Sieci elektroenergetyczne są dziś przystosowane do przesyłu z południa na północ, ale wraz z rozwojem morskiej energetyki wiatrowej czy budową elektrowni jądrowej coraz więcej prądu będzie płynęło w odwrotnym kierunku – z Pomorza do reszty kraju.
Jak mówi Wojciech Kledzik, kierownik w obszarze strategii i innowacji w Orlenie, przeniesienie ciężaru rozwoju energetyki na północ wynika m.in. ze zmian w przepływie krytycznych surowców. Ropa zaopatrująca rafinerie Orlenu obecnie trafia do Polski przez Bałtyk i naftoport. – To bardzo istotne przesunięcie, które zastępuje paliwa historycznie idące z kierunku wschodniego, z Rosji. Analogiczny proces nastąpił w dostawach gazu ziemnego po inwazji Rosjan na Ukrainę. Dostawy z kierunku wschodniego zostały zastąpione dostawami przez Baltic Pipe i do terminala w Świnoujściu – mówi Kledzik.
Energetyka wiatrowa na morzu
W nadchodzących latach na morzu ma się jednak rozwijać przede wszystkim energetyka wiatrowa. Pierwszą polską inwestycją offshore ma być realizowany przez Orlen i Northland projekt Baltic Power. Na początek projektowane są turbiny o mocy 1,2 GW. – Jesteśmy przekonani, że przed 2030 r. projekt Baltic Power zostanie zrealizowany – zapewnia Wojciech Kledzik. – Potencjał basenu Morza Bałtyckiego w zakresie offshore’u to 80–90 GW, a obecnie wykorzystuje się ok. 3 GW w skali regionu – dodaje przedstawiciel Orlenu.
Tej transformacji z nadzieją przyglądają się samorządy. – Dziś jesteśmy uzależnieni od branży turystycznej, 84 proc. naszych przedsiębiorstw jest z nią związanych – mówi Roman Kużel, burmistrz gminy Władysławowo. Wskazuje, że dominacja jednego sektora to ryzyko – w przypadku turystyki związane np. z pogodą.
Aby mieć udział w transformacji, samorządy starają się o inwestycje. – Już dziś zabiegamy, żeby znalazły się pieniądze na projekt falochronów zewnętrznych dla nowego portu, by go przygotować do drugiej edycji budowy farm wiatrowych na Bałtyku czy do budowy elektrowni jądrowej. Nie możemy popełniać tych samych błędów, co kiedyś: czekać i zastanawiać się. Biznes nie śpi – stwierdził burmistrz Władysławowa.
Według niego przestrogą na przyszłość powinno być opóźnienie w realizacji portu instalacyjnego w Świnoujściu. W rezultacie na budowie pierwszej z morskich farm wiatrowych Orlenu zarobi terminal na Bornholmie. – Dla nas jako samorządowców jest rzeczą niepojętą, że pierwsze farmy wiatrowe będą obsługiwane przez port w Danii, a nie w Polsce – mówi Kużel.
Nowe miejsca pracy
Rozwój portu oznacza dla lokalnych społeczności nowe miejsca pracy. – To bardzo stabilna branża. Jeśli podmiot zainwestuje w port, to przynajmniej na 30 lat, więc firmy wokół mają stabilny rynek pracy na dziesięciolecia – dodaje samorządowiec.
Kiedy offshore czy elektrownia jądrowa zaczną działać w pełnej skali, w produkcji prądu nad Bałtykiem spodziewane są nadwyżki. Te można eksportować, pod warunkiem że będą ku temu ścieżki: interkonektory, a więc międzypaństwowe połączenia między systemami przesyłowymi. Według Wojciecha Kledzika to kluczowy element w kontekście zależności generacji prądu od warunków pogodowych.
Łatwo dostępna czysta energia przyciągnie kolejnych inwestorów. Firmy produkcyjne muszą się bowiem liczyć z tym, że minimalizowanie śladu węglowego będzie w nadchodzących latach tylko zyskiwać na wadze. – Z perspektywy samorządów nie jest to więc tylko kwestia ekologii – dodaje Kużel. Samorząd rozważa już także utworzenie spółdzielni energetycznej, która będzie wykorzystywać tańszy prąd do zasilania budynków użyteczności publicznej czy do oświetlenia ulic. ©℗