Ogłoszono założenia do aktualizacji „Polityki energetycznej Polski do 2040 r.”. Poza słusznymi kierunkami, jak zwiększenie efektywności energetycznej czy ograniczenie do minimum roli gazu jako paliwa przejściowego, można wyczytać, że w 2040 r. nasz kraj ma produkować 50 proc. energii ze źródeł odnawialnych czy też modernizować stare bloki węglowe.

Taka ilość OZE zaplanowana w naszym systemie energetycznym na 2040 r. jest zdecydowanie za mała. Żeby nie zabrakło nam energii w systemie, a jednocześnie spełnione zostały cele klimatyczne na 2030 r., konieczny jest drastyczny przyrost mocy odnawialnych w najbliższych latach. Również modernizacja przestarzałych bloków węglowych wydaje się wątpliwa, ponieważ przy lawinowym inwestowaniu w OZE, będziemy w stanie stabilizować nasz system tymi blokami, które są teraz stosunkowonowe.
W związku z agresją na Ukrainę sytuacja energetyczna Europy ulega radykalnej zmianie. Cały świat wprowadza drastyczne sankcje i zapowiada odcięcie się od paliw kopalnych z Rosji. Na początku marca Frans Timmermans, odpowiedzialny za wprowadzanie Europejskiego Zielonego Ładu, powiedział, że w ramach ograniczenia zużycia rosyjskiego gazu kraje takie jak Polska, które planowały wykorzystać surowiec jako paliwo przejściowe, mogą dłużej pozostać przy węglu, po to, aby od razu przejść na wykorzystanie źródeł odnawialnych w energetyce, z pominięciem etapu gazowego w transformacji. Czy to oznacza, że mamy zielone światło, żeby spalać węgiel do końca świata i jeden dzień dłużej, jak odczytują to niektórzy entuzjaści „czarnegozłota”?
Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa zaapelowała o zawieszenie systemu handlu uprawnieniami do emisji ETS oraz pakietu Fit for 55 w celu budowania bezpieczeństwa energetycznego UE oraz Polski, które w naszym przypadku miałoby się opierać w dalszym ciągu na węglu. Ponadto podkreśliła, że zapisy umowy społecznej z górnikami, w której jest napisane, że Polska będzie eksploatować węgiel do 2049 r., wciąż obowiązują. Trudno nie odnieść wrażenia, że jest to wstęp do polityki polegającej na wykorzystaniu nowej sytuacji międzynarodowej w celu jak najdłuższego palenia węglem.
W 2020 r. Polska spaliła prawie 21 mld m sześc. gazu ziemnego, 26 mln ton ropy naftowej i prawie 63 mln ton węgla kamiennego, z czego na własne potrzeby nasz kraj produkuje odpowiednio: 3 proc. zużywanej ropy, 20 proc. gazu i 80 proc. węgla. Udział dostaw z Rosji w imporcie całkowitym wynosi 55 proc. dla gazu, 66 proc. dla ropy naftowej i 75 proc. dla węgla. W ciągu 20 lat Polska zapłaciła za import surowców energetycznych z Rosji ponad 900 mldzł!
Pod koniec roku zostanie uruchomiony rurociąg Baltic Pipe, dzięki któremu Polska uniezależni się od dostaw rosyjskiego gazu. Europa odcina się od Moskwy, a to oznacza, że popyt na gaz z innych kierunków będzie wzrastał, co przyczyni się do znaczących podwyżek cen. Dlatego powinniśmy minimalizować długoterminowe inwestycje w paliwa kopalne, w tym gaz, od którego na ten moment, w porównaniu z innymi europejskimi państwami, nie jesteśmy aż tak uzależnieni. Polska gospodarka musi się szybko dekarbonizować, bo już teraz na światowych rynkach istotną informacją dla odbiorców jest ślad węglowy produktów, a ten w polskiej gospodarce jest niestety duży. Nasze produkty i usługi stają się przez to niekonkurencyjne. Ponadto, aby uniknąć katastrofalnych konsekwencji kryzysu klimatycznego, trzeba drastycznie redukować emisje gazów cieplarnianych.
