Komisja Nadzoru Finansowego opublikowała wyniki drugiej ankiety w sprawie kredytów walutowych, jaką przeprowadziła w związku z projektem ustawy dotyczącej przewalutowania hipotek denominowanych w walutach obcych. Pierwsze badanie dotyczyło kosztów, jakie spowodowałoby wejście w życie projektu w pierwotnym kształcie – z połowy stycznia. W drugim nadzór podsumował łączne dochody banków z kredytów dewizowych od 2000 do 2015 r.
Jak się okazuje, łączny zarobek to 16,4 mld zł. Najwięcej z tego – 12,9 mld zł – to dochody odsetkowe. Kolejne 5,5 mld zł to tzw. wynik z pozycji wymiany, czyli efekt spreadów walutowych, a 1,6 mld zł przypada na prowizje. W sumie wychodzi 20 mld zł, ale jednocześnie utworzono 3,6 mld zł rezerw na kredyty, które nie były terminowo spłacane.
ikona lupy />
Dochodowość walutowych hipotek / Dziennik Gazeta Prawna
KNF podała również, że dochodowość tych kredytów była niemal zawsze mniejsza niż w przypadku całego portfela. Nie było ani jednego roku, w którym stopa zwrotu z aktywów w kredytach walutowych byłaby wyższa od 3 proc. Od 2010 r. tak liczona ich opłacalność nie przekracza 1 proc. (w ubiegłym roku było to 0,32 proc.).
Raport, jak zaznacza KNF, został przygotowany w odpowiedzi na prośbę Kancelarii Prezydenta RP. Część liczb pochodzi z obowiązkowej sprawozdawczości, a część pozyskano w ramach dodatkowego sprawozdawczego postępowania wyjaśniającego.
W informacji oprócz dochodów z odsetek, prowizji i wymiany walut pojawia się kwota 40,3 mld zł wyniku na niezrealizowanych różnicach kursowych w związku z kredytami dewizowymi. To efekt spadku kursu złotego, głównie do franka szwajcarskiego. Takie są straty osób, które wzięły kredyty w walutach. Jednak żeby mieć w bilansie kredyty walutowe, po drugiej jego stronie musi się znaleźć finansowanie w walucie. W końcu ubiegłego roku niemal połowa portfela frankowego była pokryta depozytami lub zaciąganymi przez banki pożyczkami we frankach. Reszta musiała być sfinansowana transakcjami pochodnymi – poprzez zamianę depozytów złotowych na walutę obcą. Te jednak działają w taki sposób, że gdy np. frank zyskuje na wartości, banki muszą przeznaczać na finansowanie kredytów więcej złotówkowych depozytów. Z danych ujawnionych przez KNF wynika, że w końcu 2015 r. wycena instrumentów służących do sfinansowania walutowych hipotek była 6,3 mld zł na minusie.
Informacja nadzoru wskazuje, że pod względem dochodów osiąganych z kredytów walutowych najlepsze dla banków były lata 2008–2009. Wtedy wpływy przekraczały 2 mld zł rocznie. W ubiegłym roku było to 1,3 mld zł. Spadek jest związany głównie ze zmniejszaniem się dochodów z wymiany walut (w 2008 r. przekroczyły one miliard, w 2015 r. spadły do 165 mln zł) – to efekt ustawy antyspreadowej, która pozwoliła na kupowanie walut np. w kantorze i spłacanie rat kredytu w bezpośrednio we frankach lub euro. Mniejsze są również wpływy z prowizji – to z kolei związane jest z zablokowaniem bankom możliwości udzielania kredytów walutowych, na co nadzór zdecydował się pięć lat temu.
Jednym z pomysłów w styczniowym projekcie ustawy frankowej autorstwa Kancelarii Prezydenta było wprowadzenie możliwości zwolnienia się przez klienta banku z długu przez oddanie instytucji finansowej nieruchomości. Jednym z warunków byłoby to, że wartość zadłużenia musiałaby być większa niż mieszkania lub domu, które są zabezpieczeniem kredytu. Z danych nadzoru wynika, że ten warunek jest spełniony w przypadku 45 proc. ogólnej kwoty kredytów walutowych (w przypadku złotowych to mniej niż 11 proc.).
– Ludzi nie można oszukiwać, a państwo ma obowiązek ludzi przed lichwą i takim wyzyskiem bronić. I obiecuję, że bez względu na różne opory i płacze, zapewne także w naszym obozie, uwolnimy Polaków z tej niewoli – według „Wiadomości” TVP tak o sytuacji frankowiczów wypowiedział się w wywiadzie dla poniedziałkowego tygodnika „wSieci” Jarosław Kaczyński, prezes PiS.
W ubiegłym tygodniu Kancelaria Prezydenta poinformowała o powołaniu zespołu ds. wypracowania zmian w propozycji projektu ustawy dotyczącej kredytów odnoszonych do walut obcych i zapowiedziała, że jego prace zakończą się na przełomie maja i czerwca. Zapowiedź zmian w projekcie spowodowała, że później odbędzie się zaplanowane początkowo na dziś posiedzenie Komitetu Stabilności Finansowej poświęcone kredytom. Jednym z problemów jest kwestia zaksięgowania przez banki strat, jakie poniosłyby w związku z ich przewalutowaniem. Szacunki mówią o kilkudziesięciu miliardach złotych.
„Są kontynuowane konsultacje z przedstawicielami firm zajmujących się audytem finansowym (...), które mają na celu wypracowanie mechanizmów rozłożenia skutków finansowych projektowanej regulacji na lata” – informowała Kancelaria Prezydenta. Dotychczas eksperci oceniali, że koszty przewalutowania powinny być przez banki ujęte w księgach jednorazowo. Wiązałoby się to z ryzykiem ogłoszenia upadłości przez kilka instytucji.
Odwlekanie rozstrzygnięcia sprawy kredytów walutowych nie podoba się frankowiczom. W sobotę ruch społeczny Stop Bankowemu Bezprawiu zorganizował w centrum Warszawy manifestację, podczas której domagano się włączenia frankowiczów do prac nad ustawą o pomocy dla nich, a także szybkiego złożenia projektu w Sejmie.