Projekt nowelizacji przyjętej 20 lutego br. ustawy o OZE Ministerstwo Gospodarki zaprezentowało w maju. Jedną z zasadniczych zmian jest wprowadzenie przedziału taryf gwarantowanych dla niektórych technologii OZE, szczególnie dla fotowoltaiki.

Oznacza to, że właściciel instalacji 3 kW (dla domu jednorodzinnego) może otrzymać taryfę gwarantowaną w wysokości od 64 gr/kWh do 75 gr/kWh. W przypadku instalacji większej - od 3 do 10 kW - stawka gwarantowana wynosiłaby od 0,49 do 0,65 zł za 1kWh.

Jeśli właściciel mikroinstalacji chciałby wsparcia wyższego niż minimalne - bo przy niższej taryfie nie zwróci mu się inwestycja w panel fotowoltaiczny - musi to uzasadnić, wyliczając na podstawie specjalnego algorytmu i pod groźbą kary podpisać oświadczenie, że taka stawka jest konieczna.

Czy jest to zgodne z prawdą, sprawdzą pracownicy Urzędu Regulacji Energetyki. Resort chce, by mieli oni prawo do kontroli dokumentacji, ale także budynków i pomieszczeń należących do prosumentów (konsumentów i zarazem producentów energii). MG zapewnia, że kontrole URE będą przeprowadzane "jedynie w uzasadnionych przypadkach" i będą miały charakter "wybiórczy". Jak dodało ministerstwo, w proponowanych rozwiązaniach chodzi o to, by publiczne pieniądze na wsparcie dla mikroproducentów energii były wydawane zgodnie z zasadami pomocy publicznej.

Podczas konsultacji społecznych przedstawiciele Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej (PIGEOR) skrytykowali proponowane zmiany. Jak napisali, propozycje te budzą "co najmniej wątpliwości".

PIGEOR zwraca uwagę, że taryfy, powyżej minimalnych, będzie można uzyskać tylko po uzasadnieniu wyższych kosztów wytworzenia energii w instalacji. Koszty mają być wyliczone według skomplikowanego wzoru uwzględniającego koszty kapitałowe, inwestycyjne, stałe i zmienne przy zadanej stopie dyskonta w wysokości 3,58 proc. "Wzór nie uwzględnia jednak ryzyka inwestycyjnego, które w przypadku polskiego mało rozwiniętego rynku instalacji OZE jest stale wysokie" - czytamy w stanowisku Izby.

"Algorytm jest bardzo skomplikowany, dla przeciętnego obywatela niezrozumiały i przez to trudny w stosowaniu. Dodatkowo przyjęto bardzo niską stopą dyskontową, porównywalną z oprocentowaniem lokaty długoterminowej (ok. 3,5 proc.). Taka sytuacja powoduje, że nawet po podjęciu wysiłku wyliczenia kosztów według podanego wzoru, bez wzięcia pod uwagę ryzyka inwestycyjnego i dodatkowego wysiłku prosumenta w przygotowanie inwestycji, ekonomiczny efekt przedsięwzięcia może okazać się niesatysfakcjonujący i potencjalny inwestor zamiast zaangażować się w rozwój OZE, skorzysta raczej z bezpiecznej oferty lokaty długoterminowej. Efekt zachęty nie występuje" - konkluduje PIGEOR.

Również Instytut Energii Odnawialnej (IEO), powołując się na własne analizy ekonomiczne wykonane ze względu na nowelizację ustawy o odnawialnych źródeł energii, uznał, że proponowane zmiany "doprowadzą do zatrzymania rozwoju energetyki prosumenckiej w Polsce. Według prezesa IEO Grzegorza Wiśniewskiego, w proponowanej regulacji dwie sprzężone ze sobą szczególnie niekorzystne grupy przepisów mogą na długo uczynić nieracjonalnymi ekonomicznie inwestycje prosumenckie w Polsce. Jego zdaniem nowelizacja proponuje jednocześnie nieuzasadnione obniżenie wysokości pierwotnych tzw. taryf bazowych FiT dla wybranych technologii oraz poprzez nowe przepisy zwiększa koszty dla wszystkich technologii (bez zwiększenia wysokości pierwotnych taryf FiT). "W tych warunkach wyjściowa wysokość stawek FiT byłaby o 30-40 proc. zaniżona w stosunku do realnych kosztów, a inwestycje prosumenckie stałyby się całkowicie nieopłacalne i zabrakłoby mechanizmu do ich komercjalizacji".