Jeszcze nigdy w historii nie zaciągnęliśmy tylu pożyczek gotówkowych. Od stycznia do końca czerwca banki i spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe udzieliły kredytów konsumpcyjnych o wartości 37,7 mld zł – wynika z raportu przygotowanego przez Biuro Informacji Kredytowej.
Dziennik Gazeta Prawna
Dla porównania w I połowie ubiegłego roku do rąk klientów instytucji finansowych trafiło z tego tytułu 32,8 mld zł. Tegoroczny wynik jest też lepszy od rekordowych dotąd pod tym względem lat 2008–2009, kiedy udzielono pożyczek o wartości odpowiednio 36,8 oraz 36,5 mld zł. Po wybuchu kryzysu finansowego rynek pożyczek załamał się, do czego przyczyniły się również rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego zaostrzające warunki udzielania kredytów gotówkowych. Trend udało się odwrócić dopiero w 2013 roku. Wynikało to między innymi z powrotu do banków kredytów związanych ze sprzedażą ratalną towarów i usług. Przyczynić się do tego mogło również złagodzenie w połowie ubiegłego roku rekomendacji dotyczącej pożyczek konsumpcyjnych. – Przewidujemy dalszy wzrost liczby oraz wartości udzielanych kredytów w drugiej połowie bieżącego roku – deklaruje Andrzej Topiński, główny ekonomista Biura Informacji Kredytowej.
Banki i SKOK-i pożyczają coraz większe kwoty. O ile średnia wartość kredytów gotówkowych w I poł. 2008 r. sięgała 8 tys. zł, o tyle w tym roku przekroczyła 10 tys. zł. To efekt przejścia do firm niebankowych części klientów zaciągających pożyczki na najniższe kwoty.
Instytucje pożyczkowe również chwalą się bardzo dobrymi wynikami sprzedaży. – Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w pierwszym półroczu tego roku wartość udzielonych pożyczek na całym rynku pozabankowym wzrosła o 68,3 proc. – mówi Beata Szwankowska, dyrektor zarządzający Vivusa. Nastroje na rynku bardzo dobrze oceniają też zarządzający firmami zrzeszonymi w Związku Firm Pożyczkowych. W cokwartalnej ankiecie ocenili, że popyt na pożyczki konsumenckie rośnie – w I kw. 2014 roku sprzedaż w firmach udzielających pożyczek przez internet wzrosła o 119 proc. w porównaniu do tego samego okresu w zeszłym roku. – Równy wzrost rynku bankowego i firm pożyczkowych oraz fakt, że terminowość spłat utrzymuje się na stałym poziomie, pokazują, że mamy do czynienia z trwałą poprawą koniunktury – uważa Beata Szwankowska.
Informacja o dużym popycie na kredyt konsumpcyjny to także dobra wiadomość dla gospodarki. Wskazuje bowiem, że jeden z głównych motorów wzrostu – czyli konsumpcja – ma zapewnione dostawy „paliwa”. – Jest to czynnik, który na pewno wspiera wzrost PKB. O ile w kredytach inwestycyjnych i mieszkaniowych mamy wyhamowanie, o tyle wzrost akcji kredytowej w segmencie kredytów konsumpcyjnych razem z realnym wzrostem dochodów gospodarstw domowych napędza i będzie napędzał konsumpcję – mówi Rafał Benecki, główny ekonomista Banku ING.
Michał Burek, ekonomista z Raiffeisen Polbanku, dodaje, że boom na pożyczki konsumpcyjne to jeden z sygnałów świadczących o konsumpcyjnym przyspieszeniu. A wziął się on z wyraźnej poprawy sytuacji na rynku pracy. Mamy systematyczny spadek stopy bezrobocia, firmy nadal – mimo gorszych nastrojów spowodowanych kryzysem na Wschodzie – deklarują zwiększanie zatrudnienia. No i rosną płace w firmach (w czerwcu o 3,5 proc. w skali roku). A to w połączeniu z niską inflacją (0,3 proc. w czerwcu) powoduje, że siła nabywcza konsumentów rośnie. – Nic dziwnego, że nastroje wśród nich są bardzo dobre. Poczuli się pewnie i to się przekłada na większy popyt na kredyty. Gospodarstwa domowe wierzą, że będą w stanie je spłacać – tłumaczy Michał Burek.
Eksperci są zdania, że tak długo, jak z rynku pracy będą płynąć te pozytywne informacje, konsumentów nie powinna wystraszyć sytuacja na Ukrainie. Co prawda przedsiębiorcy bardzo źle przyjmują informacje o eskalacji konfliktu i jego skutkach dla wymiany handlowej, ale w nastrojach konsumenckich jeszcze tego nie widać. – Rynek pracy reaguje na takie wydarzenia z opóźnieniem. Widać co prawda, że skłonność do zatrudniania jest ostatnio nieco mniejsza, ale ta zmiana jest na tyle niewielka, że konsumenci jej jeszcze nie zauważają. Tym bardziej że działa efekt niskiej inflacji i w miarę stabilnego wzrostu płac – mówi Rafał Benecki.
Eksperci zgadzają się z tym, co mówią analitycy BIK: popyt na kredyt nie powinien spadać w najbliższych miesiącach. Jeśli sytuacja na Wschodzie będzie się zaostrzać, to w dłuższym czasie może to zaszkodzić konsumpcji. Bo gospodarstwa domowe będą wolały oszczędzać pieniądze na czarną godzinę, niż wydawać. Ale w krótkiej perspektywie kryzys ukraińsko-rosyjski raczej konsumpcji nie zaszkodzi. – Konsumenci będą widzieć pozytywne skutki, np. w postaci spadku cen żywności. Żywność stanowi dużą część koszyka wydatków – mówi Michał Burek.
– Popyt na kredyt się utrzyma, bo nie spodziewam się jakiegoś znaczącego pogorszenia na rynku pracy. Drugi czynnik to bardzo aktywna kampania marketingowa banków, które chcą sprzedać jak najwięcej kredytów. A trzeci to ciągle bardzo niskie stopy procentowe, co obniża koszt obsługi zadłużenia – dodaje Rafał Benecki. Ekspert twierdzi, że najbardziej prawdopodobny scenariusz to stabilizacja popytu na kredyt i samej konsumpcji. Spodziewa się, że w drugiej połowie roku może ona wzrosnąć o ok. 3 proc. Dla porównania w I kw. wzrost wyniósł 2,6 proc. Dane za II kw. GUS poda pod koniec sierpnia.

W pierwszej połowie 2014 r. na konsumpcję pożyczyliśmy prawie 38 mld zł