Wydana w zeszły czwartek uchwała Sądu Najwyższego, w której potwierdzono, że bank nie może w sposób dowolny ustalać kursu kredytu indeksowanego (sygn. akt III CZP 40/22), wywołała dyskusję wśród prawników. Powód? SN użył stwierdzenia, że pozwalające na to bankowi postanowienia umowne są „sprzeczne z naturą stosunku prawnego”.
Wydana w zeszły czwartek uchwała Sądu Najwyższego, w której potwierdzono, że bank nie może w sposób dowolny ustalać kursu kredytu indeksowanego (sygn. akt III CZP 40/22), wywołała dyskusję wśród prawników. Powód? SN użył stwierdzenia, że pozwalające na to bankowi postanowienia umowne są „sprzeczne z naturą stosunku prawnego”.
SN odpowiadał na pytanie Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Ten chciał wiedzieć, czy w świetle zasady swobody umów klauzula indeksacyjna w regulaminie, która pozwala kredytodawcy na jednostronne określenie kursu waluty, powoduje nieważność całej umowy. Rozstrzygając ten problem, SN wyraził pogląd, że klauzule upoważniające bank do jednostronnego ustalania kursów (jeśli umowa nie przewiduje obiektywnych kryteriów ich ustalania) są sprzeczne z naturą stosunku prawnego, zaś w przypadku umów z konsumentem należy stosować przepisy o klauzulach abuzywnych. Innymi słowy w stosunku do konsumenta nie są one bezwzględnie nieważne, a bezskuteczne na podstawie art. 3851 k.c.
Takie sformułowanie uchwały przez SN spowodowało, że część prawników uznała, że jest to zielone światło dla przedsiębiorców, którzy mogą teraz domagać się przed sądami stwierdzenia nieważności umów o kredyt indeksowany do waluty obcej. Są jednak i tacy, którzy uważają, że takie rozumienie uchwały stanowi nadinterpretację.
– Gdyby przyjąć taką perspektywę, to musielibyśmy uznać, że konsument jest słabiej chroniony niż przedsiębiorca – uważa prof. Maciej Gutowski, adwokat. Jak bowiem tłumaczy, przy takim rozumieniu treści uchwały konsumentowi, z uwagi na zastosowanie przez kredytodawcę klauzuli niedozwolonej, przysługiwałaby sankcja opcjonalnej bezskuteczności samej klauzuli, a w przypadku, gdy bez niej umowa nie może istnieć, to zawieszonej bezskuteczności całej umowy, podczas gdy przedsiębiorca z tego samego powodu mógłby zawsze powoływać się na bezwzględną nieważność umowy.
– To błędne rozumowanie, i to co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, samo istnienie klauzuli abuzywnej nie może być podstawą do stwierdzenia bezwzględnej nieważności umowy. Po drugie, nieważność jest wadą dalej idącą, wyprzedzającą wszystkie inne wady. A skoro tak, to sankcja nieważności bezwzględnej powinna znajdować przyczynę poza regulacją szczególną i działać zarówno w przypadku umowy zawartej z konsumentem, jak i z przedsiębiorcą – tłumaczy prof. Gutowski. Dodaje przy tym, że kontraktowanie banku z przedsiębiorcą jest poddane mniejszym ograniczeniom niż z konsumentem.
– Wobec przedsiębiorcy wolno więcej, wobec konsumenta wolno mniej. Tej proporcji nie można odwrócić. Tak więc z całą pewnością nie może być tak, że to, co prowadzi wobec konsumenta do bezskuteczności opcjonalnej, miałoby być nieważnością w stosunku do przedsiębiorcy. Ochronny cel dyrektywy 93/13 działałby wówczas przeciwko konsumentowi – kwituje Maciej Gutowski. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama