Nie pomogły trwające do godz. 2.30 w czwartek obrady sejmowej komisji ds. energii i skarbu. Ani apele związków zawodowych i samorządowców.
Kopalnia Krupiński w Suszcu w 2017 r. trafi do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, gdzie zakończy pracę. I to mimo koncesji wydobywczej ważnej do 2030 r. W nocy ze środy na czwartek w Sejmie minister energii Krzysztof Tchórzewski przekonywał, że nie ma możliwości wycofania się z decyzji o zakończeniu wydobycia. Powtórzył, że zainwestowanie kolejnych 300 mln zł w zakład przynoszący rocznie 100–150 mln zł strat nie daje gwarancji ratunku, mimo zwyżki cen węgla koksowego. Krupiński nie produkuje dziś takiego węgla, ale ma jego zasoby, więc przy odpowiednich inwestycjach mógłby go wydobywać. Węgiel koksowy, baza do produkcji stali, jest znacznie droższy niż węgiel energetyczny. Według wiceministra energii Grzegorza Tobiszowskiego winę za zamknięcie Krupińskiego w dużej mierze ponosi poprzedni rząd, który przez osiem lat nie zrobił nic w sprawie restrukturyzacji górnictwa.
Związkowcy z Krupińskiego przedstawili wyliczenia świadczące o tym, że ich kopalnia mogłaby pracować jeszcze nawet 20 lat. I że wcale nie jest najgorszą z tych, które są typowane do zamknięcia. Sęk w tym, że likwidacja Krupińskiego to warunek umowy restrukturyzacyjnej JSW z bankami oraz z Towarzystwem Finansowym Silesia, które jeszcze w tym roku ma objąć obligacje JSW za 300 mln zł. – Być może gdybyśmy byli w innej spółce, los kopalni byłby inny – mówili w Sejmie rozżaleni górnicy.
18 listopada Komisja Europejska zatwierdziła niemal 8 mld zł pomocy publicznej (czyli udzielanej z budżetu państwa) na zamykanie polskich kopalń w latach 2015–2018. Na liście znalazło się kilka kopalń i tzw. ruchów (czyli części kopalń – czasem to tylko infrastruktura na powierzchni). Wśród nich jest właśnie m.in. Krupiński. Jego los równie szybko ma podzielić zabrzańska kopalnia Makoszowy. Jej przypadek jest jednak inny – ten zakład już od 2015 r. jest w Spółce Restrukturyzacji Kopalń, lecz nadal wydobywa węgiel. Korzysta z dopłat do strat produkcyjnych (dopuszczalnych przez UE dla kopalń, które będą zamykane), ale po decyzji KE to możliwe tylko do końca tego roku. Formalnie decyzja o zamknięciu Makoszów nie zapadła. Losy zakładu również były tematem nocnego posiedzenia w Sejmie. Prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik przekonywała, że ostatnia kopalnia w tym mieście (poza zabytkową Guido) wychodzi na prostą i powinna dostać jeszcze jedną szansę. – Zabrze traci przemysł – stwierdził jeden ze związkowych liderów Andrzej Chwiluk.
Oprócz Makoszów i Krupińskiego do likwidacji na przyszły rok szykowane są Sośnica oraz części kopalń Pokój, Rydułtowy, a także ruch Śląsk kopalni Wujek, zgodnie z listą zgłoszoną w Brukseli.
Famur przejął Kopex
66 proc. akcji Kopexu jest już w rękach firmy TDJ (właściciela 72 proc. akcji Famuru). Przejęcie ma kosztować w sumie 880 mln zł, bo oprócz restrukturyzacji zadłużenia Famur dokapitalizuje Kopex 260 mln zł. TDJ będzie koordynować rozpoczętą kilka miesięcy temu restrukturyzację zadłużenia Kopexu, polegającą m.in. na redukcji zatrudnienia czy sprzedaży spółek zależnych. Plan pełnego połączenia potencjału Famuru i Kopexu zostanie opracowany w I kw. 2017 r. Dzięki fuzji obydwie firmy połączą siły i będą próbowały rywalizować na arenie międzynarodowej z innymi górniczymi gigantami. Z powodu braku pieniędzy na inwestycje w kopalniach i duże opóźnienia w płatnościach faktur Kopex, który przez lata był wiodącym producentem urządzeń dla górnictwa i wykonawcą usług dla branży, zaczął przynosić straty finansowe. Kiedy banki wstrzymały finansowanie, stanął niemal na krawędzi bankructwa. Grupa Famur, także produkująca dla branży wydobywczej już w 2014 r., zaproponowała Kopexowi połączenie sił, ale wówczas na przejęcie nie zgodził się główny akcjonariusz Krzysztof Jędrzejewski. Teraz nie ma już przeszkód, by fuzja doszła do skutku. Główny udziałowiec Kopeksu zmienił zdanie. Ostatnim warunkiem koniecznym do przejęcia było podpisanie porozumienia dotyczącego restrukturyzacji zadłużenia Kopexu, które sięga aż 620 mln zł. Sygnatariuszami umowy są spółki Grupy Kopex, spółka zależna TDJ oraz siedem banków (PKO BP, Pekao, ING Bank Śląski, BGŻ BNP Paribas, HSBC Bank Polska), które kredytowały Kopex.