Jedna trzecia Polaków reguluje rachunki z poślizgiem. Ponoć dzieje się tak głównie przez roztargnienie . Ekspertom trudno w ten powód uwierzyć.
Około 31 proc. pytanych przez Kantar Millward Brown na zlecenie Krajowego Rejestru Długów przyznaje, że zwleka z niezbędnymi płatnościami. Większość twierdzi, że robi to sporadycznie: zatwardziałych dłużników, którzy często nie uiszczają należności, jest niewiele ponad 4 proc. Mimo to grupa spóźnialskich jest dość duża. Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów, mówi, że gdyby przełożyć wyniki badania na całe społeczeństwo, posiłkując się przy tym danymi o średnim przeterminowanym zadłużeniu z KRD, to okazałoby się, że prawie 10 mln osób zwleka z płatnościami na ok. 15 mld zł.
– To gigantyczna suma, która nie trafia na czas do instytucji, urzędów, przedsiębiorców. Pytanie zatem, czy to dużo czy mało, wydaje się w tym momencie retoryczne – ocenia prezes Łącki.
To nie niskie dochody
Skala zjawiska zaskakuje, jeśli zestawić je z innymi danymi pokazującymi stan koniunktury konsumenckiej. Stan cały czas dobry – nastroje wśród konsumentów są niezłe, na co wskazują choćby dane GUS. To efekt wzrostu dochodów do dyspozycji, który z kolei jest pochodną m.in. bardzo dobrej sytuacji na rynku pracy. Zasięg ubóstwa liczonego różnymi miarami też wyraźnie się zmniejszył w ciągu ostatnich trzech lat, również tego traktowanego jako stopień nierównowagi budżetowej. Chodzi o sytua cje, w których gospodarstwo domowe ma wystarczająco dużo pieniędzy, by opłacić wszystkie niezbędne wydatki i albo zalega z płatnościami, albo musi się ratować zewnętrznym finansowaniem, by im sprostać. W tym ujęciu ubogich jest 7,8 proc., w 2015 r. było to 11,1 proc.
Najbardziej karne w regulowaniu płatności są osoby w wieku 60 plus
/>
To wszystko sugeruje, że przyczyną opóźnień nie są zbyt małe dochody. Ta teza potwierdza się zresztą w wynikach badań KRD. Pośrednio: najbardziej karni w płaceniu rachunków są ludzie starsi, po sześćdziesiątce. W tej grupie 84 proc. respondentów twierdzi, że nigdy nie zalega z rachunkami. Tymczasem osoby w wieku 60 plus to często emeryci, którzy akurat najmniej skorzystali z prosperity na rynku pracy i wzrostu świadczeń społecznych w postaci programu „Rodzina 500 plus”.
Dowód bezpośredni to odsetek tych, którzy niskimi dochodami tłumaczą swoje zaległości. Tę odpowiedź wybrało 21,5 proc. ankietowanych, tyle samo tłumaczy się przejściowymi problemami finansowymi. Ale większość – prawie 40 proc. – odpowiedziała, że nie płaci rachunków na czas przez roztargnienie.
– „Zapomnienie o danym zobowiązaniu” wskazuje prawie 40 proc. respondentów. Trudno w to jednak uwierzyć. Gdyby istotnie tak było, to oznaczałoby, że najlepszą pamięcią wyróżniają się seniorzy. Tymczasem najbardziej nierzetelną grupę płatników, co pokazuje zarówno raport, jak i dane KRD, stanowią osoby w kwiecie wieku, czyli 30- i 40-latkowie – zauważa Adam Łącki.
Magia konsumpcji
Prezes KRD zwraca uwagę na inny powód opóźnień wskazywany przez respondentów. To „nieprzewidziane wydatki na inne rzeczy”. Wskazało go ponad 19 proc. pytanych. W ocenie autorów badania to ci, którzy finansują się dostawcami usług, traktując ich jako źródło taniej pożyczki na nowe zakupy. Nawet jeśli dochody takich dłużników rosną, to nie ma to większego znaczenia, bo wraz z nimi zwiększa się poziom konsumpcji, czyli wydatków. Co wiadomo już z innych badań zlecanych przez KRD, np. tych o miesięcznych obciążeniach budżetów domowych. Zależność „większe dochody – większa konsumpcja” widać choćby na przykładzie rachunków za telefon. Średnie miesięczne obciążenie takim rachunkiem wynosi 102 zł. Ale w gospodarstwach domowych, gdzie dochód netto jest najwyższy – powyżej 6 tys. zł netto – średnia opłata to 139 zł. I odwrotnie: w rodzinach z najniższym dochodem, poniżej 2 tys. zł na rękę, przeciętny rachunek telefoniczny to 57 zł miesięcznie.