Ta ustawa jest dziurawa jak durszlak. Pozwala firmom, które prowadzą legalną działalność, podejmować takie działania, które już z legalnością nie mają wiele wspólnego - mówił na łamach DGP w lipcu 2016 r. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro o przyjętej w końcówce kadencji poprzedniego Sejmu ustawie antylichwiarskiej (właściwie: nowelizacja ustawy o nadzorze nad sektorem finansowym i niektórych innych ustaw – Dz.U. z 2015 r. poz. 1357).



Minęły ponad dwa lata i okazuje się, że miał rację. Tyle że z zapowiedzianej przez niego dużej nowelizacji antylichwiarskiej nadal nic nie wyszło. Pozostała w sferze obietnic.
O tym, że źle się dzieje na rynku, poinformował wczoraj Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. UOKiK prowadzi obecnie ponad 60 postępowań dotyczących firm pożyczkowych. Chodzi przede wszystkim o legalnie funkcjonujące podmioty (zarejestrowane spółki), które niewiele sobie robią z brzmienia ustawy o kredycie konsumenckim (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 993 ze zm.).
Przykłady podaje sam UOKiK. Prezes urzędu Marek Niechciał postawił już zarzuty trzem podmiotom z grupy Złotówka (spółkom Złotówka Bis, Złotówka Duo oraz Złotówka Three). Jak czytamy w informacji udostępnionej wczoraj na stronie urzędu, kluczowy zarzut dotyczy tzw. rolowania pożyczek, stanowiącego próbę ominięcia przepisów ustawy antylichwiarskiej.
„Jedna spółka z grupy Złotówka pożycza konsumentowi kilkaset złotych i pobiera prowizję. Jeżeli klient, z uwagi np. na trudną sytuację finansową, nie spłaca rat, wówczas kolejne spółki z grupy Złotówka, na zmianę, zawierają z nim umowy na spłatę poprzednich zobowiązań. Pieniądze nie trafiają jednak do pożyczkobiorcy. Spłaca on natomiast cały czas koszty kolejnych pożyczek, tym samym Złotówka ma stały dochód, a dług rośnie” – wyjaśnia na przykładzie UOKiK. Skutek jest taki, że ktoś ostatecznie ma do oddania ponad dwa razy więcej pieniędzy niż pożyczył.
Urzędnicy prowadzą również postępowanie przeciwko Euroexpert z Bydgoszczy. Zastrzeżenia dotyczą m.in. sytuacji, gdy przy wcześniejszej spłacie pożyczki przez konsumenta spółka zatrzymuje całość pobranych opłat związanych z przygotowaniem umowy (prowizja za udzielenie pożyczki). Prowizja ta wynosi nawet 30 proc. wartości pożyczki. A tak robić nie wolno, gdyż zwrot powinien obejmować wszystkie naliczone przez kredytodawcę opłaty proporcjonalnie do czasu, w którym umowa już nie będzie realizowana. Wynika to z art. 49 ustawy o kredycie konsumenckim. Mimo to wiele firm pożyczkowych nadal zniechęca swych klientów do wcześniejszej spłaty, tak by pobrać większe odsetki oraz opłaty.
Podkreślić należy, że zarzuty UOKiK nie przesądzają o tym, iż wskazane podmioty łamią prawo. Nadal nie ma decyzji prezesa urzędu, zaś od niej będzie jeszcze przysługiwało odwołanie do sądu.
Ustawa antylichwiarska w swym założeniu jest prokonsumencka. Wprowadzono w niej limit kosztów pozaodsetkowych, które mogą pobierać instytucje pożyczkowe od klientów. Zgodnie z ustawą są to wszystkie koszty, które ponosimy w związku z umową o kredyt konsumencki, z wyłączeniem odsetek. Wchodzą w to więc np. opłaty za rozpatrzenie wniosku, zapłata za obsługę czy ewentualne ubezpieczenie pożyczki. Przedsiębiorcy mogą od konsumenta pobrać w skali roku opłaty niewynikające z odsetek w wysokości maksymalnie 55 proc. wartości pożyczki. Dodatkowo łączna suma pobranych pozaodsetkowych opłat nie może przekroczyć 100 proc. wartości pożyczki. Ograniczono też możliwość pobierania opłat windykacyjnych. Wliczają się one w kwotę odsetek maksymalnych.
Sęk w tym, że jak wskazywaliśmy i w trakcie prac legislacyjnych, i po wejściu w życie ustawy, brakuje mechanizmów, które skutecznie przeciwdziałałyby lekceważeniu nowych przepisów przez nieuczciwych przedsiębiorców. Ich stworzenie ponad dwa lata temu obiecał minister Zbigniew Ziobro.