PGE przygląda się możliwości zakupu od Siemensa technologii zgazowania na powierzchni – wynika z informacji DGP. Coraz bliżej budowy instalacji pilotażowej jest Grupa Azoty. To rozwiąże problem nadpodaży?
Siemens, który odchodzi od węgla, pozbywa się ośrodka badawczego we Freibergu – chce sprzedać sprawdzoną i stosowaną technologię produkcji gazu z węgla. Jak ustaliliśmy, sprawie przygląda się PGE, choć są to na razie informacje nieoficjalne. – Nie analizujemy tego projektu – zapewnia Maciej Szczepaniuk, rzecznik spółki.
– Tylko na początku, dzięki zakupowi tej technologii PGE mogłoby zbudować kilka reaktorów do przerabiania paliwa w postaci stałej na gaz. Warunek jest jeden: dokładne due diligence, które odpowie na pytanie, czy faktycznie warto w to zainwestować – wyjaśnia DGP osoba znająca sprawę.
Oficjalnie mówi się za to o pierwszej instalacji, którą miałaby wybudować w Kędzierzynie-Koźlu Grupa Azoty. Konsorcjum Grupy Azoty, Tauronu i KGHM zleciło przygotowanie studium wykonalności dla pierwszej instalacji zgazowania. Kosztowało ok. 1 mln zł. Przygotowała je firma Foster Wheeler Italiana. Jest gotowe od lutego, ale wciąż nie zostało oficjalnie zaprezentowane. Instalacja jest przewidziana na ok. 1 mln ton węgla rocznie i pozwalałaby produkować 400 mln m sześc. gazu. W zależności od wyboru technologii i oczekiwanych efektów jej koszt to 2–3 mld zł.
W Polsce prowadzony był w 2014 r. eksperyment podziemnego zgazowania węgla tzw. metodą szybową z wykorzystaniem infrastruktury czynnej kopalni Wieczorek Katowickiego Holdingu Węglowego. W ciągu 53 dni przerobiono ok. 250 ton węgla i wytworzono 900 tys. m sześc. gazu. – W oparciu o uzyskane wyniki w skali pilotażowej opracowane zostały optymalne konfiguracje tego typu układów. Będą stanowiły podstawę budowy krajowych instalacji demonstracyjnych, a w przypadku opłacalności technologii i braku niekorzystnych oddziaływań na środowisko szerszego rozpowszechnienia. Mamy już studium wykonalności, szukamy potencjalnego inwestora – informuje Sylwia Jarosławska-Sobór, rzecznik Głównego Instytutu Górnictwa.
– Instalacja, która miałaby powstać w Grupie Azoty, byłaby w Polsce pionierska – uważa dr inż. Aleksander Sobolewski, dyrektor Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla. – Dobrze, że znalazł się podmiot, który się tego podejmie. Może dzięki temu temat zgazowania węgla uda się pchnąć do przodu – dodaje Paweł Nierada, ekspert ds. energetyki w Instytucie Sobieskiego. Ale najpierw należałoby odpowiedzieć na pytanie, jak nasza energetyka ma wyglądać za 30 lat i w okresie przejściowym.
– Wciąż kluczowym problemem przy używaniu węgla w każdej formie jest narzucana przez regulacje unijne redukcja emisji CO2. Dekarbonizacja nie byłaby zapewne konieczna, gdyby okazało się, że potrafimy zagospodarować CO2. I nie mam tu na myśli technologii CCS (wychwytywania i podziemnego składowania CO2 – red.), lecz raczej to, co np. proponuje Mitsubishi, oraz również inni gracze, czyli wychwyt CO2 i wykorzystanie go w ciężkiej chemii – tłumaczy. Mitsubishi bada temat instalacji pozwalającej na przekształcanie wodoru oraz dwutlenku węgla pochodzącego z elektrowni węglowej do postaci metanolu. Nad podobnymi technologiami pracuje Tauron, alternatywne rozwiązania CCU (carbon capture and utilisation) prezentowane są przez firmy brytyjskie. – Może się zatem okazać, że wychwytywanie CO2 nie musi być jedynie dodatkowym kosztem, lecz dodatkowym strumieniem wartości – uważa Nierada.
Prąd i ciepło z domowego pieca węglowego
Instytut Maszyn Przepływowych podjął temat małej energetyki węglowej. – Pokazujemy ją jako polską specjalizację technologiczną. Małe instalacje produkujące w kogeneracji prąd i ciepło mogą być sztandarowym produktem eksportowym. Mamy gotowe prototypy, a problem pojawia się na styku biznes – nauka; naukowcy traktowani są czasem jak akwizytorzy – mówił podczas obrad parlamentarnego zespołu ds. górnictwa Dariusz Kardaś z Instytutu Maszyn Przepływowych w Gdańsku, który opracował mikroinstalacje węglowe (np. o mocy cieplnej 25 kW, a elektrycznej 2,5 kW).