Bruksela może zrobić wyjątek dla Śląska i przekazać pieniądze na transformację energetyczną pomimo budowy nowej kopalni. Rząd będzie jednak musiał najpierw ją do tego przekonać.

Polski rząd musi zabiegać w UE nie tylko o odmrożenie Krajowego Planu Odbudowy, ale także o nieblokowanie pieniędzy na sprawiedliwą transformację dla Śląska. Jak się dowiadujemy, wizyty w Brukseli przed tygodniem wiceminister funduszy Waldemar Buda nie odbył sam. Towarzyszyli mu wiceministrowie – klimatu Adam Guibourgé-Czetwertyński oraz aktywów państwowych Artur Soboń. Powód? Ryzyko zablokowania pieniędzy dla Śląska z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji w związku z planem budowy nowej kopalni w Mysłowicach. Koncesję na nową inwestycję już wydano, budowa zostanie sfinansowana z pieniędzy prywatnych. Bruksela jest jednak gotowa zrobić wyjątek dla Śląska, jeśli rządowi uda się ją przekonać, że nowa kopalnia nie będzie stanowić przeszkody w odchodzeniu od węgla w całym regionie. – To będzie zrobione – zapewnia rozmówca w rządzie.
– Teraz czas na ruch polskiego rządu. Trzeba jednak do tego podejść poważnie, by nie skończyło się jak na przykład z Turowem – mówi z kolei Jerzy Buzek, europoseł PO i były polski premier, który zabiegał o odblokowanie pieniędzy dla Śląska. – Jeśli zarówno w krajowym, jak i terytorialnym planie transformacji w sposób wiarygodny i rzetelny zostanie wykazane, że pomimo możliwości budowy tej kopalni nie wpłynie to na plany Polski w zakresie ograniczania wydobycia węgla i emisji, to jest szansa, że podregion ten nie zostanie pozbawiony finansowania – tłumaczy.
Polska otrzyma na transformację energetyczną 3,8 mld euro, z czego lwia część ma trafić na Śląsk. Rząd, dzieląc pieniądze z funduszu, zaplanował dla tego regionu 2 mld euro, pozostałe 1,8 mld zostanie rozdysponowane pomiędzy województwa wielkopolskie, dolnośląskie, małopolskie, łódzkie i lubelskie.
Plan budowy nowej kopalni od początku budził zastrzeżenia w Brukseli. Komisarz ds. spójności Elisa Ferreira na początku chciała z tego powodu zablokować pieniądze dla całego regionu, potem jednak udało się ją przekonać, by blokadę ograniczyć do subregionu. Tak się jednak składa, że wraz z Mysłowicami w subregionie śląskim znajdują się Katowice, Chorzów, Ruda Śląska czy Siemianowice Śląskie. – Przecież z myślą właśnie o tym obszarze projektowany był cały fundusz. Nieprzekazanie teraz tych środków byłoby politycznym błędem – komentuje nasz rozmówca.
O tym, że blokowane będą pieniądze na poziomie subregionów, a nie regionów, przesądziły wytyczne dla urzędników KE, które jako pierwsza opisała katowicka „Wyborcza”. To właśnie w tym dokumencie znalazł się zapis, który ma odblokować pieniądze dla subregionu śląskiego. Z funduszu o łącznej wartości 17,5 mld euro skorzysta 57 regionów w UE. Warunkiem przyznania wsparcia będzie akceptacja przez KE przygotowanych przez samorządy wojewódzkie planów transformacyjnych, które rząd przekaże Brukseli wraz z własnym projektem programu wdrażającego. To jeszcze nie nastąpiło, ale dokumenty przygotowane przez polskie regiony były już konsultowane z KE.
