Obie instytucje mają po 48 procent udziałów. Pozostałe 4 procent posiada spółka Gaz-Trading. Do kryzysu doszło w ubiegły piątek, kiedy do dymisji podali się dwaj polscy członkowie zarządu spółki. Dwóch rosyjskich przedstawicieli uniemożliwiło wtedy wybór nowych władz. Wiceprezes PGNIG Jacek Murawski nie chce zdradzać szczegółów negocjacji. Mówi jedynie, że rokowania na przyszłość są dobre. Twierdzi, że jest to normalna sytuacja w biznesie. Utrzymuje, że przedstawiciele PGNIG są w stałym kontakcie z Gazpromem. Rozmowy mają doprowadzić do wyłonienia nowych członków zarządu. Na przedstawione przez polską stronę kandydatury ma się też zgodzić strona rosyjska.
W tej chwili dwuosobowy zarząd EuroPolGaz - u nie może podjąć żadnych decyzji. Według wcześniejszych ustaleń, ważne umowy są podpisywane przez przedstawicieli polskiej i rosyjskiej strony. Uchwały w zarządzie są podejmowane jednomyślną decyzją wszystkich czterech członków.
Zdaniem byłego ministra gospodarki Jacka Piechoty, z którym rozmawiała Informacyjna Agencja Radiowa, Rosjanie mogli się czuć zaskoczeni postępowaniem Polaków, dlatego nie należy im się dziwić, że nie chcieli się zgodzić na natychmiastowe wyłonienie nowych członków zarządu. Zdaniem Piechoty strona polska powinna postępować w taki sposób, by nie narazić się na utratę zaufania strony rosyjskiej. Były minister gospodarki wyraził nadzieję, że kryzys uda się niedługo zażegnać.