Mimo poprawy koniunktury inwestycjom jądrowym w Europie wciąż trudno przełamać impas. Brytyjska elektrownia ma być ponad dwukrotnie droższa niż zakładano, a we Francji służby kontrolne zasugerowały by priorytetem były krajowe inwestycje a nie europejska rywalizacja o nowe budowy. To nie jest bez wpływu na pierwszą polską elektrownię jądrowa, która ma powstać na Pomorzu.

Koszt budowy planowanej przez Brytyjczyków elektrowni Sizewell C jest obecnie szacowany na blisko 40 mld funtów (ekwiwalent ok. 200 mld zł) – niemal dwukrotnie powyżej wartości, która zakładana i komunikowana była w 2020 r. – wynika z informacji „Financial Times”. Równocześnie francuski Trybunał Obrachunkowy (w Polsce jego odpowiednikiem jest Najwyższa Izby Kontroli) opublikował raport, w którym stwierdza, że prowadzący inwestycje jądrowe na Wyspach EdF powinien wstrzymać się z zatwierdzeniem ostatecznej decyzji w sprawie Sizewell dopóki nie ograniczy swojej ekspozycji finansowej w budowanej siódmy rok siłowni Hinkley Point C (HPC).

Wielka Brytania nie chce się pakować w koszty atomu Hinkley Point C

Według ostatnich informacji, ma ona zostać ukończona najwcześniej w 2029 r., a jej koszt sięgnie minimum 46,5 mld mld funtów, w związku z czym HPC okrzyknięto już najdroższą elektrownią jądrową w historii. Rosnące koszty projektu spadają obecnie wyłącznie na EdF – po tym, jak partycypacji w dalszym jego finansowaniu wymiksował się jej chiński partner, grupa CGN (pierwotnie miała objąć 1/3 udziałów w Hinkley Point C). „Francuski NIK” zaleca więc wprost, by uczynić z państwowego w ponad ¾ projektu Sizewell C kartę przetargową, która zachęci rząd brytyjski do zaangażowania kapitałowego w coraz bardziej problematyczną inwestycję w Hinkley Point. Dziś jedynym wkładem w HPC ze strony Londynu mają być dopłaty do cen w ramach kontraktu różnicowego (indeksowaną do inflacji stawkę referencyjną uzgodniono w 2013 r. na poziomie niespełna 90 funtów za megawatogodzinę; obecna jej wartość to ok. 123 funty). Brytyjczycy pozostają na stanowisku, że Hinkley Point C to komercyjne przedsięwzięcie, w które rząd nie zamierza się pakować.

Nowy znak zapytania w sprawie polskiego atomu

Francuski trybunał zarekomendował ponadto, by EdF priorytetowo potraktowała projekty realizowane we Francji i podejmowała za granicą jedynie przedsięwzięcia gwarantujące zysk i nie grożące opóźnieniami planom krajowym. Wskazał, że ostateczne decyzje dotyczące wdrożenia krajowego programu powinny być uzależnione od zabezpieczenia środków na jego sfinansowanie i zadowalających postępów prac projektowych. To wnioski, oparte m.in. na doświadczeniach z obarczonych licznymi komplikacjami inwestycji w fińskim Olkiluoto oraz francuskim Flamanville. I zarazem nowy znak zapytania w sprawie udziału Francuzów w rywalizacji o technologię ewentualnej drugiej polskiej elektrowni jądrowej.

Budowę sześciu nowych reaktorów EPR2 w kraju i przeprowadzenie analiz w sprawie kolejnych ośmiu zapowiedział w 2022 r. prezydent Emmanuel Macron. Według Trybunału obecnie koszt realizacji pierwszych trzech par EPR2 można dziś szacować na niemal 80 mld euro. W raporcie podano też, że sukces programu wymagać będzie zwiększenia zatrudnienia we francuskiej branży jądrowej mniej więcej o połowę, co oznaczałoby aż 100 tys. nowych pracowników do 2033 r. Na dziś – podkreślono – wysiłki, by wzmocnić moce produkcyjne i podnieść kompetencje w przemyśle związanym z atomem pozostają niewystarczające.

Małe reaktory jądrowe nie takie tanie

Sytuacja EdF o tylko jeden z przykładów na to, jak trudno jest branży energetyki jądrowej w naszej części świata – mimo wysypu nowych projektów i poprawy koniunktury dla atomu – odzyskać impet po wieloletnim zastoju oraz przełamać trudności związane m.in. z finansowaniem wysoce kapitałochłonnych, złożonych i długotrwałych inwestycji. Optymizmem nie napawają też wstępne wyliczenia dotyczące kosztów budowy pierwszych małych reaktorów modułowych (SMR), które dla energetyki jądrowej miały być kluczem do wyjścia z kryzysu.

Według przedstawionych we wrześniu wstępnych wyliczeń Tennessee Valley Authority, państwowego koncernu energetycznego i jednego z podmiotów zainteresowanych rozwojem SMR-ów, koszty budowy pierwszego małego reaktora lekkowodnego mogą sięgnąć niemal 18 tys. dol. za kilowat, nie licząc odsetek od kapitału. Jak wskazuje kanadyjski dziennik „The Globe and Mail”, dla pierwszego reaktora BWRX-300 planowanego w Darlington – który ma być wzorem m.in. dla inwestycji Orlen Synthos Green Energy w Polsce – oznaczałoby to cenę powyżej 8 mld dol.