Izba Cywilna Sądu Najwyższego po raz kolejny podejmie dziś próbę odpowiedzi na kluczowe pytania w sprawie kredytów frankowych. To już czwarte podejście do wydania uchwały.

Wcześniejsze posiedzenie odbyło się w maju, jednak wówczas sędziowie stwierdzili, że przed rozstrzygnięciem konieczne jest poznanie opinii kolejnych instytucji. Kontrowersje wzbudziło zwłaszcza zwrócenie się do rzecznika praw dziecka, które – jak uznała część ekspertów – było niepotrzebne i zbędnie przedłużyło procedowanie sprawy.
W tle tli się również konflikt między nowymi a starymi sędziami IC SN. Starzy sędziowie mają wątpliwości, czy kwestionowany status osób, które przeszły procedurę konkursową przed nową KRS, nie wpłynie na podważanie uchwały w przyszłości, nawet jeśli ostatecznie dojdzie do jej wydania.
Eksperci i praktycy od dawna podkreślają jednak, że w obecnej sytuacji uchwała ostatecznie rozstrzygająca najbardziej palące wątpliwości w sprawach frankowych jest niezbędna, by sądy powszechne mogły orzekać sprawnie i w miarę jednolicie. Przypomnijmy, że we wniosku złożonym w styczniu przez I prezes SN Małgorzatę Manowską znalazło się sześć pytań dotyczących m.in. kwestii rozpoczęcia biegu przedawnienia czy dalszego postępowania w razie ewentualnego stwierdzenia nieważności umowy.
W oczekiwaniu na uchwałę przeanalizowaliśmy, jak wybrane zagadnienia rozstrzygnął Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a także sam SN.
Czym (i czy w ogóle) zastąpić niedozwolone postanowienia umowne?
Jedną z wątpliwości, nad którą ma się pochylić SN, jest kwestia abuzywności postanowień odnoszących się do sposobu określenia kursu waluty obcej. Mówiąc najprościej – chodzi o rozstrzygnięcie, czy ewentualnie bezprawne postanowienie może zostać zastąpione przez inny zapis wynikający albo bezpośrednio z przepisów prawnych albo zwyczajów. Wątpliwości budzi też to, czy po wyeliminowaniu niedozwolonego postanowienia umowa może dalej obowiązywać w pozostałym zakresie, czy powinno się ją automatycznie unieważnić. Tym zagadnieniem TSUE zajął się m.in. w słynnej sprawie państwa Dziubaków (C-260/18). Istotnym elementem wyroku, który zapadł w 2019 r. na kanwie pytań prejudycjalnych zadanych przez warszawski sąd okręgowy, było rozstrzygnięcie, jak powinno postąpić się z umową, w której znalazły się niedozwolone postanowienia.
Jak przypomniał TSUE, art. 6 ust. 1 unijnej dyrektywy 93/13 EWG (Dz.Urz. WE L 95/29 ze zm.) określa, że klauzule abuzywne nie są wiążące (zgodnie z prawem państw członkowskich), jednak, o ile jest to możliwe, umowa powinna dalej obowiązywać z ich pominięciem. Założenie jest takie, że pozostałe warunki powinny pozostać niezmienione. TSUE nie daje jednak prostej recepty i odpowiedzi na pytanie, czy np. umowy frankowe mogą być utrzymane w mocy, pozostawiając indywidualną ocenę i decyzję państwom członkowskim. W orzeczeniu podkreślono zwłaszcza, że specyfika tych spraw może spowodować, iż dojdzie do unieważnienia umowy, jeśli za abuzywny zostanie uznany jeden z głównych elementów umowy – związany z indeksacją. I takie postanowienie sądu także nie byłoby sprzeczne z unijnym prawem.
Dużo bardziej sceptycznie TSUE odniósł się do ewentualnego zastępowania abuzywnych klauzul innymi postanowieniami. W orzeczeniu podkreślono, że ze względu na specyfikę sprawy taki zabieg jest ryzykowny. Nie ma bowiem gwarancji, że udałoby się skutecznie zmienić charakter abuzywnych postanowień.
Podobne stanowisko luksemburski trybunał zajął w połączonych sprawach C-70/17 i C-179/17, w których wyrok zapadł również w 2019 r. Chodziło m.in. o ustalenie, czy bezprawny warunek umowny, który narzucił natychmiastową wykonalność spłaty kredytu hipotecznego, może obowiązywać jedynie częściowo – bez elementów niezgodnych z prawem. TSUE po raz kolejny stwierdził, że sprawy związane z abuzywnością postanowień należy rozpatrywać indywidualnie i mieć na uwadze skutki, jakie pociągałoby za sobą zarówno stwierdzenie nieważności umowy, jak i zastąpienie nieuczciwych postanowień innymi. W orzeczeniu podkreślono zwłaszcza to, że gdyby unieważnienie umowy pociągało za sobą nieproporcjonalnie niekorzystne skutki dla konsumenta (np. konieczność natychmiastowej spłaty kredytu), sąd może zastąpić niedozwolone postanowienia takimi, które są zgodne z prawem. W innym wypadku umowy nie powinny być jednak uzupełniane w indywidualnych sprawach.
Roszczenia jednolite czy osobne?
