Wzrost rentowności obligacji przekłada się na inne rynki. U nas nakłada się na spodziewany duży wzrost potrzeb pożyczkowych.
Rynki zmagają się ze wzrostem rentowności (spadkiem cen) obligacji. W Niemczech w kończącym się miesiącu – na jakiś czas – dochodowość takich papierów pierwszy raz od 12 lat znalazła się powyżej 3 proc. We Włoszech od 2012 r. aż do października tego roku nie zdarzyło się, by rentowność takich obligacji przekroczyła 5 proc. W USA poziom 5 proc. został, na jakiś czas, przebity pierwszy raz od 2007 r. (na zdjęciu siedziba Rezerwy Federalnej). Dla mocno zadłużonych krajów (we Włoszech dług publiczny przekracza 140 proc. PKB, w USA jest to prawie 120 proc.) oznacza to wzrost kosztów obsługi. W Polsce rentowność obligacji jest na poziomie wyższym niż w poprzednich latach i wyraźnie wyższym niż na Zachodzie, ale w ostatnim czasie nie rośnie. To się jednak może zmienić z uwagi na wysokie potrzeby pożyczkowe w przyszłym roku.
Krajowy rynek obligacji
Miniony tydzień na krajowym rynku obligacji należał do udanych. Giełdowy indeks obligacji skarbowych wzrósł o prawie 0,8 proc., do 1920,6 pkt. Rentowność wszystkich papierów, od najkrótszych do 10-letnich, utrzymuje się wyraźnie poniżej 6 proc. Stosunkowo dobre nastroje na naszym rynku są związane z faktem, że cykl podwyżek stóp procentowych został już zakończony i mamy za sobą dwie obniżki. Rada Polityki Pieniężnej we wrześniu i w październiku ścięła stopy w sumie o 1 pkt proc. Główna stopa Narodowego Banku Polskiego wynosi 5,75 proc.
Ale nie wszystkie obligacje drożeją (wzrost cen oznacza spadek rentowności). „Zauważalnie w górę przesunęły się rentowności obligacji na krótkim końcu krzywej dochodowości, co odzwierciedla rynkowe oczekiwania na wolniejsze tempo obniżek stóp procentowych, niż jeszcze niedawno można było oczekiwać na podstawie retoryki RPP. Wpływa na to zarówno spowolnienie skali obniżek stóp w październiku wobec września, jak i oczekiwania, że po wyborach parlamentarnych i prognozach z raportu o inflacji Rada uzna, że inflacja pozostanie powyżej celu NBP przez dłuższy czas” – wskazują w piątkowym raporcie analitycy Banku Handlowego.
Przełożenie na inne rynki
Na najważniejszych światowych rynkach stopy procentowe dopiero osiągają szczyt.
Ubiegłotygodniowe posiedzenie Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego było pierwszym od 15 miesięcy, na którym nie było podwyżki stóp procentowych. Od września główna stopa EBC wynosi 4,5 proc. To najwyższy poziom od ponad dwóch dekad.
Posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku amerykańskiej Rezerwy Federalnej jest zaplanowane na ten tydzień. Po 11 podwyżkach, które trwały od wiosny 2022 r., tzw. stopa funduszy federalnych jest utrzymywana w przedziale 5,25–5,5 proc. W USA stopy również nie były tak wysoko od ponad 20 lat.
Przekłada się to również na rynek obligacji. Tu znaczenie mają również długoterminowe oczekiwania co do tempa wzrostu gospodarczego, ale i perspektywy wzrostu zadłużenia. W USA przyczyniło się to do przekroczenia przez rentowność 10-letnich obligacji skarbowych do poziomu 5 proc. Taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy od 2007 r.
W Niemczech w kończącym się miesiącu dochodowość takich papierów pierwszy raz od 12 lat znalazła się powyżej 3 proc. We Włoszech od 2012 r. aż do października tego roku nie zdarzyło się, by rentowność takich obligacji przekroczyła 5 proc.
– Wzrostom rentowności przyglądamy się bardzo uważnie. Dlaczego? Ponieważ głównym ryzykiem, które zidentyfikowaliśmy w przeszłości i nadal identyfikujemy, są bardzo wysokie wyceny różnego rodzaju aktywów. A gdy spojrzymy na wyceny, nie tylko aktywów finansowych, lecz także rynku nieruchomości, to wzrost rentowności długu może spowodować ich istotną korektę – zwracał uwagę po ubiegłotygodniowym posiedzeniu EBC Luis de Guindos, wiceprezes banku.
Wysoka rentowność obligacji na razie wpływa na sytuację na giełdach akcji. Nasz WIG20 urósł w ciągu tygodnia o niemal 3,7 proc., ale na zdecydowanej większości rynków dominowały spadki. Nowojorski S&P500 stracił w tydzień 4,9 proc. W porównaniu z lipcowym szczytem jego wartość obniżyła się o ponad 10 proc., co oznacza, że giełda znalazła się w fazie „korekty”.
Według danych LSEG inwestorzy w ciągu ostatniego tygodnia wycofali z globalnych funduszy akcji 7,5 mld dol., z czego 7,4 mld dol. przypadło na Europę. Odpływy w skali globalnej trwają od półtora miesiąca.
Kto kupi więcej
Rosnące stopy procentowe i rentowność obligacji będą przekładać się na koszty obsługi długu – zarówno prywatnego, jak i wypuszczanego na rynek przez rządy. To oznacza możliwy powrót do obaw o sytuację krajów z wysokim długiem publicznym. W Europie to przede wszystkim Grecja, której dług publiczny stanowił w końcu czerwca 166,5 proc. PKB, i Włochy z zadłużeniem sektora publicznego na poziomie 142,4 proc. PKB (dług przekraczający 100 proc. PKB miały jeszcze Francja, Hiszpania, Portugalia i Belgia).
Zadłużenie Polski to równowartość 48,4 proc. PKB. Ale ekonomiści i analitycy zwracają uwagę na ryzyko związane z wysokimi potrzebami pożyczkowymi w przyszłym roku. Mają one wynieść 420 mld zł – to niewiele mniej niż łącznie w latach 2022 i 2023.
– Zaspokojenie potrzeb pożyczkowych na rynku krajowym będzie bardzo trudne. Będzie wymagało od nowego ministra ekwilibrystyki, która musi uwzględniać spore finansowanie za granicą – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. – Wchodzimy w okres bardzo dużych potrzeb pożyczkowych. One mogą być jeszcze większe w sytuacji szybkiej realizacji obietnic przedwyborczych – zaznacza rozmówca DGP.
„Sfinansowanie potrzeb pożyczkowych będzie wymagać wzrostu przeciętnej podaży obligacji skarbowych na aukcjach o kolejne 50 proc. Nie jest jasne, jaka grupa inwestorów weźmie tę dodatkową podaż na swoje barki. Teoretycznie najwięcej przestrzeni mają inwestorzy zagraniczni, których udział w finansowaniu długu w walucie krajowej stanowi jedną trzecią poziomów z przełomu lat 2012 i 2013 (historyczne maksimum), ale ich zaangażowanie nie ma szansy wzrosnąć w pożądanej skali bez gołębiego zwrotu w polityce pieniężnej na świecie (szczęśliwie takowego się spodziewamy). Zwiększona podaż może zatem przełożyć się na wzrost rentowności obligacji i przyspieszenie umiarkowanych wciąż (w relacji do PKB), ale szybko rosnących kosztów obsługi długu publicznego” – ocenili w czwartkowym raporcie analitycy Banku Pekao. ©℗