Nie tylko kopalnia w Mysłowicach budziła wątpliwości w Brukseli. Nowa kopalnia węgla brunatnego miała powstać w Złoczewie w województwie łódzkim, ale z tych planów się wycofano, co odblokowało szanse regionu na otrzymanie funduszy. Kłopotem może się też okazać kopalnia Bogdanka w województwie lubelskim – ze względu na zbyt wolne wygaszanie wydobycia. Jak jednak mówi Jerzy Buzek, przyznanie finansowania w przypadku tych województw będzie zależne od indywidualnej oceny ich planów. – W przypadku Mysłowic otwarcie nowej kopalni przeczy idei i duchowi funduszu, ale dobrze, że jest szansa na uniknięcie konsekwencji. Ja nie słyszałem o żadnym innym mieście czy regionie w UE, który będzie się ubiegać o środki z funduszu, a planuje inwestycje w nowe kopalnie węgla – powiedział. ©℗
Zaliczka na KPO może przepaść
Rozmowy dotyczące pieniędzy dla Polski znajdują się w negocjacyjnym szczycie. Polski rząd musi przekonać Komisję Europejską do odblokowania zgody na Krajowy Plan Odbudowy. Oprócz tego w najbliższych miesiącach rząd przystąpi do negocjowania Umowy Partnerstwa, a wraz z nią pieniędzy na sprawiedliwą transformację.
Krajowy Plan Odbudowy – to dokument, w którym Polska pokazuje, jak zamierza wydać pieniądze z funduszu odbudowy, jednorazowego i bezprecedensowego w skali programu naprawczego, na którego sfinansowanie UE zaciąga dług na rynkach. Nad Wisłę ma zostać przekazane 24 mld euro grantów i co najmniej 12 mld euro pożyczek (rząd może zwrócićli się o kolejne 12 mld). Spodziewano się zgody na polski plan w lipcu, ale w związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego podważającym decyzje Trybunału Sprawiedliwości UE plan trafił do zamrażarki. Korespondenci z Brukseli donosili w ostatnich dniach, że decyzja ma zapaść w listopadzie. Źródło w Brukseli zwraca uwagę, że będzie to ostatni dzwonek na to, by Polska otrzymała zaliczki w wysokości 13 proc. wnioskowanej sumy, a więc 4,7 mld euro. Jeśli decyzja nie zapadnie do połowy listopada, polski rząd będzie musiał sam zacząć finansowanie projektów z KPO. Negocjacje w tej sprawie trwają. Warunkiem jest zapisanie w dokumencie dodatkowych zobowiązań związanych z Izbą Dyscyplinarną w Sądzie Najwyższym. Przy czym KE domaga się „nieco bardziej szczegółowych zapisów” niż to, do czego rząd zobowiązał się w liście do Brukseli w połowie sierpnia – zapowiadając likwidację izby w obecnej formie.
Umowa Partnerstwa – rząd planuje w niej wydanie pieniędzy na rozwój regionów w ramach polityki spójności, jednej z największych pozycji w budżecie UE. Do dyspozycji, w ramach siedmioletniego budżetu, Polska będzie miała 72,2 mld euro. Jak w każdej „siedmiolatce”, zanim pieniądze zaczną być wydawane, rząd musi dokonać podziału środków pomiędzy regionami i potem wynegocjować plan ostatecznie z Komisją Europejską. Rząd nie przesłał jeszcze finalnego dokumentu, KE spodziewa się, że to nastąpi w październiku. Potem w ciągu trzech miesięcy Polska będzie musiała przekazać też projekty programów krajowych i regionalnych – w tej „siedmiolatce” ich nazwa ma zawierać „fundusze europejskie”, by jasne było źródło pochodzenia pieniędzy (był z tym problem, KE upomniała rząd w kwietniu 2020 r., by bardziej rzetelnie informował o wsparciu z UE). Punktem spornym okazał się sposób podziału pieniędzy pomiędzy regiony dokonany przez rząd. Istniało też ryzyko, że wypłaty zostaną wstrzymane z powodu uchwał o LGBT podjętych przez pięć województw, te jednak złagodziły lub uchyliły swoje deklaracje.
Fundusz Sprawiedliwej Transformacji – to nowy program, który – w odróżnieniu od Funduszu Odbudowy – wpisze się zapewne na stałe w siedmioletni budżetu UE. Polska w tej „siedmiolatce” otrzyma z niego 3,8 mld euro (więcej w tekście głównym).