Rządowe dodatki na dzieci powodują, że ubywa klientów firmom pożyczkowym. Zmniejsza się też liczba osób w rejestrach dłużników wykluczonych finansowo. Młodzi single albo emeryci – to może być teraz główna grupa docelowa dla pozabankowych pożyczkodawców.
Niebankowi pożyczkodawcy potwierdzają to, czego wcześniej domyślali się ekonomiści: pieniądze z programu „Rodzina 500 plus” stanowią poważną konkurencję dla chwilówek. Choć zastrzegają, że program działa zbyt krótko, by ocenić w pełni jego skutki, to jednak pierwsze efekty już widać. Wypłaty z budżetu zmniejszają popyt na niewielkie, kilkusetzłotowe pożyczki, które wcześniej były zaciągane przez rodziny, by sfinansować np. nieprzewidziane wydatki.
– Powszechność programu 500 plus, tzn. brak kryterium dochodowego (przy drugim dziecku – red.), powoduje, że zauważamy spadek popytu na produkty finansowe, których celem było zaspokojenie wydatków do kwoty ok. 1 tys. zł – mówi Łukasz Piechowiak, dyrektor działu analiz Związku Firm Pożyczkowych.
– Wprowadzenie programu „Rodzina 500 plus” jest już zauważalne na rynku pożyczkowym. Możemy tu mówić o kilkuprocentowych spadkach, szczególnie wśród pożyczek na najmniejsze kwoty, udzielanych rodzinom wielodzietnym – dodaje Marcin Żuchowski, dyrektor ds. ryzyka kredytowego i członek zarządu Providenta, największej firmy pożyczkowej na polskim rynku.
To nie wszystko – maleje liczba osób, które wcześniej wpadły w pętlę zadłużenia i zostały wpisane na czarne listy dłużników. Czy to również efekt 500 plus? Twardych dowodów nie ma, ale są mocne poszlaki. Z rejestrów znikają ci, którzy byli winni wierzycielom niewielkie kwoty. Takie przynajmniej wnioski można wysnuć na podstawie danych Krajowego Rejestru Długów, największego biura informacji gospodarczej.
– W kwietniu w naszych bazach było 2,29 mln osób fizycznych, które łącznie miały ponad 6 mln umów. Obecnie jest ich 2,247 mln z liczbą zobowiązań na poziomie 5,8 mln. Ale, co ciekawe, łączna wielkość długów wzrosła z 29,6 mld zł do ponad 31 mld zł. To oznacza, że z rejestru wykreślane są osoby, które miały niewielkie długi, a ci, którzy są wpisywani, to dłużnicy z bardzo dużymi zobowiązaniami – mówi Andrzej Kulik z KRD.
Firmy pożyczkowe nie zamierzają odpuszczać i już zapowiadają poszukiwania nowych klientów. Chcą się skupić na bezdzietnych singlach w młodym wieku.
Zmniejsza się rynek na niewielkie, szybkie pożyczki łatające płynność finansową – twierdzą przedstawiciele
firm pożyczkowych. Powodów jest kilka. Pierwszy to wprowadzenie ustawy antylichwiarskiej, która weszła w życie w pierwszej połowie marca i wprowadziła wiele obostrzeń dla branży (m.in. ograniczyła koszty pozaodsetkowe i zakazała rolowania pożyczek w nieskończoność). To utrudnia udzielanie chwilówek. Inny powód to program „Rodzina 500 plus”. Dodatki znacznie zmniejszają potrzebę pożyczania na nieprzewidziane wydatki. Chwilówki często brano na finansowanie bieżącej konsumpcji.
Pożyczkodawcy, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że trudno wyraźnie rozdzielić, co jest główną przyczyną rynkowych zmian: antylichwiarskie
przepisy czy dodatki na dzieci. Na przykład firma Provident, lider rynku, raportuje duży spadek liczby klientów w pierwszej połowie roku – z 851 tys. do 802 tys. osób. Ale oficjalnie nie wiąże tego ze sztandarowym programem rządu, tylko ze zmianą regulacji, mimo zbieżności dat. Z kolei w firmie Vivus, jednej z największych udzielających pożyczek przez internet, widać pierwsze zmiany w strukturze portfela pożyczkowego, które mogłyby świadczyć o zmianie zachowań klientów pod wpływem programu.
