Sytuacja na rynku hipotek mieszkaniowych wciąż się pogarsza. Nie pomaga wzrost wymaganego wkładu własnego i strach przed wzrostem stóp procentowych. Coraz więcej transakcji realizowanych jest gotówką
/>
Rezultaty sprzedaży kredytów hipotecznych w I kw. wskazują na to, że bieżący rok raczej nie będzie należał do udanych. – Z danych przesłanych nam przez 18 spośród 25 badanych banków wynika, że liczba udzielonych przez nie kredytów mieszkaniowych w I kw. tego roku spadła o ponad 5 proc. w porównaniu z I kw. 2014 r. Jeszcze większy spadek zanotowano pod względem wartości udzielonych kredytów – mówi Jacek Furga, prezes Centrum Prawa Bankowego i Informacji, które przygotowuje kwartalne raporty na temat kredytów mieszkaniowych.
Furga podkreśla, że ta osiemnastka obejmuje największych graczy, więc dane przesłane przez pozostałe instytucje nie wpłyną znacząco na negatywny obraz I kw. A to słaby prognostyk dla całego roku. – Sytuacja na rynku kredytów mieszkaniowych, po już bardzo słabym 2014 r., wciąż się pogarsza. Jednym z wytłumaczeń takiego spadku może być brak odpowiedniej liczby klientów dysponujących pieniędzmi pozwalającymi na pokrycie rosnących wymogów związanych z wkładem własnym – ocenia Jacek Furga.
Potwierdzają to bankowcy. – Nie możemy jeszcze podać konkretnych danych na temat sprzedaży hipotek w I kw. Ale już widać, że nie będzie to okres rewelacyjny – prognozuje Daniel Iwin, ekspert ds. kredytów hipotecznych w mBanku.
Jednak to, że cały rynek notuje spadek sprzedaży hipotek, nie oznacza, że poszczególni gracze obecni na nim nie mogą się pochwalić wzrostem. Należy do nich np. ING Bank Śląski. – U nas rok zaczął się bardzo dobrze. Na pewno w porównaniu z początkiem ubiegłego będziemy raportować znaczący wzrost wartości oraz liczby nowo zawieranych umów kredytowych – zapewnia Piotr Utrata, rzecznik Banku Śląskiego.
O znaczącej poprawie informuje również BZ WBK. – W ierwszych trzech miesiącach bieżącego roku odnotowaliśmy znaczący wzrost sprzedaży hipotek w stosunku do tego samego okresu roku ubiegłego – mówi Agnieszka Nachyła.
Większość specjalistów uważa, że wyjaśnieniem tak dobrej sytuacji kilku banków jest polaryzacja rynku. Niektóre instytucje, np. ze względu na brak kapitału lub zmianę strategii, niemal całkowicie zrezygnowały ze sprzedaży kredytów mieszkaniowych. Tu wymienić można choćby Bank Pocztowy czy Citi Handlowy. Inne wyraźnie postawiły na hipoteki jako konia pociągowego swojej oferty i one notują wzrosty sprzedaży.
Słaba sytuacja na rynku kredytów hipotecznych nie oznacza, że trudne chwile przeżywają deweloperzy. Wręcz przeciwnie, sprzedają rekordowo dużo, m.in. dlatego że coraz więcej transakcji realizowane jest gotówką. O wzroście takich zakupów mówi np. Murapol, który w I kw. sprzedał ponad 500 lokali. Udział zakupów gotówkowych w sprzedaży spółki wynosi obecnie ponad 30 proc. Podobnie w Dom Development, gdzie w I kw. ok. 30 proc. wszystkich transakcji stanowiły transakcje gotówkowe. Także w LC Corp.
– Liczba takich transakcji zależy od konkretnej inwestycji. W przypadku projektów zlokalizowanych bliżej centrum miast, gdzie dodatkowo pojawia się klient inwestycyjny, udział ten szacujemy na poziomie 50–60 proc. – wskazuje Mirosław Kujawski z zarządu LC Corp.
Deweloperom pomaga dodatkowo rządowy program dopłat do kredytów Mieszkanie dla Młodych, w ramach którego państwo dofinansowuje wkład własny, ale wyłącznie przy zakupie nowego lokalu.
Jeśli chodzi o zakupy gotówkowe, sytuacja bardzo podobnie wygląda na rynku wtórnym. – To zjawisko obserwujemy od kilkunastu miesięcy. Wraz z kolejnymi obniżkami stóp procentowych pojawiają się u nas nowi chętni do kupowania mieszkań za gotówkę, traktując to jako alternatywę dla lokaty. Z reguły szukają niewielkich, dobrze położonych lokali – tłumaczy Marcin Jańczuk z Metrohouse.
Nie ukrywa jednak, że początek roku na rynku wtórnym przyniósł, w porównaniu z 2014 r., lekkie, kilkuprocentowe osłabienie popytu. Wiąże go przede wszystkim z zakupami na kredyt i tegorocznym wzrostem wymogów co do wkładu własnego przy takim finansowaniu.
Na Forsal.pl : Niskie stopy procentowe nie będą trwały wiecznie. Trzeba być gotowym na wzrost raty