Jak wynika z najnowszych danych BIG InfoMonitor, w Rejestrze Dłużników figuruje już 139 tys. osób, które nie uregulowały mandatu za jazdę bez biletu w wyznaczonym terminie.

Łączna kwota ich przeterminowanych kar sięga 211,2 mln zł, co oznacza znaczący wzrost względem ubiegłych lat. Dla porównania - w 2020 r, kwota zaległości z tego tytułu wynosiła 171,3 mln zł, a liczba dłużników była niższa o ponad 6 tys., co świadczy o narastającej skali problemu.

W ocenie Waldemara Rogowskiego, głównego analityka BIG InfoMonitor, wzrost liczby dłużników z tytułu przejazdów bez biletu i wartości ich zaległości to efekt kilku nakładających się zjawisk.

- Przede wszystkim, w warunkach rosnących kosztów życia, część osób dokonuje selekcji zobowiązań, nadając priorytet tym, których nieopłacenie niesie natychmiastowe konsekwencje. W efekcie płatności za transport publiczny częściej pozostają nieuregulowane – tłumaczy ekspert.

- Dodatkowo, mimo upływu lat, wciąż widoczny jest wpływ pandemii, która przyczyniła się do rozluźnienia dyscypliny płatniczej i obniżenia wrażliwości społecznej na obowiązek terminowego regulowania „drobnych” zobowiązań – dodaje.

Jego zdaniem wzrost liczby wpisów może wynikać również z większej determinacji wierzycieli – w tym miejskich przewoźników – do odzyskania należności.

Wpis do rejestru dłużników działa otrzeźwiająco

W rozmowie z DGP Waldemar Rogowski, główny analityk BIG InfoMonitor tłumaczy, że „biletowi dłużnicy” często spłacają zaległości już na samą wieść o możliwości znalezienia się w rejestrze, inni ignorują obecność w bazie dłużników do momentu, gdy zaczyna im to przeszkadzać w codziennym funkcjonowaniu.

Przewoźnik może wpisać do rejestru dane swojego klienta, zarówno przedsiębiorcy jaki i konsumenta. Aby dokonanie wpisu było możliwe, kwota zaległego zadłużenia musi wynosić co najmniej: 200 zł — w przypadku osób fizycznych, 500 zł — w przypadku firm. Od momentu wymagalności czyli terminu zapłaty powinno minąć co najmniej 30 dni.

- Jeśli niesolidny dłużnik spłaci zaległość jest wykreślany z rejestru, ale trudniej z pewnością jest tym, którzy nagromadzili więcej kar. Tego typu dług może też ulec przedawnieniu, ale tylko wtedy, gdy wierzyciel nie dopomina się zapłaty zaległego zobowiązania. Jeśli nie interweniuje, to zwykle od momentu powstania zaległego zadłużenia zaczyna się liczyć czas, po którym zaległość się przedawnia – mówi nam Rogowski.

Jakie są konsekwencje za wpis na listę dłużników przez brak biletu?

Jak wskazują eksperci, każdy niezapłacony mandat za jazdę bez biletu, który trafi do windykacji i nie zostanie uregulowany w terminie, może skutkować wpisem do Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor.

Konsekwencje takiego wpisu wykraczają daleko poza sam aspekt wizerunkowy. Może on znacząco utrudnić codzienne funkcjonowanie – od zaciągnięcia kredytu czy pożyczki po zawarcie zwykłej umowy abonamentowej.

- Banki, firmy pożyczkowe, operatorzy komórkowi czy firmy leasingowe weryfikują dane w rejestrze i negatywna historia może być podstawą odmowy współpracy. Problem może pojawić się nawet przy zakupie telefonu na raty czy wynajmie mieszkania, ponieważ wpis obniża naszą wiarygodność finansową i sugeruje brak odpowiedzialności płatniczej – przestrzega Rogowski.

- Dlatego jazda bez biletu może kosztować znacznie więcej niż tylko kwotę mandatu w przypadku braku uregulowania kary na czas – może stać się barierą w realizacji codziennych potrzeb i planów życiowych – mówi główny analityk BIG InfoMonitor.

Co ważne, mandat za jazdę bez ważnego biletu staje się zaległością ujętą w rejestrze, w momencie gdy zostaje skierowany do windykacji przez wierzyciela, a opłata nie zostanie uregulowana w wymaganym terminie.