Pytania dotyczą rozdzielenia indeksacji kredytu od postanowień odsyłających do tabel kursowych. Sugerują możliwość usunięcia własnych tabel kursowych z pozostawieniem kredytu indeksowanego i rozliczanego kursem rynkowym lub średnim NBP. Zdaniem mec. Barbary Garlacz należy się spodziewać negatywnych dla banków odpowiedzi TSUE.
http://kancelariagarlacz.pl/wp-content/uploads/2018/01/garlacz-piskorek-4.jpg„Rozwiązanie, którego domagają się banki – czyli pozostawienie umowy kredytu indeksowanego kursem średnim NBP lub rynkowym – byłoby sprzeczne z celami dyrektywy 93/13. Mowa o zasadzie skuteczności i efekcie odstraszającym, a ponadto nie przywracałoby równowagi kontraktowej – pozostawiając w umowie warunek ryzyka walutowego. Nie byłby wówczas spełniony także wymóg transparentności wzorca umownego ex ante – tj. już na datę zawarcia umowy, tak aby konsument znając skutki ekonomiczne i finansowe umowy zdecydował czy chce się taką umową związać. Zgoda na wprowadzenie przez sąd kursu rynkowego w oparciu o wykładnię umowy byłaby przywracaniem przez sąd transparentności umowy ex post, przeciwko czemu wypowiedział się TSUE. Natomiast czyszczenie umowy ex post przez sąd krajowy z elementów skażonych, czyli marży banku, co sugeruje sąd gdański, byłoby sprzeczne z wyrokiem TSUE w sprawie Santos (C-70/17 i C-179/17)” – komentuje mec. Barbara Garlacz, która reprezentuje kredytobiorców przed TSUE w sprawie pytań prejudycjalnych sądu gdańskiego (C-19/20).
Pytanie nr 2 Sądu Okręgowego w Gdańsku ma umożliwiać odcięcie marży bankowej od kursu tabelarycznego – opierającego się w tym wypadku o kurs średni NBP, czyli zastosowanie tzw. redukcji utrzymującej skuteczność. Natomiast pytania sądu rejonowego dla Warszawy-Woli mają umożliwiać wprowadzenie kursu rynkowego w oparciu o sędziowską interpretację umowy na zasadzie wykładni oświadczeń woli stron.
„Stanowisko TSUE jest jasne: nie ma zgody na wprowadzanie ex post nowych warunków umownych, niezależnie od zastosowanej metody – czy to w oparciu o przepis ogólny prawa krajowego, co zostało zakazane wyrokiem w sprawie Dziubak C-260/18, czy w oparciu o zabieg redukcji utrzymującej skuteczność, o co pyta sąd gdański czy w końcu sędziowską interpretację umowy, o co dopytuje sąd rejonowy dla Warszawy - Woli. Jeśli TSUE będzie kontynuował przyjętą wykładnię dyrektywy 93/13 to odpowiedzi będą korzystne dla kredytobiorców” – wskazuje mec. Barbara Garlacz.
Usunięcie z umowy marży i pozostawienie kursu średniego NBP
Umowy byłego banku GE Money przewidują, że kurs banku będzie ustalany jako kurs średni NBP korygowany o marżę kupna/sprzedaży ustalaną przez zarząd banku. Umowy te w przeważającej mierze nie wskazują w jaki sposób będzie ustalana marża banku. Teraz bank chciałby, aby TSUE ramach pytania nr 2 sądu gdańskiego zgodził się na usunięcie samego odniesienia do marży i pozostawienie kredytu indeksowanego kursem średnim NBP, który już jest wskazany w umowie.
„Umowy GE Money banku mają swoją specyfikę. Opieranie się tylko na wyroku w sprawie p. Dziubak odnośnie zakazu uzupełnienia umowy kursem średnim NBP jest skazane na niepowodzenie. Argumentacja na gruncie umów GE Money powinna odnosić się do orzecznictwa TSUE dotyczącego zakazu tzw. redukcji utrzymującej skuteczność czy tzw. testu błękitnego ołówka, który ma służyć wygumkowaniu części skażonej z umowy, w tym przypadku marży banku. Doprowadzenie do nieważności umów kredytu byłego GE Money banku wymaga zastosowania kompleksowej argumentacji opartej o różne przepisy dyrektywy 93/13 i odnośne orzecznictwo TSUE. Od lat zajmujemy się umowami tego banku. Naszą całościową strategię wobec tych umów nakierowaną na stwierdzenie ich nieważności przestawiliśmy w ramach uwag do TSUE na gruncie sprawy gdańskiej i będziemy ją przedstawiać w sprawach naszych klientów w kontekście orzeczenia TSUE” – komentuje mec. Barbara Garlacz.