Kolejne z pytań, którym ma się zająć SN, dotyczy określenia, w jaki sposób bank i kredytobiorca powinni rozliczyć się w przypadku ewentualnego unieważnienia umowy. W orzecznictwie funkcjonują dwie teorie. Pierwsza z nich –teoria dwóch kondykcji – zakłada, że w takim przypadku mamy do czynienia z osobnymi roszczeniami z tytułu nienależnego świadczenia. Teoria salda stanowi, że powstaje tylko jedno roszczenie, będące różnicą spełnionych świadczeń, ustanawiane na rzecz strony, której świadczenie miało wyższą wysokość. Spór jest specyficzny dla polskiego orzecznictwa, a sądy orzekały w tym zakresie niejednolicie. Ostatecznie wiele wątpliwości rozstrzygnięto w siódemkowej uchwale Izby Cywilnej SN, która zyskała moc zasady prawnej (sygn. akt III CZP 6/21). Stwierdzono w niej, że stronom przysługują odrębne roszczenia o zwrot spełnionych świadczeń, a kredytodawca może żądać zwrotu od chwili, gdy umowa stanie się trwale bezskuteczna. Tym samym SN przyznał prymat teorii dwóch kondykcji.
Kluczowy moment – początek biegu przedawnienia
Stanowisko TSUE w tym zakresie jest dość jednolite. O tym, kiedy powinien się rozpoczynać bieg przedawnienia roszczeń, trybunał wypowiedział się m.in. w kwietniu br. Spojrzał na sprawę jednak w nieco inny sposób, niż zaproponowano w pytaniach dla Sądu Najwyższego. Sprawa Profi Credit Slovakia (C-485/19) nie dotyczyła bezpośrednio kredytów frankowych, jednak jest o tyle istotna, że rozstrzygano kwestie związane z abuzywnością niektórych postanowień umowy. Klient zawarł z instytucją finansową kredyt konsumencki, otrzymał jednak ostatecznie kwotę pomniejszoną o opłaty, które miały być pobrane niezgodnie z prawem. Profi Credit Slovakia argumentowało, że roszczenia klienta są przedawnione, ponieważ od zawarcia umowy minęło sześć lat (słowackie prawo przewiduje, że do przedawnienia dochodzi po upływie trzech).
TSUE stwierdził, że sam termin przedawnienia nie stanowi problemu, bo każde państwo unijne ma prawo dowolnie go kształtować. Sedno sprawy tkwi jednak w tym, od kiedy rozpoczyna się jego bieg. TSUE uznał, że nie można wymagać od konsumenta, by wytaczał powództwo jeszcze w trakcie obowiązywania umowy kredytowej, ponieważ byłoby to sprzeczne z unijnym prawem. Zgodnie z orzeczeniem bieg przedawnienia powinien się rozpoczynać dopiero w momencie, gdy klient zorientował się, że pewne postanowienia umowne mogą być niezgodne z prawem.
Do tych samych wniosków TSUE doszedł w połączonych sprawach przeciwko BNP Paribas Personal Finance SA (od C-776/19 do C-782/19), które rozpoznawał w czerwcu br. Pięcioletni termin przedawnienia (obowiązujący we francuskim prawie), który rozpoczyna się od dnia przyjęcia oferty pożyczki, zdaniem trybunału nadmiernie utrudnił konsumentowi dochodzenie swoich praw przed sądem. Został więc uznany za sprzeczny z realizacją unijnych przepisów.
W obu sprawach TSUE spojrzał więc na sprawę z punktu widzenia konsumenta, otwarte pozostaje jednak pytanie, jak SN rozstrzygnie to zagadnienie w odniesieniu do banków.
Co z wynagrodzeniem za korzystanie z kapitału?
Prawdopodobnie już niedługo poznamy jednoznaczne stanowisko TSUE w tej sprawie. W sierpniu pytania prejudycjalne zdecydował się skierować Sąd Rejonowy dla Warszawy- -Śródmieścia. Z odpowiedzi mamy dowiedzieć się, czy postanowienia europejskiej dyrektywy 93/13 oraz zasady skuteczności, pewności prawa i proporcjonalności stoją na przeszkodzie orzeczeniu przez sąd, że strony mają prawo domagać się jakichkolwiek świadczeń z tytułu korzystania z kapitału (jeśli umowa zostanie uznana za nieważną od początku jej obowiązywania). O zadanie TSUE pytań w tej samej kwestii wnioskował wcześniej również rzecznik finansowy.
Wszystko w rękach SN
Prawda jest jednak taka, że nawet najbardziej przejrzyste i jednoznaczne orzeczenia TSUE nie zastąpią wydania przez SN uchwały, w której sędziowie rozstrzygnęliby wątpliwości istniejące na gruncie polskiego prawa. Najlepiej pokazuje to wyrok z kwietnia br., w którym trybunał odpowiadał na pytania prejudycjalne gdańskiego sądu okręgowego (sprawa C-19/20). Orzeczenie częściowo rozczarowało frankowiczów, którzy liczyli, że wyniknie z niego bardziej jednoznaczne rozstrzygnięcie. Ostrożny optymizm można było zaobserwować za to w środowisku banków. Wynikał z tego, że – jak wskazywał w wypowiedziach dla mediów wiceprezes Związku Banków Polskich Tadeusz Białek – TSUE nie stwierdził, że unieważnianie umowy jest najlepszym rozwiązaniem.
Tak naprawdę orzeczenie po prostu nie było rewolucyjne. Potwierdziło jedynie fakt, że to w rękach sądów krajowych pozostaje rozstrzyganie kluczowych spraw, które mają znaczenie dla ewentualnego unieważniania albo utrzymywania mocy wiążącej umów, a także stwierdzenie, które postanowienia umowne są niezgodne z prawem. Z kolei unijne przepisy – co widać było także we wcześniejszych wyrokach – nie stoją na przeszkodzie żadnej z tych opcji. Natomiast przy ocenianiu, czy dana klauzula jest abuzywna, krajowy sąd powinien kierować się przepisami właściwego państwa oraz obiektywnym podejściem.