Współpraca z Pekinem najprawdopodobniej nie wystarczy, żeby zrekompensować Rosji straty związane z sankcjami naftowymi Zachodu.

Chęć zacieśnienia relacji w dziedzinie energii z Rosją zasygnalizował w zeszłym tygodniu przewodniczący Xi Jinping. - wartość wymiany handlowej w tym sektorze wzrosła w tym roku o 64 proc. rozwoju czystych i zielonych źródeł oraz wspólnego utrzymywania międzynarodowego bezpieczeństwa energetycznego i stabilności łańcuchów dostaw dla przemysłu - napisał przywódca Państwa Środka w oświadczeniu przesłanym na chińsko-rosyjskie forum energetyczne. Jak mówił w Pekinie wicepremier Rosji Aleksander Nowak, rozszerzona współpraca ma dotyczyć m.in. wykorzystania chińskiego sprzętu w rosyjskim sektorze wydobywczym, współpracy technologicznej, sektora finansowego oraz eksportu do państw trzecich. - Przed nami wielkie możliwości - przekonywał Nowak.
Według rosyjskiego rządu wartość wymiany handlowej w tym sektorze wzrosła w tym roku o 64 proc. Za większość tego efektu odpowiadają rekordowe notowania surowców, np. gaz był w ostatnich miesiącach przeciętnie ponad 3,5 razy droższy niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Dodatkową cegiełkę dołożyło także zwiększenie fizycznych wolumenów w czasie, gdy były wygaszane rosyjskie dostawy do Europy - Aleksander Nowak podał, że wolumeny eksportowe do Chin wzrosły o ok. 10 proc. Według wyliczeń „South China Morning Post” na podstawie danych celnych, surowce odpowiadają za ok. 80 proc. wartości chińskiego importu z Rosji, z czego 70 proc. stanowi ropa naftowa. Rosnieft podaje z kolei, że do października włącznie do Państwa Środka popłynęło ok. 72 mln t ropy, czyli ok. 1,7 mln baryłek dziennie. Dla porównania, do UE w 2020 r. płynęło, według różnych szacunków, 2,8 mln rosyjskich baryłek ropy dziennie i kolejne 1,2 mln baryłek produktów naftowych.
Kolejnym dynamicznie rosnącym obszarem chińsko-rosyjskiej wymiany handlowej jest gaz skroplony (LNG). Z danych celnych Państwa Środka wynika, że wolumeny dostaw tego paliwa do października włącznie były o niemal jedną trzecią wyższe niż w tym samym okresie roku ubiegłego, a ich wartość przekroczyła 5 mld dol. W tym samym czasie rosły także dostawy błękitnego paliwa realizowane poprzez gazociąg Siła Syberii, których wartość przekroczyła 3 mld dol. Gazowe przychody Rosji z Państwa Środka mogły być jednak w praktyce znacząco niższe. Monitorujące od początku wojny handel rosyjskimi surowcami fińskie Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA) szacuje je na ok. 5 mld dol. od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę do listopada włącznie. To stosunkowo niewielki wycinek gazowych interesów Rosji - łączna wartość eksportu błękitnego paliwa w tym okresie jest szacowana na ponad 70 mld dol., z czego za niemal 55 mld odpowiadały kraje UE.
Wartość wymiany handlowej w sektorze energetycznym wzrosła w tym roku o 64 proc.
W obliczu kolejnej fali unijnych sankcji dotychczasowa skala „odsieczy” ze strony Państwa Środka może okazać się niewystarczająca, a perspektywy jej znaczącego rozszerzenia są ograniczone. Embargo na ropę, którego wdrażanie rozpoczęło się wczoraj, oznacza pozbawienie Rosji rynków zbytu, na które kierowała ona w zeszłym roku ponad połowę swojego eksportu. W ocenie CREA w efekcie załamania się innych wpływów podatkowych oraz ograniczenia przychodów z eksportu gazu Rosja i jej budżet są dziś bardziej niż kiedykolwiek zależne właśnie od naftowych nadwyżek. Kreml przejada jak na razie gigantyczne zyski surowcowe z pierwszej części roku, ale w ciągu kilku kolejnych miesięcy to źródło się wyczerpie i utrata kolejnych przychodów stanie się naprawdę bolesna - sugeruje think tank.
Ten moment może nieco odsunąć się w czasie na skutek zachowania części europejskich odbiorców, przede wszystkim z Niemiec i Włoch, którzy wykorzystali ostatni miesiąc przed wejściem w życie embarga do zwiększonych zakupów taniego rosyjskiego surowca (rosyjskie baryłki były w tym czasie średnio o ponad 23 dol. tańsze od ropy Brent). Korzystając z tego upustu oraz obniżonych notowań ropy na światowych rynkach, pozyskanie ropy z tego kierunku zwiększały też m.in.: Chiny, Indie, Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Turcja. Jak szacuje CREA, pozaunijne przychody Rosji z listopada wzrosły w rezultacie o 18 mld dol. w porównaniu do października. Ale i ten kawałek eksportowego tortu ma szanse zostać uszczuplony za sprawą przyjętego przez UE, wraz z G7 i Australią, limitu cen dla rosyjskiej ropy. Według ustaleń fińskiego ośrodka w ostatnim miesiącu zdecydowana większość rosyjskiej ropy była bowiem transportowana - lub ubezpieczana - przez europejskie firmy, które będą musiały stosować się do uzgodnionej na poziomie 60 dol. za baryłkę maksymalnej ceny. - Rosja odniosła niewielkie sukcesy w poszukiwaniu alternatywnych przewoźników i ubezpieczycieli. To pokazuje, jak silnymi narzędziami obniżania przychodów naftowych Rosji dysponuje koalicja stojąca za limitem, gdy zdecyduje się na jego obniżenie - wskazuje CREA. A w dodatku, jak podkreśla think tank, zastąpienie utraconych rynków zbytu będzie prawdopodobnie wymuszało na Rosji kolejne upusty cenowe dla innych odbiorców. Po części straty te będzie mogła zrekompensować poprzez zwiększone dostawy produktów naftowych, które mają zostać objęte unijnymi sankcjami dopiero od lutego. ©℗
ROZMOWA
Moskwa liczy na powrót do interesów z Zachodem
ikona lupy />

Dr hab. Michał Lubina, Instytut Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ, autor książki „Niedźwiedź w objęciach smoka. Jak Rosja została młodszym bratem Chin”

/ Materiały prasowe
Jaką rolę odgrywała do tej pory energia w relacjach rosyjsko-chińskich?
Rosja stała się w ostatnich dekadach surowcowym zapleczem Chin, energia zastąpiła broń w roli najważniejszej sfery gospodarczej współpracy między tymi krajami. Początki tego procesu sięgają pierwszej dekady XXI w., kiedy Chiny weszły na ścieżkę przyspieszonego rozwoju. Rosja wydawała się idealnym partnerem: ponad 4 tys. km granicy, ogromne złoża i dobre relacje polityczne. Ale początki tej współpracy były bardzo wyboiste.
Dlaczego?
Rosja chciała rozgrywać Chiny, Japonię i Koreę, manipulując surowcami podobnie, jak robiła to w Europie. Dopiero w okolicach kryzysu finansowego w 2008 r. ta gra się skończyła. Gospodarka rosyjska mocno ucierpiała, relacje z Japonią się pogorszyły, a i Korea Płd. nie była szczególnie zainteresowana ofertą Moskwy. W efekcie Rosja przystała na warunki Pekinu. Pierwszym owocem współpracy był ropociąg WSTO, który umożliwił tłoczenie m.in. do Chin surowca ze złóż wschodniosyberyjskich, i podpisanie pierwszego długoterminowego kontraktu. W 2019 r. wystartowało też połączenie gazowe, rurociąg Siła Syberii. W ten sposób Pekin pozyskał wygodne źródło tanich surowców.
A Moskwa?
Nie da się powiedzieć, że ten układ był dla Rosji nieopłacalny. Chiny stały się źródłem może niewielkich, ale stabilnych dochodów surowcowych. Jak możemy to dzisiaj obserwować, dostawy rurociągowe są bardziej odporne na ingerencje zewnętrzne niż morskie. Dodatkowo państwo środka stało się wygodnym straszakiem w relacjach z Europą Zachodnią. Zaczęły się pojawiać sugestie: nie podoba się wam współpraca z nami? Zawsze możemy pójść na Wschód.
To był blef?
W dużej mierze tak. Infrastruktura łącząca Rosję z Chinami nie pozwalała na fizyczne przekierowanie dostaw na wielką skalę. Poza tym Chiny dbały zawsze o dywersyfikację kierunków importowych, więc nie było szans na równie lukratywną dla Rosjan współpracę co w przypadku Europy.
Co się zmieniło po 24 lutego?
Asymetria na korzyść Chin się pogłębiła, bo zarówno politycznie, jak i biznesowo Moskwa jest skazana na tę współpracę. Co nie znaczy, że z punktu widzenia Pekinu bilans rosyjskiej agresji na Ukrainę jest dodatni. Chiny chciały szybkiego rozstrzygnięcia wojny na korzyść Rosji, a zyski gospodarcze nie rekompensują strategicznych strat związanych z jej przebiegiem.
A jak to wygląda z perspektywy Kremla? Chiny są w stanie zastąpić mu utracone europejskie rynki zbytu?
Nie sądzę. Wymagałoby to daleko idących i wieloletnich inwestycji infrastrukturalnych, a w tej sprawie konkretów, jak dotąd, brak. Zresztą w Moskwie widzę przywiązanie do starej strategii, w której Chiny są przede wszystkim negocjacyjnym „lewarem” na Zachód. Mam wrażenie, że władze rosyjskie wciąż liczą na to, że gdy wojenny kurz opadnie, możliwy będzie, przynajmniej w pewnym stopniu, powrót do interesów z Europą. Chiny są tu raczej buforem, który umożliwia przetrzymanie presji ekonomicznej i dać sygnał polityczny dla Zachodu. ©℗
Rozmawiał Marceli Sommer