– Ze względu na krótki jeszcze okres jego funkcjonowania jest za wcześnie na wyciąganie wniosków. Do pierwszych wypłat z programu 500 plus doszło kilka miesięcy temu, a większość efektów zaobserwujemy prawdopodobnie dopiero w trzecim lub czwartym kwartale tego roku – mówi Marek Kujawa odpowiedzialny za ocenę ryzyka w Vivusie. O tym, że nie ma twardych dowodów, by to dodatki na dzieci były głównym utrudnieniem dla pożyczkowego biznesu, mówią wszyscy przedstawiciele branży. Ale poszlaki okazały się na tyle mocne, by już pracować nad dostosowaniem oferty. – Spodziewamy się, że rodziny wielodzietne nie będą korzystały z pożyczek na najniższe kwoty w takiej skali, jak dotychczas. Rynek pożyczkowy zwróci się z ofertą takich pożyczek w stronę klientów, których nie obejmuje program 500 plus, a zatem singli, osób młodych, bezdzietnych i starszych – mówi Marcin Żuchowski, dyrektor ds. ryzyka kredytowego i członek zarządu Providenta.
Łukasz Piechowiak, dyrektor działu analiz Związku Firm Pożyczkowych, dodaje, że zmienić się może też przedmiot kredytowania. O ile chwilówki na niewielkie kwoty zaciągane przez rodziny były przeznaczane na bieżące potrzeby, o tyle teraz firmy pożyczkowe będą większą wagę przywiązywały do finansowania zakupu usług i dóbr trwałego użytku. Co do profilu klienta, to według Piechowiaka w pewnych segmentach rynku – jak w pożyczkach udzielanych online – już dziś dominują ludzie młodzi, zwykle wykształceni, i niewiele się tu zmieni.
– Struktura się zmienia. W portfelu kredytowym wzrasta udział klientów o wyższej zdolności kredytowej, którzy korzystają z pożyczek online głównie z powodu użyteczności i przejrzystości oferty – ocenia. Bo pożyczkodawcy liczą na jeszcze jedno: zastrzyk gotówki z 500 plus mógł spowodować poprawę zdolności kredytowej u osób, które jej nie miały. A to oznacza potencjalnie nowych klientów. Łukasz Piechowiak mówi, że w analizach związku widać wyraźny spadek liczby zapytań o pożyczkę wśród osób o bardzo niskiej zdolności kredytowej, które prawdopodobnie i tak tej pożyczki by nie otrzymały. – Innymi słowy, struktura klientów się poprawia. W portfelu wzrasta udział osób o relatywnie wyższej zdolności kredytowej – mówi Łukasz Piechowiak. Mało prawdopodobne jest też, by klienci – nawet z lepszą zdolnością kredytową – przeszli do banków. W zasadzie oba sektory ze sobą nie konkurują. Banki nie są zainteresowane udzielaniem małych kredytów na kilkaset złotych na krótki okres ze względu na ryzyko wyższe od standardowego.
– W dalszej perspektywie, po zaspokojeniu podstawowych potrzeb, program 500 plus może pozytywnie wpłynąć na spłacalność zaciąganych zobowiązań, również tych przeterminowanych. Wraz ze wzrostem poziomu życia potrzeby rodzin również będą rosły, a co za tym idzie – wzrośnie zapotrzebowanie na środki, które pozwolą na ich zaspokojenie – dodaje Marek Kujawa z Vivusa. Szanse na to są spore, co widać też w danych biur informacji gospodarczej, które prowadzą rejestr dłużników. Według BIG InfoMonitora od kwietnia, gdy ruszył program „Rodzina 500 plus”, wyraźnie wolniej rośnie liczba dłużników wpisywanych do bazy z niskimi długami, do 2 tys. zł.
– Dynamika przyrostu liczby niesolidnych dłużników z taką kategorią długów jest znacznie wolniejsza niż w pozostałych przypadkach. W sytuacji, gdy liczba zgłoszonych do BIG InfoMonitor dłużników wzrosła od początku kwietnia do września o ponad 9 proc., w grupie osób z zaległościami do 2 tys. zł było to niecałe 4 proc. Osób, które nie zwróciły na czas do 2 tys. zł, przybyło o ponad 20 tys. i jest ich obecnie niemal 605 tys. wśród 1,6 mln nierzetelnych dłużników – mówi wiceprezes BIG InfoMonitor Mariusz Hildebrand.
Nieoczekiwane skutki 500 plus dla Biedronki. Sprzedaż szybuje w górę – czytaj na Forsal.pl