Aby nie wejść w pułapkę gazową, z której ciężko i kosztownie będzie się wydostać, potrzebne są ogromne inwestycje w odnawialne źródła energii oraz w efektywność energetyczną. Jednak niezwykle istotną rolę będą odgrywać w systemie energetycznym źródła stabilizacyjne, takie jak magazyny energii, zielony wodór, biometan. I tutaj również pojawia się pytanie, co z węglem, w związku z tym, że gaz ma jednak odgrywać coraz mniejsząrolę?
Polska wcale nie potrzebuje eksploatować i spalać węgla do 2049 r. Data ta nie była realistyczna już rok temu, gdy trwały negocjacje w sprawie zakończenia wydobycia, i nie jest dzisiaj, gdy faktycznie należy odejść od wizji gazu jako paliwa pomostowego.
Fundacja Instrat wskazuje, że po wygaśnięciu rynku mocy wspierającego bloki węglowe, które emitują powyżej 550 g CO2/kWh w 2025 r., stabilizację naszego systemu energetycznego, w którym lawinowo będą rosły moce odnawialne, należy oprzeć na blokach węglowych, które będą emitować nie więcej niż 350 kg CO₂ rocznie na kW mocy zainstalowanej. To oznacza, że przy średniej emisyjności bloków, które emitują ok. 750 g CO2/kWh, będą one pracować przez ok. 20–30 dni w roku. Wystarczy to, aby zapewnić wystarczająco dużo mocy dyspozycyjnej podczas szczytowego zapotrzebowania na energię. Przedłużenie funkcjonowania bloków węglowych pozwala na mniejszą ekspansję mocy gazowych. Takie bloki rezerwowe miałyby funkcjonować do 2040 r. i taki scenariusz pozwalałby zrealizować cele klimatyczneUE.
Poza ogromnymi inwestycjami w OZE i korzystnymi zmianami legislacyjnymi, które powinny nastąpić, aby wspierać rozwój odnawialnych źródeł energii, Polska powinna się skupić na poprawie efektywności energetycznej i termomodernizacji, ponieważ nic nie jest tak opłacalne jak zaoszczędzona energia. 70 proc. budynków mieszkalnych w naszym kraju jest niedocieplonych. To duży potencjał dooszczędności.
Prezes Polskiej Grupy Energetycznej Wojciech Dąbrowski przyznaje, że obecny wzrost zapotrzebowania na węgiel jest przejściowy. Faktycznie rosnące jego ceny połączone z wysokimi cenami za uprawnienia do emisji nie wróżą energetyce węglowej długiego i treściwego życia. Już teraz, biorąc pod uwagę spadek kosztów wytwarzania energii z wiatru czy słońca, widać, że OZE stają się priorytetem inwestycyjnym. Mimo że w polskim systemie energetycznym będzie istniała niewielka rezerwa węglowa do lat 40., to gwałtowny rozwój zielonej energii musi mieć miejsce, jeżeli chcemy energii taniej, bezpiecznej, takiej, która nie niszczy klimatu i nie wspiera agresywnychreżimów.
Nie dłużej, ale bardziej
Wicepremier i szef resortu aktywów państwowych Jacek Sasin powiedział w poniedziałek w Katowicach, że dotychczasowa strategia energetyczna rządu, która zakładała m.in. odejście od węgla w perspektywie 2049 r., musi zostać zrewidowana pod wpływem rosyjskiej inwazji na Ukrainę. – Chcemy dzisiaj spowodować, że energetyka węglowa będzie mogła funkcjonować w znacznie dłuższej perspektywie czasu, a docelowo również ta energetyka węglowa byłaby stabilizatorem całego naszego systemu energetycznego – mówił Sasin.
Wczoraj jego słowa zostały jednak doprecyzowane przez rzecznika MAP. – Nie chodzi o wydłużenie funkcjonowania energetyki węglowej ponad 2049 r., ale zwiększenie jej wykorzystania (w stosunku do wcześniejszych założeń) – wyjaśnił Karol Manys.
ms