Polska powinna stanowczo zabiegać o rynki mocy oraz zwiększenie darmowych przydziałów do emisji CO2 po 2020 r. Bez wprowadzania zmian polskie firmy energetyczne zmuszone będą kupować na aukcjach nawet 80 proc. niezbędnych uprawnień.



Realizacja polityki klimatycznej Unii Europejskiej nie może odbywać się kosztem rozwoju gospodarczego krajów członkowskich i niekorzystnej zmiany cen energii dla odbiorców. Jej cele muszą uwzględniać lokalne uwarunkowania, dostęp do surowców i zasobność portfela statystycznego gospodarstwa domowego. W polskich uwarunkowaniach to węgiel jest bogactwem naturalnym i podstawowym źródłem energii w perspektywie kolejnych kilkudziesięciu lat. Dlatego polskie firmy zrzeszone w Polskim Komitecie Energii Elektrycznej konsekwentnie będą dążyć do promowania swojego stanowiska na forum instytucji unijnych, które zakłada zapisy wspierające inwestycje w modernizacje i jednocześnie kompensacje w kosztach wytwarzania energii.
Wokół realizacji przez Polskę obowiązującego obecnie systemu derogacji narosło wiele mitów. Zarzuca się nam, że nie inwestujemy w dywersyfikowanie miksu energetycznego, a bezpłatny przydział emisji wykorzystujemy na finansowanie inwestycji węglowych, tym samym uzależniając się od wykorzystania tego paliwa w krajowej gospodarce.
Tymczasem fakty są inne. Polska ponosi wyższe koszty za emisje niż pozostałe kraje członkowskie, nawet po uwzględnieniu obecnych derogacji do 2020 r. Konsekwentnie dywersyfikujemy swój miks energetyczny i jesteśmy na drodze do osiągnięcia celów rozwoju OZE wyznaczonych na 2020 r. Polska nie wykorzystuje również darmowych uprawnień do przenoszenia środków na inwestycje węglowe, które co do zasady nie są objęte systemem derogacji. Ponadto nie zgadzamy się z opinią części unijnych interesariuszy, że przedłużenie derogacji po 2020 r. jest niepotrzebne. Pełna dywersyfikacja miksu energetycznego powinna przebiegać stopniowo przy uwzględnieniu maksymalnej efektywności ekonomicznej.
Warto podkreślić, że wbrew pogłoskom, według których Polska do 2020 r. otrzymała bezpłatne uprawnienia o wartości 8 mld euro, rzeczywista wartość rynkowa tych uprawnień to ok. 3–3,5 mld euro – z uwagi na istotny spadek cen CO2 w ostatnich latach. Przy czym warto również podkreślić, że szacowana wartość inwestycji niezbędnych do osiągnięcia redukcji emisji na poziome 30 proc. do 2030 r. (względem 1990 r.) to koszt ok. 60 mld euro. A więc darmowe przydziały do 2020 r. stanowią jedynie ok. 5 proc. środków niezbędnych na inwestycje w najbliższych 14 latach.
Biorąc po uwagę wszystkie wymienione czynniki, Polska powinna stanowczo domagać się zwiększenia darmowych przydziałów do emisji CO2 po 2020 r. Jest to bardzo ważne, ponieważ obecnie proponowane przydziały darmowych uprawnień przez Brukselę na okres 2021–2030 stanowią mniej niż 20 proc. szacowanego zapotrzebowania sektora w tym okresie, co oznacza, że bez wprowadzania zmian polskie firmy energetyczne zmuszone będą kupować na aukcjach nawet 80 proc. niezbędnych uprawnień. A taki scenariusz z pewnością odbiłby się negatywnie na kosztach wytwarzania energii, jej cenach i tym samym na rozwoju gospodarczym kraju.