał, że konstytucyjna zasada ochrony słusznych interesów konsumentów jest nadrzędna wobec zasady nie działania prawa wstecz - tak Przemysław Bryksa z Kancelarii Prezydenta komentuje zarzuty KNF wobec prezydenckiego projektu ustawy.

Koordynujący w Kancelarii Prezydenta prace nad projektem ustawy o zwrocie spreadów frankowiczom dyr. Przemysław Bryksa powiedział w piątek PAP, że Kancelaria Prezydenta zapoznała się z opinią Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) wobec prezydenckiego projektu.

"Cieszymy się z jednej rzeczy, że pan przewodniczący KNF zgodził się z tezami, które formułuje od początku Kancelaria Prezydenta, iż problem kredytów odnoszonych do walut obcych jest zagrożeniem systemowym" - zaznaczył Bryksa.

Przyznał, że zarazem szef KNF użył tego argumentu jako zarzutu wobec projektu, wskazując, że nie rozwiązuje on tego problemu systemowego. "Nie jest to celem tego projektu. Mają temu służyć inne działania, w tym także ze strony KNF, które były i są oczekiwane" - podkreślił Bryksa.

"Ten projekt ma rozwiązać jeden konkretny problem - doprowadzić do zwrotu nienależnie pobranych przez banki spreadów" - dodał.

Odniósł się też do niektórych konkretnych zarzutów szefa KNF np. dotyczących tego, że projekt narusza zasadę niedziałania prawa wstecz.

"Zarzuty związane z niekonstytucyjnością tego projektu pojawiają się w bardzo wielu opiniach. Te opinie są po pierwsze bardzo do siebie podobne, co jest zastanawiające, a po drugie - są formułowane w oderwaniu od uzasadnienia do projektu. W uzasadnieniu tym wyraźnie napisaliśmy i prezydent podpisując projekt zgodził się z tym, że zasada nieretroaktywności prawa nie jest zasadą absolutną i że można regulować wstecz istniejące stosunki prawne wtedy, gdy inna wyższa potrzeba konstytucyjna tego wymaga" - wyjaśnił Bryksa.

"W uzasadnieniu ujęto, że ochrona słusznych interesów konsumentów wynikająca wprost z konstytucji jest przyczyną, dla której są sformułowane przepisy ingerujące w stosunki umowne. Zdaniem pana prezydenta ochrona słusznych interesów konsumentów jest nadrzędna w stosunku do zasady nieretroaktywności prawa" - dodał.

Zaznaczył, że prezydent ma nadzieję, iż parlament rozpatrując projekt "zważy te racje i podejmie właściwą decyzję".

Bryksa przyznał też, że nie może stwierdzić, na ile wiarygodne są wyliczenia KNF, z których wynika, że koszt wejścia w życie ustawy dla banków wyniósłby 9,3 mld zł.

"Moim zdaniem KNF powinna dokładnie pokazać metodologię tych wyliczeń i dane źródłowe. To nie jest wykonane, więc nie jestem w stanie sumy podanej przez urząd komisji zweryfikować" - powiedział.

Przedstawiciel Kancelarii Prezydenta przypomniał zarazem, że w opinii KNF do poprzedniego, styczniowego projektu prezydenckiego koszt zwrotu spreadów szacowany był na ok. 15 mld zł.

"Teraz mamy do czynienia z sytuacją, że w projekcie wprowadzone są istotne zmiany odnośnie wyliczania spreadów, odsetek, także poziomu kredytów, co radykalnie wpływa na wynik, a mimo tego KNF wylicza koszty na prawie 10 mld zł. To będzie zastanawiające i niejasne, dopóki nie będą ukazane źródła i sposoby obliczeń" - zaznaczył.

Powtórzył, że prezydent nie ma w tej chwili intencji dokonywania zmian w projekcie. "Jednak jeśli pojawią się w toku prac parlamentarnych słuszne poprawki, wierzę, że prezydent będzie je akceptował" - zapowiedział.

"Projekt jest w Sejmie, 19 października będzie omawiany i mam nadzieję, że jak najszybciej zostanie przyjęty" - dodał.

