Wymiar sprawiedliwości nie będzie zajmować się zawiadomieniami osób, które kupiły polisolokaty lub wzięły kredyt walutowy i czują się oszukane
Walka z polisolokatami / Dziennik Gazeta Prawna
Nie da się uwodnić, że pracownicy banku – w celu osiągnięcia korzyści majątkowej – wprowadzali potencjalnych klientów w błąd co do wzrostu kursu franka w dłuższej perspektywie. Taki wniosek płynie z jednego z ostatnich orzeczeń podtrzymujących decyzję prokuratora o odmowie wszczęcia dochodzenia w sprawie oszustwa. Sąd Rejonowy w Dzierżoniowie uznał, że „wprowadzanie w błąd to zachowanie odnoszące się do aktualnie istniejącej rzeczywistości, nie zaś do przyszłych, jedynie potencjalnych stanów rzeczy” (sygn. akt II Kp 219/15).
Szanse maleją
Moda na wnoszenie do prokuratur zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przez zarządy banków i firm ubezpieczeniowych – ewentualnie ich pracowników – oszustwa nasiliła się po tym, jak Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok przeciwko Towarzystwu Ubezpieczeń na Życie Europa (sygn. akt III C 1453/13). Wówczas orzekający stwierdzili wprost, że tzw. polisolokaty miały charakter oszukańczy. Właśnie opierając się na wywodzie przedstawionym w tym orzeczeniu zawiadomienie do prokuratury złożyło Stowarzyszenie „Przywiązani do Polisy”.
– Nie mamy żadnego sygnału od prokuratury co do dalszych losów tego zawiadomienia. I mamy nadzieję, że to dobry znak – mówi Jacek Łęski, prezes stowarzyszenia.
Ale nie tylko klienci firm ubezpieczeniowych zdecydowali się prosić o pomoc organy ścigania. Zawiadomienie dotyczące Banku Millennium złożyło do Prokuratury Generalnej Stowarzyszenie Obrony Poszkodowanych przez Banki Pro Futuris. Była w nim mowa o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 278 par. 1 kodeksu karnego oraz art. 286 par. 1 k.k. Pierwszy dotyczy kradzieży, a drugi oszustwa. Jak jednak przyznaje Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej, w większości tego typu przypadków organy ścigania odmawiają wszczęcia postępowania.
– Udowodnienie, że np. prezes banku działał w porozumieniu z pracownikami w celu wprowadzenia klientów w błąd co do przyszłego kursu franka jest bowiem niemal niemożliwe – zauważa Martyniuk.
Sądowe rozstrzygnięcie
Dodatkowo zła informacja dla wszystkich, którzy poczuli się oszukani przez instytucje finansowe, jest taka, że nie tylko organy ścigania podchodzą do tego typu zawiadomień sceptycznie. W przypadku jednego z klientów banku również sąd – wspomnianym już postanowieniem – podtrzymał decyzję prokuratora o odmowie wszczęcia dochodzenia w sprawie oszustwa polegającego na osiągnięciu korzyści majątkowej w nieustalonej kwocie, poprzez wprowadzenie tego klienta w błąd co do możliwości maksymalnego wzrostu wartości waluty obcej podczas zawierania umowy kredytu hipotecznego. Uznał bowiem, że w zachowaniu pracowników banku brak było znamion czynu zabronionego. W uzasadnieniu znalazła się teza, że nie każde doprowadzenie innej osoby do niekorzystnego rozporządzenia mieniem stanowi oszustwo. „To ostatnie zachodzi tylko wtedy, kiedy sprawca działał w określony sposób, mianowicie wprowadzając w błąd, wyzyskując błąd lub wyzyskując niezdolność pokrzywdzonego do należytego pojmowania przedsiębranego działania” – podkreślił sąd.
Ponadto sędzia zaznaczył, że sam fakt, iż przedstawione przez pracownika banku potencjalnemu klientowi okoliczności były obiektywnie nieprawdziwe, nie wystarcza do przyjęcia, że sprawca działał w zamiarze oszukania. „Dla przyjęcia zamiaru konieczne jest ustalenie, że sprawca miał świadomość przekazywania osobie rozporządzającej mieniem nieprawdziwych informacji i czynił tak, aby doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w celu osiągnięcia korzyści majątkowej” – czytamy w uzasadnieniu.
Z taką interpretacją art. 286 par. 1 k.k. zgadza się Mariusz Minkiewicz, prawnik w zespole Postępowań Spornych kancelarii CMS. – Aby miało miejsce przestępstwo, konieczne jest spełnienie wszystkich znamion tego występku. Pracownik instytucji musiałby zatem doprowadzić do zawarcia niekorzystnej umowy w wyniku celowego wprowadzenia klienta w błąd lub wyzyskania jego błędu. W konsekwencji, jeżeli pracownik prawidłowo poinformował o danym produkcie i związanym z nim ryzyku, nie można uznać jego zachowania za przestępstwo, nawet jeżeli klient inaczej zinterpretował informację – kwituje prawnik.
Dodaje, że w przypadku tzw. misselingu (oferowania produktów w sposób wprowadzający w błąd albo takich, które są niedostosowane do możliwości lub potrzeb klienta) o popełnieniu przestępstwa można by mówić raczej w przypadkach wyjątkowych.
– Taka sytuacja była rozważana w sprawie, w której przedsiębiorcy zawarli z bankiem transakcje nazywane przez pracowników banku zabezpieczającymi. W istocie były to jednak opcje obarczone wysokim ryzykiem. Sąd, przekazując wyrok do ponownego rozpoznania wskazał, że gdyby zapewnienie klientów o braku jakiegokolwiek ryzyka związanego z produktem było celowym działaniem pracowników banku, to moglibyśmy mieć do czynienia z oszustwem – opowiada Mariusz Minkiewicz.
Dlatego też zdaniem prawników klienci powinni dwa razy zastanowić się, zanim pójdą ze swoją sprawą do prokuratury. – Złożenie zawiadomienia o przestępstwie nie powinno być pochopne, aby konsument sam nie naraził się na zarzut popełnienia przestępstwa tzw. fałszywego zawiadomienia – podkreśla Minkiewicz.