– W perspektywie 2050 r. zapotrzebowanie Włoch na energię elektryczną niemal się podwoi, sięgając 583 terawatogodzin. Do zaspokojenia tak wielkiego skoku nie wystarczy rozbudowa źródeł odnawialnych – powiedział na początku tygodnia Gilberto Pichetto Fratin, włoski minister energii. Według jego zapowiedzi Włochy, które jeszcze w zeszłym roku starały się zachowywać pozycję obrotową w sporze o miejsce dla atomu w europejskiej transformacji, przymierzają się do decyzji o zniesieniu ustawowego zakazu odbudowy tej gałęzi energetyki.
Obowiązuje on od czasu wygaszenia reaktorów pod koniec lat 80.
Dziś rząd Giorgii Meloni uważa, że wyniki referendów z 1987 i 2011 r., które zdecydowały o odejściu kraju od atomu, nie są już aktualne. Ewoluowały zarówno nastroje społeczne, jak i technologia. A dodatkowo – zabezpieczając się przed krytyką – Rzym podkreśla, że nie chce stawiać na konwencjonalne duże reaktory, lecz na małe jednostki modułowe (SMR) oraz technologie nowej generacji, które mogłyby być lokowane w pobliżu energochłonnych zakładów przemysłowych.
Projekt, który uchyli drzwi nowym inwestycjom jądrowym, ma zostać skierowany do parlamentu na początku przyszłego roku. Wcześniej, bo jeszcze w tym roku, zespół ekspercki pod przewodnictwem konstytucjonalisty Giovanniego Guzzetty ma przedstawić szczegółowe propozycje zmian potrzebnych, aby pozwolić na rozwój atomu. Pichetto liczy, że pierwsze zezwolenia na budowę nowych jednostek będą mogły zostać wydane w okolicach 2030 r.
Program jądrowy we Włoszech
Wiele wskazuje na to, że w Rzymie trwają już nieformalne przymiarki do wyboru zagranicznego partnera technologicznego programu jądrowego. Minister energii twierdzi, że wstępne zainteresowanie włoskim programem wyraziły już koncerny francuskie i amerykańskie. Pichetto zaznacza jednocześnie, że docelowo Włochy mierzą wyżej i chcą mocno włączyć się w łańcuch dostaw dla atomu. – Chcę energetyki jądrowej, której motorem napędowym jest włoski przemysł – podkreśla w rozmowie z „Corriere della Sera”.
Włochy to nie pierwszy kraj, który zwraca się w ostatnim czasie z powrotem w kierunku atomu jako jednego z istotnych instrumentów na drodze do neutralności klimatycznej albo przynajmniej zawiesza na kołku wcześniejsze plany wygaszania tej gałęzi energetyki. Zakładany na 2045 r. cel miksu w 100 proc. opartego na OZE skorygowała w zeszłym roku Szwecja, dopuszczając w swojej strategii także inne źródła czystej energii. Plany ogłoszone przez Sztokholm zakładają zniesienie krajowego limitu reaktorów jądrowych i uruchomienie budowy 2,5 GW nowych mocy tego typu do 2035 r. Prace nad szczegółami programu trwają.
Po wieloletnich dyskusjach decyzje o budowie nowych reaktorów podjęli Holendrzy, a Belgowie w obliczu kryzysu energetycznego wydłużyli pracę planowanych do wygaszenia bloków jądrowych o ponad 10 lat i coraz wyraźniej dopuszczają zmianę kursu na odejście od atomu (premier de Croo przyznał niedawno, że energia jądrowa jest niezbędnym elementem odpowiedzi na wyzwania klimatyczne). Następna w kolejce do dokonania projądrowego piwotu może być Estonia, gdzie realizację elektrowni jądrowej w oparciu o SMR-y zarekomendowała rządowi wiosną specjalna grupa robocza, a w czerwcu uchwałę wyrażającą poparcie dla wdrożenia technologii jądrowych przyjął krajowy parlament.
Niemcy, a atom
Ale największym przełomem byłaby zmiana stanowiska niemieckiego wobec atomu, który może przynieść zmiana składu Bundestagu. W Berlinie, który przez lata był głównym ośrodkiem, wokół którego ogniskowała się koalicja przeciwników energetyki jądrowej, antyatomowy konsensus jest przeszłością. Chadecja, a więc faworyt przyszłorocznych wyborów, pod przywództwem Friedricha Merza nie tylko opowiedziała się za nowym otwarciem dla energii jądrowej (i nie jest w tej sprawie osamotniona, bo przychylne tej technologii stanowiska zajmują też liberałowie i Alternatywa dla Niemiec), ale też chce rozliczyć decyzje o wygaszeniu 1,5 roku temu ostatnich niemieckich reaktorów. Tuż przed wakacjami z inicjatywy CDU/CSU w Bundestagu powołano komisję śledczą, która ma wyjaśnić, czy w ministerstwie gospodarki i klimatu dochodziło do tuszowania sygnałów świadczących o kłopotach, do jakich może doprowadzić planowane pożegnanie z atomem. A we wtorkowym „Die Welt”, centroprawicowym dzienniku ze stajni Axel Springer, szeroko opisano analizę, z której wynika, że kontynuacja eksploatacji wszystkich elektrowni jądrowych wygaszonych decyzjami politycznymi kolejnych niemieckich rządów od 2002 r. pozwoliłaby zaoszczędzić ok. 600 mld euro, ograniczając o połowę koszty transformacji względem przyjętej strategii Energiewende.
Nowy układ na poziomie państw członkowskich może przynieść już w najbliższym czasie owoce w postaci kolejnych zmian polityki na poziomie wspólnotowym. Lepszą koniunkturę dla projektów jądrowych zwiastowało w minionej kadencji warunkowe włączenie atomu do taksonomii – unijnego katalogu zrównoważonych inwestycji i kluczowego drogowskazu dla inwestorów i inwestycji finansowych – czy zaangażowanie się kilkunastu stolic w prace sojuszu jądrowego. Ale granicą zmian pozostawał nieformalny priorytet dla OZE.
Sygnałem, że profil nowej Komisji może być bardziej przychylny dla atomu, są bardziej jednoznaczne niż kiedykolwiek wypowiedzi nowej-starej przewodniczącej Ursuli von der Leyen. – Potrzebujemy więcej energii jądrowej – powiedziała wprost pod koniec sierpnia na konferencji GLOBSEC w Pradze. Ofertę teki ds. energii w nowym kolegium komisarzy dostał od niej ponadto czeski minister Jozef Síkela, odpowiedzialny za ukończone wiosną negocjacje z Komisją w sprawie pomocy publicznej dla nowych reaktorów w Dukovanach. W nowej układance wpływy zwolenników atomu hamować będzie najprawdopodobniej wiceszefowa KE ds. Zielonego Ładu Teresa Ribera, ale będzie ona stosunkowo osamotniona – ze względu na słabszą niż w poprzedniej kadencji pozycję socjalistów (którzy sami nie mają w sprawie energii jądrowej jednolitego stanowiska).
Postulat odnowy europejskiego atomu, w tym odbudowy aktywów przemysłowych w tej branży, pojawia się też w raporcie Maria Draghiego, czyli najistotniejszym jak na razie dokumencie wytyczającym możliwe kierunki strategiczne dla UE na kolejne lata po wygaśnięciu funduszu odbudowy. Według wieloletniego premiera Włoch i b. szefa Europejskiego Banku Centralnego konieczne jest przyspieszenie realizacji nowych inwestycji jądrowych, które, obok rozwoju energetyki słonecznej i wiatrowej, powinny być jednym z kluczy do transformacji energetycznej i konkurencyjności unijnego przemysłu. ©℗