Zbliża się przedawnienie roszczeń dużej grupy frankowiczów, znaczna część umów we frankach podpisywana była w latach 2005–2008; ostatnie wyroki wskazują, że termin przedawnienia ewentualnych roszczeń kredytobiorców mija w ciągu 10 lat od ich podpisania - zaznacza prawnik Rafał Olejnik.

"Ze względu na przedawniające się roszczenia należy pamiętać, aby w odpowiednim czasie wystąpić do banku np. z zawezwaniem do próby ugodowej lub powództwem w celu przerwania biegu przedawnienia. Wbrew pozorom jest to bardzo ważna czynność, która umożliwia zachowanie kredytobiorcom pełni roszczeń przeciwko bankowi z tytułu wadliwej umowy, zawierającej niezgodne z prawem zapisy" - podkreślił Rafał Olejnik, adwokat, partner zarządzający kancelarii Dowlegal.

Zwrócił uwagę, że ostatnie miesiące obfitują w pozytywne rozstrzygnięcia spraw z powództwa frankowiczów. Za jedno z istotniejszych uznał unieważnienie umowy kredytowej przez sąd I instancji w Łodzi (sygnatura XVIII C 4360/15). Jednocześnie ekspert ocenił, że występowanie z indywidualnymi powództwami przeciwko bankom może okazać się korzystniejsze niż rozwiązania systemowe. Jak dodał, w aktualnym brzmieniu ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych opłata od pozwu w postępowaniach przeciwko bankom, została ograniczona kwotowo i nie może być wyższa niż 1000 zł.

Zwrócił uwagę, do niedawna zarówno podmioty specjalizujące się w dochodzeniu tych roszczeń, jak również same sądy nie były przekonane, czy termin przedawnienia wynosi trzy, czy może 10 lat od daty podpisania umowy kredytowej. "Dziś nie ma wątpliwości, że termin ten wynosi 10 lat, przy czym, jeżeli żądamy unieważnienia umowy, wówczas okres ten liczymy od daty jej podpisania, natomiast w przypadku gdy żądamy zwrotu nadpłaty określonej raty, wówczas termin liczymy od daty wpłaty określonej kwoty na rzecz banku" – zaznaczył adwokat.

"Roszczenia kierowane do banku, związane z istnieniem w umowach kredytowych tzw. klauzul niedozwolonych (jak choćby jednostronne ustalanie kursu waluty na dzień a nawet na godzinę spłaty raty kredytowej) są roszczeniami finansowymi najczęściej o zwrot nienależnie pobranych kwot spowodowanych nadpłaconymi ratami, niejednokrotnie również roszczeniem o unieważnienie całej umowy i jak każde roszczenie ograniczone jest czasowo. Istnieją jednak czasowe ograniczenie roszczeń, co oznacza, że po upływie terminu przedawnienia ten, przeciwko komu przysługuje roszczenie, może uchylić się od jego zaspokojenia" - wyjaśnił.

Jak wskazał ekspert, w celu przerwania biegu przedawnienia roszczeń każdy z kredytobiorców może m.in. wystąpić na drogę tzw. zawezwania do próby ugodowej i opłacić wniosek w zależności od wartości wyliczonego roszczenia w kwocie 40 zł przy roszczeniach do 10 tys. zł lub 300 zł przy roszczeniach ponad 10 tys. zł.

Ma też możliwość wystąpienia z pozwem o spełnienie określonego świadczenia, np. unieważnienie umowy albo zwrot nienależnie pobranych kwot.

Może też wszcząć postępowanie polubowne przy Rzeczniku Finansowym, które wcześniej zostało poprzedzone postępowaniem reklamacyjnym (od stycznia 2017 r. kredytobiorcy otrzymali nowe narządzie, zgodne z ustawą pozasądowym rozwiązywaniu sporów konsumenckich). Opłata od wniosku o wszczęcie postępowania polubownego wynosi 50 zł - podał.

W ocenie Rafała Olejnika argumentem przemawiającym za wszczęciem postępowania polubownego przy Rzeczniku Finansowym jest konieczność uczestnictwa w takim postępowaniu podmiotu finansowego oraz fakt, że jeżeli nie uda się nawiązać porozumienia z instytucją finansową i nie dojdzie do zawarcia ugody, Rzecznik Finansowy ma obowiązek sporządzenia protokołu - opinii, w której zawrze ocenę stanu faktycznego, co może być przydatne na dalszym etapie ewentualnego procesu.