Na razie obeszło się bez masowych blackoutów, ale głównie dzięki szczególnemu zbiegowi korzystnych okoliczności

Słaby wiatr na północnym zachodzie kontynentu i ciągnące się od miesięcy problemy francuskich elektrowni jądrowych były największymi problemami europejskiej energetyki podczas pierwszej fali ochłodzenia. W ciągu zaledwie paru tygodni z europejskich magazynów wypompowano prawie 8,5 mld m sześc. gazu, a ich stan zapełnienia spadł, po raz pierwszy od października, poniżej pułapu 90 proc. Najsłabszymi ogniwami wystawionych na skoki zapotrzebowania systemów okazały się, nieco paradoksalnie, kraje oddalone od Rosji i terenów prowadzonych przez nią działań wojennych.

Francuzi pod kreską. Importują energię

Tradycyjnie największy w Europie eksporter energii - Francja, już w pierwszej połowie 2022 r., na skutek problemów technicznych trapiących jej flotę jądrową, dołączyła do grona importerów netto. Także w ostatnich dniach, mimo wyższej niż w ostatnich miesiącach generacji z atomu, była zmuszona odpowiedzieć na zwiększony popyt importem prądu: z Niemiec, Belgii, ze Szwajcarii, z Włoch i Hiszpanii. Bezpieczeństwo energetyczne w UE ratowało m.in. to, że w środkowej i wschodniej części kontynentu jednostki wiatrowe produkowały na potęgę.
Jednocześnie Francja ograniczała w godzinach szczytowego zapotrzebowania planowy eksport do Wielkiej Brytanii - która sama kolejny raz w ostatnich miesiącach ociera się o masowe blackouty. Wyspiarze nie mogli ratować się zmagającymi się z podobnymi problemami krajami nordyckimi. W związku z zaistniałą sytuacją brytyjski operator sieci po raz pierwszy wezwał do uruchomienia dwóch „awaryjnych” bloków węglowych, a aż 60 proc. udział w miksie miały jednostki opalane gazem. Ceny energii na napiętym już do granic możliwości brytyjskim rynku spot poszybowały na rekordowy poziom ponad 2,5 tys. funtów za 1 MWh.

Europa nadal w energetycznym szachu

- Zdołaliśmy odeprzeć szantaż energetyczny Rosji. Dzięki naszemu planowi REPowerEU, zakładającemu ograniczenie do końca roku o dwie trzecie zapotrzebowania na rosyjski gaz, dzięki mobilizacji 300 mld euro na inwestycje. W rezultacie jesteśmy tej zimy bezpieczni - mówiła w poniedziałek Ursula von der Leyen.
Zdaniem Agaty Łoskot-Strachoty weryfikacja bezpieczeństwa energetycznego Europy, biorąc pod uwagę kryzysowe okoliczności, wypada rzeczywiście w miarę pozytywnie. Jak podkreśla, łagodne przejście przez okres ochłodzenia jest wynikiem podjętych przygotowań, ale także korzystnego dla Europy zbiegu kilku okoliczności.
Z jednej strony pomagają wciąż w znacznym stopniu wypełnione magazyny gazu, które zawdzięczamy ponadstandardowo ciepłemu listopadowi oraz utrzymującemu się w związku z covidowymi obostrzeniami niskiemu zapotrzebowaniu w Chinach. Z drugiej strony amortyzatorem dla systemu okazał się unijny rynek energii: możliwość posiłkowania się dostawami prądu czy gazu od sąsiadów, a także zrealizowane w reakcji na wysokie ceny ograniczenia zużycia energii.
- Na razie nie spełniają się najczarniejsze scenariusze - przyznaje ekspertka. A nadzieje na powrót łagodniejszej pogody niesie - według synoptyków - kolejny tydzień.
Ale - jak zastrzega Łoskot-Strachota - ceny gazu i energii są wciąż wysokie, a sytuacja może się szybko pogorszyć. - Rosja wciąż ma w ręku instrumenty do prowadzenia gazowej gry: w dalszym ciągu przesyła ok. 100 mln m sześc. gazu dziennie przez Ukrainę i Turk Stream, a do tego dochodzą rosyjskie dostawy gazu skroplonego, które są na rekordowym poziomie. Łącznie mogą one stanowić kilkanaście procent zaopatrzenia, a ich ograniczenie będzie dla Unii bolesne. Oczekujemy także na rosyjskie kontrsankcje w obszarze ropy i paliw. Zagrożeniem będzie też utrzymanie się ochłodzenia czy silnych mrozów na dłużej - wylicza Agata Łoskot-Strachota.

Solidarność energetyczna kontra polityka

Zdaniem naszej rozmówczyni nie jest też jasne, na ile będą funkcjonować w kolejnych miesiącach mechanizmy rynkowe, które pomogły wielu krajom uniknąć blackoutów. - Politycy, co w realiach wojennych naturalne, chcą chronić przede wszystkim swoich obywateli i konkurencyjność swoich gospodarek, bo to daje im szanse na reelekcję. Konsekwencją jest wzrost tendencji protekcjonistycznych i naciski na coraz dalej posunięte interwencje w działanie rynków - tłumaczy Łoskot-Strachota. Jak ocenia, istotną rolą dla UE jest w tej sytuacji zapewnienie choćby względnej koordynacji polityk krajowych i uzupełnienie ich o mechanizmy wspólnotowej solidarności czy sprawiedliwej redystrybucji. W innym przypadku - według niej - w krajach, gdzie ceny energii są niższe albo ściślej regulowane, będą się pojawiać coraz silniejsze naciski, żeby zatrzymać eksport. - Być może trzeba będzie również wrócić do postulatów, zgłaszanych już m.in. przez Grecję, utworzenia specjalnego funduszu energetycznego - dodaje ekspertka.
A jeszcze większe ryzyko dotyczy kolejnego sezonu zimowego. Jak wskazuje Międzynarodowa Agencja Energii w swojej najnowszej analizie, odbicie gospodarcze w Chinach, które może być efektem poluzowania covidowych restrykcji, i dalsze ograniczenia dostaw rosyjskich mogą oznaczać dla europejskich odbiorców niedobór szacowany na 57 mld m sześc. (który tylko częściowo mogą zaspokoić rekomendowane zmiany, takie jak przyspieszenie rozbudowy OZE i inwestycje w efektywność energetyczną) i zaostrzoną konkurencję cenową z Azją. ©℗
Brytyjczycy awaryjnie uruchomili dwa bloki węglowe
Odporność na kryzys energetyczny / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe