Zdaniem ekspertów za podwyżkami stoją m.in. kumulacja popytu, drożyzna na światowych rynkach i wzrost kursu dolara. Podwyżki cen zbiegają się też w czasie z zaoferowaniem przez rząd dopłat w wysokości 3 tys. zł dla osób, które opalają swoje domy węglem.
Zdaniem ekspertów za podwyżkami stoją m.in. kumulacja popytu, drożyzna na światowych rynkach i wzrost kursu dolara. Podwyżki cen zbiegają się też w czasie z zaoferowaniem przez rząd dopłat w wysokości 3 tys. zł dla osób, które opalają swoje domy węglem.
W ostatnich dniach węgiel dla odbiorców detalicznych drożeje. – Po podwyżce o ok. 20 proc. (od 16 sierpnia) średnia cena węgla opałowego w sklepie PGG wynosi ok. 1,2 tys. zł za tonę – wskazuje Anna Senderowicz, analityczka PKO BP. Jak wylicza, tona ekogroszku kosztuje 1425 zł, a przed podwyżką było to o 400 zł mniej.
Rzecznik PGG Tomasz Głogowski wyjaśnia, że od połowy sierpnia spółka ujednolica ceny dla poszczególnych sortymentów (rodzajów w zależności od wielkości ziaren) węgla opałowego we wszystkich kopalniach. Do tej pory te same typy miały w poszczególnych kopalniach różne ceny.
Wśród przyczyn podwyżki Głogowski wymienia znaczny wzrost kosztów produkcji oraz potrzebę działań inwestycyjnych w celu zwiększenia produkcji.
W ocenie Anny Senderowicz wyższe koszty działalności mogły wynikać także z wypłaty jednorazowego świadczenia dla górników w lipcu. Ekspertka podkreśla zarazem, że nadal ceny węgla z kopalń PGG są jednymi z najniższych na rynku.
– Pomimo wzrostu cen w PGG pozostają one konkurencyjne w porównaniu z cenami w komercyjnych punktach sprzedaży, które obecnie wynoszą w zależności od punktu sprzedaży od 3 tys. do 4 tys. zł za tonę – akcentuje ekspertka. W lipcu cena węgla importowanego na składach oscylowała między 2,5 tys. zł a 3 tys. zł za tonę.
Podwyżki cen zbiegają się w czasie z zaoferowaniem przez rząd dopłat w wysokości 3 tys. zł dla osób, które opalają swoje domy węglem. Gminy rozpoczęły przyjmowanie wniosków o dodatek węglowy.
Senderowicz uważa, że ceny w punktach sprzedaży rosną głównie z powodu drogiego surowca z importu, kosztów transportu i ograniczonego dostępu. Ale przyznaje, że „nie można wykluczyć sytuacji, że wypłata dodatków węglowych w kwocie 3 tys. zł może być zachętą do podniesienia marży w składnicach opału”. – Obecnie sprzedawcy węgla informują, że jest dostępny węgiel z Indonezji, Kazachstanu, Kolumbii czy Australii, natomiast nie ma zbyt wielu klientów gotowych kupić opał za tak wysoką cenę. Podniesienie marży mogłoby się wiązać z mniejszym popytem ze strony gospodarstw domowych – konkluduje analityczka PKO BP.
– W związku z tym, że dodatek węglowy ma formę transferu pieniężnego, a beneficjent nie jest w żaden sposób zobowiązany do przeznaczenia tych pieniędzy akurat na zakup węgla, równie dobrze można by dywagować, w jakim stopniu wpłynie on na ceny np. gofrów w nadmorskich kurortach – upiera się Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla.
Przypomina, że branża wielokrotnie sygnalizowała problem wynikający z wcześniejszego rządowego projektu, który miał gwarantować węgiel za 996 zł za tonę. – Obietnica taniego węgla niemal zupełnie wstrzymała sprzedaż na składach na prawie dwa miesiące. Składy nie były w stanie zaopatrzyć się w trudno dostępny krajowy węgiel, a bały się kupować drogi surowiec z importu, którym musiałyby konkurować ze znacznie tańszym węglem oferowanym bezpośrednio przez krajowych producentów – tłumaczy prezes IGSPW. W związku z tym, dodaje Łukasz Horbacz, mamy jeszcze mniejszą podaż węgla, która właśnie zderza się ze skumulowanym od ponad dwóch miesięcy popytem. To właśnie zarówno to zjawisko – jego zdaniem – jak i wzrost cen węgla w portach ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) oraz zwyżka kursu dolara w tym czasie to główne przyczyny ostatniej fali wzrostów cen węgla opałowego. ©℗
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama