W poniedziałek rząd przyjął projekt mający umożliwić sądom sprawniejsze rozpatrywanie spraw frankowych. Chodzi o kredyty i pożyczki indeksowane lub denominowane do franka szwajcarskiego (CHF) oraz umowy przekształcone w kredyty waloryzowane do CHF. W ocenie resortu sprawiedliwości, który przygotował ten projekt, wzmocni on pozycję konsumentów w sporach z bankami. Projektowana ustawa ma objąć także sprawy wszczęte i niezakończone przed dniem jej wejścia w życie.

Ustawa frankowa może obniżyć wygrane

Przeciwnego zdania jest adwokat Pilawska, która reprezentuje konsumentów w sporach z bankami. Jej zdaniem projektowane przepisy nie przyspieszą postępowań frankowych przed sądami. Jak zauważyła, jej pierwsze i zarazem najdłuższe postępowania trwały ok. 7 lat, a obecnie średnio trwają 2-3 lata.

Od 2016 roku prowadzę sprawy frankowe i mogę powiedzieć jedno: dziś naprawdę nie potrzebujemy kolejnej ustawy. Umowy pełne niedozwolonych postanowień są eliminowane z obrotu, a kredytobiorcy, po latach walki, wreszcie odzyskują swoje pieniądze. W wielu sądach frankowych widać wyraźne przyspieszenie, a linia orzecznicza jest stabilna i przewidywalna – powiedziała mecenas.

Według niej najwięcej kontrowersji budzi proponowane w projekcie rozwiązanie dotyczące prawa banku do podnoszenia zarzutu potrącenia do końca postępowania apelacyjnego. Jak wyjaśniła, bank wykazuje, że ma wierzytelność wobec kredytobiorcy o zwrot pożyczonego przez niego kapitału. Obecnie zarzut ten podnieść można w odpowiedzi na pozew albo w ciągu dwóch tygodni od wymagalności tej wierzytelności. Zgodnie z projektowaną ustawą ma to być możliwe do końca postępowania apelacyjnego.

– Ta nieograniczona możliwość podnoszenia umożliwia bankom kierowanie przebiegiem procesu, tak by w najlepszym dla nich momencie podnieść ten zarzut. Mam klientów, którzy w sądzie są np. siedem lat. Bank po wejściu w życie tej ustawy podniesie potrącenie – bo może – i skasuje odsetki za te ostatnie siedem lat. To jest kilkaset tysięcy złotych dla klienta – zaznaczyła Pilawska.

Jak mówiła, w praktyce może to oznaczać, że wygrana kredytobiorcy, który latami walczył w sądzie i pokrywał koszty z tym związane, może ulec obniżeniu „jednym pismem banku”. – W ten sposób banki oszczędzą miliardy złotych na odsetkach, które zgodnie z dotychczasową linią orzeczniczą należały się konsumentom – podkreśliła prawniczka. Jej zdaniem przepis ten „de facto nagradza banki za przewlekanie spraw”, a banki otrzymają dzięki niemu „potężne narzędzie, które czyni ich przegraną znacznie mniej bolesną”.

Rozmówczyni PAP odniosła się też do zawartej w projekcie zasady, zgodnie z którą jeśli w ciągu sześciu miesięcy od wejścia w życie przepisów strona sporu, np. bank lub konsument, cofnie pozew, apelację albo skargę kasacyjną, to sąd zwróci jej połowę uiszczonej opłaty sądowej. Pilawska stwierdziła, że choć formalnie przepis ten dotyczy każdej strony, to w sprawach frankowych banki częściej składają i wycofują zaskarżenia. – To one w praktyce dostaną więc premię, której koszt poniesie Skarb Państwa, a więc my wszyscy, podatnicy – podkreśliła.

W ocenie mecenas może to doprowadzić do sytuacji, w której banki „masowo wnoszą apelacje, a gdy widzą, że sprawa jest przegrana – wycofują je i odzyskują połowę wpisu”. – Spór wcale się nie kończy, bo proces toczy się dalej z inicjatywy konsumenta, tyle że państwo dokłada do wycofania się silniejszej strony. To nie jest żadna realna „zachęta do polubownego zakończenia sporu”, jak twierdzi rząd, bo konsument rzadko cofa apelację, zwykle broni korzystnego wyroku – dodała.