W czwartek na stronie sejmowej opublikowana została opinia KNF z 7 października br. wobec prezydenckiego projektu ustawy o zwrocie spreadów posiadaczom kredytów walutowych, wraz z wyliczeniami kosztów. Wyliczenia KNF zostały przygotowane w oparciu o dane z 28 banków, które udzielały kredytów walutowych. Komisja oszacowała, że wejście w życie propozycji prezydenckiej ustawy kosztowałaby banki 9,3 mld zł.

Podała także, że w przypadku wejścia w życie projektu ustawy "zagregowany wynik planowany przez banki na koniec 2016 r. zmniejszyłby się z 11,3 mld zł do 3,7 mld zł". KNF wskazała też na spadek współczynnika wypłacalności oraz niedobór funduszy własnych wymaganych do spełniania wymogów regulacyjnych i oczekiwań nadzorczych. "Taki niedobór występuje w 8 bankach i łącznie wynosi 2,8 mld zł" - poinformowała.

W sierpniu Kancelaria Prezydenta przyjęła i przekazała do Sejmu projekt nowej tzw. ustawy frankowej. Projekt ustawy przewiduje, że banki będą musiały zwrócić swoim klientom różnicę między dopuszczalnym spreadem a tym, który w rzeczywistości pobrały. Kancelaria szacowała wówczas, że koszty tej operacji dla banków wyniosą 3,6-4 mld zł.

Prezydencki projekt ma obejmować umowy kredytu zawarte od 1 lipca 2000 roku do wejścia w życie "ustawy antyspreadowej" (26 sierpnia 2011 roku). Dotyczyć ma konsumentów, a także te osoby prowadzące działalność gospodarczą, które nie dokonywały odpisów podatkowych w związku z kredytami.

Zwracane mają być spready pobierane w wysokości wyższej niż dopuszczalna. Za taką będzie uznana sytuacja, gdy np. bank, naliczając spread, ustalał kurs różniący się więcej niż o 0,5 proc. od kursu kupna/sprzedaży waluty, określanego przez NBP. Spready będą zwracane od kredytu w wysokości maksymalnie do 350 tys. zł na jedną osobę. Mają być zwracane nawet wtedy, gdy umowa kredytu wygasła, została wypowiedziana lub kredyt został spłacony.

Konsumenci będą mieli pół roku od wejścia w życie ustawy na złożenie wniosku w banku o wysokość naliczanego spreadu. Banki będą musiały im odpowiedzieć w ciągu 30 dni. Potem kredytobiorcy będą mieli rok na złożenie wniosku o zwrot spreadu. Dochody z tytułu odzyskanego spreadu byłyby zwolnione z podatku dochodowego. W projekcie ustawy ocenia się, że koszty zwrotu spreadów wyniosą 3,6-4,0 mld zł.

W opinii przesłanej do prezydenckiego projektu Narodowy Bank Polski oszacował jednak, że koszty wdrożenia projektu mogą być nawet ponad dwa razy wyższe. Uznał, że poza bezpośrednim zwrotem spreadów dla klientów, banki poniosłyby dodatkowo koszty operacyjne, zaangażowania pracowników i zmian operacyjnych.

Wątpliwości NBP budził też sposób wyznaczania wartości zwrotu spreadów, która została wyznaczona w walucie obcej, a nie w złotych. W ocenie NBP nie ma także uzasadnienia dla naliczenia połowy odsetek ustawowych od kwoty zwrotu spreadów, a wątpliwości budzi sposób określenia spreadu "referencyjnego", ponad który nadwyżkę bank musi zwrócić klientowi.

Tym niemniej NBP 13 września podtrzymał w specjalnym komunikacie swój pozytywny stosunek do idei projektu prezydenckiej ustawy dot. zwrotu spreadów.

Projekt negatywnie oceniał Związek Banków Polskich szacując, że koszt wdrożenia ustawy w zaproponowanej wersji - w zależności od wysokości stosowanych spreadów - wyniesie 7,7-14 mld zł.