Bruksela nie nalega, ale PiS chce zamknąć kwestię liberalizacji 10H. Możliwe lokalne referenda.
Liberalizacją reguł lokowania wiatraków Sejm zajmie się na rozpoczynającym się dziś posiedzeniu. Obecnie, wskutek zaostrzenia przepisów przez PiS w 2016 r., obowiązuje zasada 10H, co oznacza, że obiekt może stać nie bliżej od zabudowań, niż wynosi 10-krotność jego wysokości. W praktyce niemal całkowicie eliminuje to możliwość stawiania wiatraków.
Do złagodzenia tych reguł rząd zobowiązał się w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Jest to jeden z tzw. kamieni milowych, które musimy wypełnić, aby otrzymać miliardy euro z tego źródła. Jest jednak spór, czy kwestię złagodzenia ustawy wiatrakowej można określić mianem superkamienia, a więc takiego, którego niespełnienie oznacza, że Polska nie może liczyć na żadne pieniądze z KPO. Już po uchwaleniu przez Sejm ustawy o Sądzie Najwyższym, od której Komisja Europejska uzależniała dotąd odkręcenie kurka z finansowaniem, pojawiały się opinie, że i tak pieniądze nie popłyną, dopóki nie zostanie uchwalona ustawa wiatrakowa. Tak donosiła korespondentka RMF, powołując się na wysokiego rangą urzędnika UE.
Paradoksalnie także nasi rozmówcy z rządu przekonują, że ustawa wiatrakowa to właśnie superkamień milowy. – W politycznym sensie jest nim choćby dlatego, że Niemcy mają tu duże interesy, poza tym to wpisuje się w unijny Green Deal – argumentuje jeden z naszych rozmówców. Inny dodaje, że może nie wynika to wprost z aneksu do KPO, w którym szczegółowo rozpisane są wszystkie kamienie milowe, ale z bieżących kontaktów rządu z unijnymi komisarzami. – Wśród nich są tacy, którzy sugerują, że tematu nie odpuszczą – słyszymy.
Ale już od polityków opozycji da się usłyszeć, że wcale nie mamy do czynienia z superkamieniem. Po tej stronie politycznej sceny istnieje podejrzenie, że PiS specjalnie podnosi rangę ustawy wiatrakowej przed jej przegłosowaniem, by wywrzeć presję na ziobrystów i opozycję.
O sprawę zapytaliśmy w Brukseli. – Kamień milowy związany z zasadą 10H jest częścią pierwszej raty z KPO. Jednak nie jest to coś, co nieformalnie nazywamy superkamieniem milowym – przekonuje nasz rozmówca. Także sama Komisja Europejska w przesłanych nam odpowiedziach nie zalicza kwestii wiatraków do kategorii niezbędnych warunków. „Tak zwane superkamienie milowe, zawarte w planie odbudowy i zwiększania odporności Polski, dotyczą wzmocnienia ważnych aspektów niezależności polskiego sądownictwa oraz wykorzystania Arachne, narzędzia informatycznego, które wspiera państwa członkowskie w ich działaniach w zakresie zwalczania nadużyć finansowych. Bez ich spełnienia żadna płatność nie jest możliwa” – odpowiedziały nam służby prasowe KE.
Kolejna kwestia to zakres zmian w ustawie wiatrakowej, by spełnić warunki. „W ramach zmiany zostanie uelastyczniona zasada odległości 10 H, przyznając gminom większą władzę w zakresie określania minimalnych odległości w ramach procedury zagospodarowania przestrzennego i procedury planistycznej, a także regionalnym dyrekcjom ochrony środowiska w ramach procedury wydawania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach” – można wyczytać w dokumentach KPO. Jak widać, akurat w tej kwestii PiS ma spore pole manewru, bo kamień milowy B23G dość ogólnie mówi o tej zmianie. – W zasadzie każdy wyłom w tej ustawie i wyjątek w zasadzie 10H to liberalizacja ustawy i spełnienie kamienia milowego – zauważa jeden z rozmówców z PiS. To także istotne w kontekście rozmów PiS z koalicjantem, czyli Solidarną Polską, która nie chce zbyt daleko idącego poluzowania przepisów, ale także w kontekście wewnętrznej sytuacji w partii. Są bowiem także w PiS posłowie, którzy są niechętni zmianom.
Według naszych informacji, w PiS pojawił się pomysł, żeby wnieść poprawkę pozwalając na przeprowadzanie lokalnych referendów, w których mieszkańcy bezpośrednio decydowaliby o zgodzie na budowę wiatraków.
Po złożeniu przez Polskę wniosku o płatność z KPO Komisja będzie miała dwa miesiące na ocenę, czy wszystkie cele polski rząd osiągnął. Jeśli nie uzna wszystkich kamieni za „odhaczone”, będzie mogła pomniejszyć wypłatę (i dać pół roku na nadrobienie zaległości). O ile? To nie jest do końca jasne – KE sama tego nie precyzuje, a nasi rozmówcy z rządu przyznają, że nie mają pojęcia, jak to może wyglądać. – To chyba właśnie największa patologia KPO, że nie ma żadnych kryteriów wyceny kamieni milowych – przyznaje osoba z rządu. ©℗