Zdaniem Pilawskiej usprawnienie rozpoznawania spraw frankowych wymagałoby innych działań. – Zwiększenia liczby etatów sędziowskich, realnego wsparcia kadrowego dla sądów, przede wszystkim w postaci asystentów sędziego i pracowników sekretariatów. To właśnie te elementy – a nie kolejne ustawy – są kluczowe, by sprawy konsumenckie były prowadzone szybciej, sprawniej i w duchu ochrony praw obywateli – podsumowała.

Banki: Realny dostęp do instrumentów procesowych

Z kolei dyrektor Zespołu Prawno-Legislacyjnego w Związku Banków Polskich (ZBP) Katarzyna Urbańska uważa, że projekt jest potrzebny. Jak podkreśliła w komentarzu wysłanym PAP, projekt zawiera rozwiązania, dzięki którym „istnieje szansa na skrócenie czasu trwania procesów oraz ograniczenie ich kosztów”. Wśród nich wymieniła zniesienie ograniczenia czasowego dla podnoszenia zarzutu potrącenia oraz rozszerzenie możliwości wniesienia pozwu wzajemnego do momentu zamknięcia sprawy w pierwszej instancji.

„Zmiany te mają na celu zapewnienie realnego dostępu do instrumentów procesowych, które dotychczas istniały w sposób ograniczony, co w wielu przypadkach prowadziło do konieczności wytaczania odrębnych powództw lub powtarzania postępowań” – stwierdziła Urbańska.

Zwróciła jednak uwagę, że projekt – według niej – nie rozwiązuje „fundamentalnego problemu”, czyli braku podstawy materialnoprawnej do rozliczania świadczeń po unieważnieniu umowy kredytowej. Jak wskazała, obecnie w orzecznictwie istnieją dwie koncepcje, a brak przepisów przesądzających wybór jednej z nich „rodzi poważne ryzyko chaosu orzeczniczego”.

Założenia ustawy frankowej

Przyjęty przez rząd projekt miałby też m.in. wstrzymać obowiązek spłacania rat przez kredytobiorcę z mocy prawa z chwilą doręczenia bankowi pozwu, do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Rozwiązanie to ma mieć charakter automatyczny, tzn. nie będzie wymagać wydawania orzeczeń ani zarządzeń. Tym samym bank nie będzie zgłaszał konsumenta do rejestru dłużników, a już wpisane dane mają zostać wykreślone.

Ponadto projekt przewiduje, że w procesie, w którym kredytobiorca dochodzi należności wynikających z nieważności umowy kredytu, bank będzie miał możliwość dochodzenia roszczenia wzajemnego na wypadek, gdyby umowa okazała się nieważna. Propozycja ta zmierza do dokonania rozliczenia roszczeń banku i konsumenta w jednym postępowaniu sądowym i jednym orzeczeniu. Obecnie bowiem po wytoczeniu przez kredytobiorcę sprawy o zwrot dokonanych wpłat bank wytacza powództwo o zwrot wypłaconego kapitału, co powoduje dublowanie się postępowań.

Inne zapisy projektu odnoszą się do szerszych możliwości rozpoznawania takich spraw przez sądy na posiedzeniach niejawnych, ewentualności słuchania świadków w ramach posiedzeń zdalnych, a także umożliwienia przesłuchania strony przez złożenie zeznań na piśmie. Po cofnięciu pozwu lub apelacji postępowanie będą mogli umarzać referendarze sądowi.

Projektowana ustawa nie obejmie umów frankowych zawartych przez osoby prawne lub fizyczne, gdy działały jako przedsiębiorcy w ramach prowadzonej działalności gospodarczej.

Resort sprawiedliwości informował na początku czerwca, że w I kwartale 2025 r. było 12 606 nowych spraw frankowych, co stanowi spadek o połowę w porównaniu z analogicznym okresem rok temu. Liczba spraw pozostałych do załatwienia w II instancji wzrosła natomiast o 2,9 proc. (z 57 tys. 504 na koniec 2024 roku do 59 tys. 185 na koniec I kwartału 2025 r.). W tym okresie zawarto 11 495 ugód w sprawach frankowych, a łączna liczba ugód zawartych od początku 2024 roku wyniosła 55 tys. 506 – dodano.

Jacek Stankiewicz (PAP)

jls/ mick/ mhr/