W I kw. wiatr był najważniejszym źródłem energii. Pojawiają się jednak ostrzeżenia przed wysokimi cenami prądu, co zagraża konkurencyjności przetwórstwa.
Markus Krebber, prezes RWE, największego koncernu energetycznego w Niemczech, ostrzegł w rozmowie z gazetą „Bild”, że krajowi grożą niedobory energii elektrycznej. Sytuacja taka skutkowałaby wzrostami cen, a to byłoby zabójcze dla krajowego przemysłu. – Widzimy pierwsze znaki deindustrializacji – powiedział. Według niego drogi prąd zmusi firmy energochłonne do opuszczenia Niemiec. Stanowiłoby to poważne zagrożenie dla gospodarki: w 2022 r. przemysł odpowiadał za 23,5 proc. całkowitego niemieckiego PKB.
W podobnym tonie wypowiedział się Christian Kullmann, prezes Evonik Industries, drugiego co do wielkości koncernu chemicznego w Niemczech i jednego ze światowych liderów w segmencie chemii specjalistycznej. – W Niemczech ceny energii są jednymi z najwyższych na świecie, a każda branża i każda gospodarka potrzebuje taniego prądu – mówił w rozmowie z Deutschlandfunk.
Zgodnie z ustawą o cenie maksymalnej energii w 2023 r. cena 1 KWh dla przemysłu wynosi 0,13 euro. W krajach, które stanowią główną konkurencję dla niemieckiego przemysłu, ceny te są wyraźnie niższe – w Stanach Zjednoczonych 1 KWh kosztuje w przeliczeniu niewiele ponad 0,07 euro, a w Chinach niespełna 0,09 euro. Ponadto, według prognoz Federalnej Agencji ds. Sieci, odpowiednika polskiego Urzędu Regulacji Energetyki, do 2030 r. koszt produkcji energii za Odrą może wzrosnąć nawet o 40 proc.
Szef RWE przekonuje, że Niemcy potrzebują więcej mocy wytwórczych, przede wszystkim zielonych, które obecnie w Europie są najtańsze. – Mamy na to środki i chęć – powiedział. Domagał się on zwiększenia zachęt dla firm do takich inwestycji oraz poluzowania ograniczeń legislacyjnych.
Jak podał Destatis – Federalny Urząd Statystyczny, w I kw. 2023 r. w Niemczech wyprodukowano 13,2 TWh energii elektrycznej. To o 7,8 proc. mniej niż rok wcześniej. Prawie jedna trzecia (32,2 proc.) energii wytworzonej w br. pochodziła z elektrowni wiatrowych (rok wcześniej było to 30 proc.). Pomimo spadku o 0,7 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. po raz pierwszy od niemal trzech lat wiatraki miały najwyższy udział w wytwarzaniu energii elektrycznej. Elektrownie węglowe zajęły drugie miejsce z wynikiem 30 proc. Jednocześnie w I kw. wzrósł import energii, co wynikało ze stopniowego spadku wytwarzania w elektrowniach jądrowych (obecnie w Niemczech temat atomu jest zamknięty).
Michał Kędzierski, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich, wskazuje, że inwestycje w OZE mogą się przyczynić do spadku cen prądu, jednak nie jest to jedyny czynnik, który decyduje o kondycji niemieckiego przemysłu.
– W ostatnich latach produkcja przemysłowa w Niemczech spadła, ale nie doszło do exodusu firm czy fali bankructw – ocenia rozmówca DGP. Jego zdaniem istotną rolę w debacie na temat OZE odgrywa lobbing: – RWE jest firmą, która intensywnie inwestuje w rozwój farm słonecznych i wiatrowych, naturalne jest więc, że zależy jej na ułatwieniu regulacji i zwiększeniu środków mających na celu zwiększenie roli OZE w Niemczech – mówi Kędzierski.
Odpowiedzią rządu federalnego na „zadyszkę” przemysłu była propozycja Roberta Habecka, ministra gospodarki i klimatu, zakładająca subwencje do cen prądu dla przedsiębiorstw energochłonnych. Pomysł tego nie akceptują w pełni nawet przedstawiciele przemysłu. Ponadto w związku z planowanym odejściem od węgla Niemcom będą potrzebne nowe „sterowalne”, czyli niezależne od zmian pogody, moce wytwórcze. Według eksperta OSW do 2030 r. kraj będzie potrzebował 17–25 GW mocy z elektrowni gazowych; będą więc potrzebne zachęty, które skłonią firmy do budowy takich jednostek.
Zgodnie z niemiecką strategią energetyczną w 2030 r. 80 proc. energii ma pochodzić ze źródeł odnawialnych, w 2035 r. niemiecki miks ma się składać wyłącznie z OZE. Do 2045 r. kraj chce osiągnąć neutralność klimatyczną. Jak mówi rozmówca DGP, aby zrealizować ten cel, Niemcy musiałyby przyspieszyć inwestycje w źródła odnawialne trzy- lub czterokrotnie. Oznacza to, że codziennie w Niemczech musiałoby stawać sześć nowych turbin wiatrowych. ©℗