W ciągu kilku dni na firmy z sektora energetyki wiatrowej spadły dwa ciosy. Przedstawiony przez Ministerstwo Gospodarki zarys nowego systemu wsparcia dla odnawialnych źródeł energii (OZE) i propozycja prezydenckiej ustawy krajobrazowej mogą uniemożliwić budowę nowych farm.
W ciągu kilku dni na firmy z sektora energetyki wiatrowej spadły dwa ciosy. Przedstawiony przez Ministerstwo Gospodarki zarys nowego systemu wsparcia dla odnawialnych źródeł energii (OZE) i propozycja prezydenckiej ustawy krajobrazowej mogą uniemożliwić budowę nowych farm.
– Oparcie systemu wsparcia dla OZE na kryterium najniższej ceny spowoduje, że najbardziej opłacalne stanie się konkurowanie o zwycięstwo używanymi turbinami sprowadzanymi z Zachodu. Zaleją nas urządzenia z demobilu, a to wyhamuje inwestycje w nowe technologie – mówi Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW).
Zdaniem Janusza Pilitowskiego, dyrektora departamentu energetyki odnawialnej w resorcie gospodarki, taki scenariusz nie nastąpi. – Do systemu będą mogły wejść jedynie elektrownie, w których zainstalowane zostaną urządzenia wyprodukowane nie wcześniej niż cztery lata przed dniem wytworzenia po raz pierwszy energii elektrycznej – broni się Pilitowski.
Pozostawienie jakiejkolwiek furtki stworzy możliwość nadużyć, w wyniku których ucierpią producenci turbin, masztów i oprzyrządowania, tworzący coraz więcej miejsc pracy – twierdzi Cetnarski.
Rządowe aukcje na zakup określonej ilości energii po najniższej cenie przez okres 15 lat to fundament założeń nowego systemu wsparcia dla OZE. Dziś do pozyskania dopłat w postaci certyfikatu, który potem można sprzedać, wystarczy wybudować zieloną elektrownię i rozpocząć produkcję. Zgodnie z danymi Urzędu Regulacji Energetyki na koniec czerwca najwięcej mocy zainstalowanej jest w wiatrakach – 2807 MW, 941 MW w elektrowniach biomasowych, 966 MW w elektrowniach wodnych. 141 MW przypada na biogaz. Polska wspiera OZE, bo w 2020 r. 19 proc. wyprodukowanej energii elektrycznej musi pochodzić z czystych źródeł. Rządowe dokumenty zakładają, że do tego celu potrzeba 6 tys. MW mocy w wietrze.
Jak mówi Cetnarski, do końca roku łączna moc w elektrowniach wiatrowych wyniesie 3–3,1 tys. MW. – Potem szanse na zakończenie mają tylko projekty współfinansowane ze środków UE, co w perspektywie 2015 r. da kolejne 200–300 MW – przekonuje.
PSEW szacuje, że moc wszystkich rozpoczętych projektów wiatrowych w Polsce wynosi dziś ok. 1000 MW, ale jeśli przyjęty zostanie zaproponowany system wsparcia, część z nich nie zostanie ukończona.
Uzyskanie pozwoleń dla następnych projektów może z kolei utrudnić prezydencki projekt ustawy krajobrazowej, która na początku lipca trafiła do Sejmu. Dokument dotyczy głównie ograniczenia możliwości stawiania reklam na dziko, ale rykoszetem może uderzyć w energetykę wiatrową. Jeśli znajdujące się w dokumencie pojęcie „dominanta krajobrazowa” obejmie też maszty z turbinami wiatrowymi, marszałkowie województw dostaną do ręki narzędzie, którym będą w stanie zablokować budowę farmy wiatrowej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama